Kingdom Come: Deliverance [recenzja]

Przez ostatni miesiąc zainteresowanie graczy i mediów na temat gier, kręci się wokół jednej, wyjątkowej produkcji. Każdy, kto chociaż trochę interesuje się branżą gier, bezproblemowo potrafi rozpoznać postać Henryka, syna kowala ze Skalicy, oraz określić charakterystyczne, dla doliny Sazawy, miejsca.

Wśród natłoku informacji, ciekawostek i opinii o produkcie studia Warhorse Studios, łatwo dostrzec pozytywną tendencję społeczeństwa, jeśli chodzi o jego ocenianie. Jakie czynniki wpłynęły na taką popularność tytułu i czy rzeczywiście jest tak dobry, jak wszyscy myślą?

Klucz do gry został dostarczony dzięki uprzejmości serwisu GOG.com.

Gra testowana na wersji 1.2.5 – 1.3.1.

ŚWIAT

W Kingdom Come: Deliverance mamy okazję wcielić się w prostego wieśniaka, syna kowala ze wsi Skalica. To właśnie razem z nim przemierzamy wschodnie Czechy, usytuowane w realiach późnego średniowiecza (XV w.). Świat przedstawiony, to rzeczywiście średniowiecze „pełną gębą”, zauważalne pod każdym możliwym względem. Dostrzegamy tutaj nie tylko drewniane chatki, zamki i walczących rycerzy – symulowane jest całe średniowieczne społeczeństwo, w którym wzięto pod uwagę wszystko, począwszy od hierarchii społecznej, na relacjach międzyludzkich kończąc. Dużym plusem zdaje się być to, że nie widać tego jedynie pod kątem fabularnym, ale także gameplay’owym. Ratajski kupiec jest szanowanym członkiem społeczności i ludzie odnoszą się do niego z szacunkiem, podczas kiedy miejscowy kat mieszka daleko na odludziu, z dala od nieprzyjaznych spojrzeń mieszkańców.

Rozbudowane, w stosunku do innych produkcji tego typu, zdają się być zachowania poszczególnych ludzi. Nie chodzi tu tylko o to, że żebracy żebrzą, a kowale kują. Tutaj każdy ma swój własny harmonogram dnia, uwzględniający nie tylko pracę, ale także czynności osobiste, takie jak stanie w kolejce do garnka ze strawą, czy wizyta w kościele. Sama rola religii jest tutaj bardzo istotna, cały świat obraca się wokół niej, dając namacalne świadectwo teocentryzmu. Oczywiście, dotyczy to głównie niższych warstw społecznych; osoby będące na szczycie drabiny feudalnej czynią wiarę narzędziem politycznym i gospodarczym (co jest charakterystyczne dla całego średniowiecza).

Kingdom Come Deliverence
Średniowieczne realia potrafiły być okrutne

Świat przedstawiony, jako miejsce, kreuje się bez zarzutów. Lokacje miejskie i wiejskie bardzo płynnie przeplatają się z niezamieszkałymi, dzikimi lasami, uroczymi strumieniami i stromymi wzniesieniami. Tutaj las rzeczywiście jest lasem: światło delikatnie przebija się przez korony drzew, zające przemykają pomiędzy krzaczkami, a ptaszki pięknie ćwierkają. Opis jest nieco poetycki, jednak dokładnie oddaje to, czego gracz doświadcza podczas rozgrywki. Między innymi dzięki temu, gra nie cierpi tak bardzo na skutek statycznego charakteru środowiska.

Pod względem fabuły, gra jest bardzo liniowa, prezentuje się przeciętnie i, mimo oparcia jej o prawdziwe wydarzenia historyczne, nie wnosi do sposobu postrzegania gatunku praktycznie nic. Jedynym aspektem godnym uwagi, jest fakt stopniowego wspinania się Henryka po szczeblach drabiny społecznej (w toku wykonywania zadań głównych), jednak gracze nieraz spotkali się z tego typu zabiegiem. Kingdom Come robi to po prostu bardziej szczegółowo i nadaje awansom głównego bohatera charakter bardziej osobisty. Większą uwagę (jak to w RPG’ach) przywiązuje się do ilości i jakości zadań pobocznych, które tutaj również zbytnio się nie wyróżniają. Bezproblemowo wkomponowują się w obraz przedstawionych wydarzeń i, ogólnie przyjętych, realiów średniowiecza, zmuszając nas do coraz ambitniejszych wypadów na polowania, samotnych napadów na wrogie obozy lub odważnych kradzieży. Obok tego, graczowi przedstawiane są zadania, które mimo że są opcjonalne, to zawierają nieco „obszerniejszy” aspekt fabularny. Składa się to na obraz tego „prawdziwego” średniowiecza, czyli głównie brutalnego i nieuczciwego świata, gdzie rządzi bogactwo i religia.

Religia była bardzo istotnym czynnikiem, wpływającym na rzeczywistość tamtych czasów.

Patrząc na inne tytuły zawierające duży, otwarty świat, próżno szukać Kingdom Come na szczycie listy tych najlepszych. Mimo prześwietnej kompozycji, obszar wydaje się być pusty, a jego eksploracja w dużej mierze, polega na wędrowaniu „z miasta do miasta”. Wydarzenia losowe, owszem, występują, jednak są mało ambitne (ograniczają się do bandyckich napadów, błędnych rycerzy wyzywających gracza na pojedynek itp.) i głównie sprowadzają się to do mniejszych lub większych pojedynków. Oprócz tego, oraz celów wynikających z zadań, we wschodnich Czechach próżno szukać bardziej kreatywnych akcji. Dowolne zwiedzanie sprowadza się do oglądania ładnych widoczków.

ROZGRYWKAOd samego początku stworzenia Kingdom Come: Deliverance, główną ideą było ukazanie rozgrywki w jak najbardziej immersyjny sposób. Patrząc na końcowy produkt, wygląda na to, że twórcy podołali zadaniu i zaserwowali graczom zestawienie bardzo realistycznych rozwiązań z uproszczonymi (na potrzeby dynamiki rozgrywki) mechanizmami. Tutaj immersję odczuwamy dzięki „minigierkom”, które ukazują graczowi procesy twórcze i różnorakie działania z dużą dozą szczegółowości. Gracz sam musi naostrzyć miecz, uwarzyć miksturę, patrolować miasto jako strażnik (element fabularny) itp. Obok tego jawią się mechaniki, które mają za zadanie ułatwić graczowi rozgrywkę i stworzyć ją bardziej przystępną. Dlatego właśnie na mapie zaznaczone jest dokładne położenie postaci i większości zadań, u góry ekranu widzimy kompas, a w plecaku możemy nosić trzy kirysy płytowe. Ostatecznie taki synkretyzm prezentuje się przyzwoicie, serwując graczom bardzo przyjemną rozgrywkę.

Kingdom Come Deliverence
Chcesz, żeby było zrobione dobrze? Zrób to sam…

Potrzeby zaspokajania głodu i senności okazują się być w tej grze, czystą formalnością, nie sprawiając graczowi absolutnie żadnej trudności. Tę pierwszą łatwo zaspokoić używając, rozmieszczonych praktycznie wszędzie, garów z żywnością). Syn kowala może wyspać się gdziekolwiek; mimo że zapisać grę można tylko na niektórych posłaniach, to znalezienie i użycie byle jakiego legowiska (tylko dla odnowienia energii) nie jest niczym wymagającym. Z jednej strony, twórcy nie chcą znacząco przeszkadzać graczowi w zabawie, z drugiej zaś, ta kwestia została potraktowana ze zbyt dużym przymrużeniem oka.

Jak średniowiecze, to i krwawe walki. W grze od Deep Silver ta kwestia została zaimplementowana świetnie. Mechanika jest idealna w swej prostocie, będąc trudną (zmienia to poziom rozwoju postaci) i satysfakcjonującą zarazem. Technik defensywnych i ofensywnych gracz musi nauczyć się sam, niepolegając na wyświetlających się komunikatach. Tutaj trening rzeczywiście jest sensownym rozwiązaniem, które nie tylko wpływa na statystyki naszego protagonisty, ale również na osobiste umiejętności grającego. Ważną rolę odgrywają tu konkretne rodzaje rynsztunku (np. miecz nie jest najlepszą bronią przeciwko zbroi płytowej) oraz obecność tarczy, która znacząco utrudnia ten aspekt rozgrywki (jeśli dzierży ją przeciwnik).

Tak to jest, kiedy się nie umie czytać.

Niestety, aspekt „bojowy” gry praktycznie nie istnieje, jeśli patrzeć na broń dystansową – łuk. Chęć realistycznego przedstawienia strzelectwa poskutkowała brakiem celownika, a co za tym idzie – nieakceptowalnie niską celnością. Na polowanie traci się więcej strzał, niż ustawa przewiduje, a cięciwy, w prawdziwym boju, nigdy nie napinamy.

Kiedy myślimy RPG, mówimy rozwój postaci. Henryka można kształcić na wiele sposobów, immersyjną metodą znaną między innymi z gier od Bethesdy. Możliwych do rozwinięcia umiejętności jest stosunkowo dużo, prawie każda opatrzona jest swoistym zestawem, mocno wpływających na rozgrywkę, perków. Ten element wygląda bardzo standardowo, jednak warto wskazać takie perełki, jak m.in.: konieczność nauki czytania (w dobie, charakterystycznego dla średniowiecza, analfabetyzmu), lub umiejętność picia (im więcej pijesz, tym mocniejszą masz głowę). Istnieje również próg poziomu statystyk, które są wymagane do poprawnego korzystania ze swojego uzbrojenia. W dużej mierze nihil novi.

Kingdom Come Deliverence
Mogę się założyć, że nie trafię.

GRAFIKA

Idealna. Świetna. Fotorealistyczna. Piękna. To tylko część określeń, którymi można określić oprawę graficzną w Kingdom Come: Deliverance. Obraz z gry z łatwością można pomylić z prawdziwym zdjęciem, bowiem poziom szczegółowości wszelkich tekstur jest na prawdę imponujący. Budynki wyglądają jak prawdziwe, postacie dają wrażenie realnie istniejących, a dzika przyroda może zaspokoić potrzebę wyciszenia się na łonie natury. Momentem, który mnie – recenzenta, urzekł najbardziej, był świetny efekt przysłonienia słońca chmurami. Otoczenie stopniowo ciemniało, a świat pokrył się, tak dobrze znaną w naszym kraju, „szarówką”.

Kingdom Come Deliverence
Oprawa bez skazy (przynajmniej na tym screenie).

Grafika jest jednym z elementów, które najbardziej wpływają na immersję; w tego typu grze jest to bardzo ważny czynnik. Dlatego właśnie, bardzo cierpiałem widząc ogrom nachodzących na siebie tekstur (głównie roślinności), znikających elementów opancerzenia i ogólnie postaci, a także pewnych niedociągnięć związanych z grą światła. Sytuację ratuje system automatycznego dopasowywania się kolejno nakładanych na Henryka fragmentów ubioru (tak, by nie „gryzły się” ze sobą) – ten został wykonany całkiem przyzwoicie.

DŹWIĘK

Mimo, że dźwięk w grze, która zakłada wysoki poziom immersji, powinien być elementem priorytetowym, to w Kingdom Come nie odznacza się niczym wybitnym. Chodzi tu głównie o muzykę grającą w tle, wprowadzającą w nastrój odpowiedni dla danej sytuacji – w świetle innych produkcji jest ona bardzo przeciętna, jedynie delikatnie nawiązująca do średniowiecznych klimatów. Niemniej, spełnia ona ważną rolę w świecie gry i nie można zarzucić jej żadnych niedociągnięć.

Elementy RPG niczym nie różnią się od tego, co gracze znają już od dawna.

Nieco lepiej plasują się odgłosy otoczenia. Czy chodzi o miastowy zgiełk, czy leśny śpiew ptaków (urzekający), dostrzegalny jest na prawdę wysoki poziom wykonania, dający poczucie „bycia” w świecie przedstawionym. Wykorzystuje się go również w warstwie gameplay’owej, gdzie nie tylko ułatwia np. skradanie, ale okazuje się być ważnym elementem niektórych zadań. Wszystko doprawione zostało świetnym dubbingiem, wpasowującym się w średniowieczne klimaty i oddającym charakter oraz styl bycia danej postaci.

JAKOŚćNajbardziej zauważalnym niedociągnięciem w grze, wpływającym na jej całokształt, jest bardzo duża ilość rozmaitych błędów. Nie chodzi tutaj o wspomniane już, nachodzące na siebie tekstury, ale glitche dotyczące całych zadań, które mogą wpłynąć na nasz odbiór gry (również niwelując immersję). Nieraz występowały problemy z ukończeniem zadań, całkowicie blokując graczowi progresję. Szczęśliwie, przypadłość dotyka jedynie zleceń pobocznych, które zawsze można sobie odpuścić. Nadzieję mogą budzić ciągle ukazujące się aktualizacje, które mają za zadanie m.in. zniwelować wadliwe oskryptowanie.

Obok błędów, które mogą co najwyżej popsuć zabawę, znajdują się też takie, które mogą doprowadzić do zgonu postaci. W hardkorowej produkcji, gdzie możliwość zapisu stanu rozgrywki jest ograniczona, a życie głównego protagonisty jest kruche, tego typu bugi są nieakceptowalne i absolutnie nie mają prawa bytu! Takie podejście skutecznie zniechęca gracza do kontynuowania rozgrywki, zmuszając go do pokonywania, często dalekich, dystansów oraz żmudnego wykonywania, po raz kolejny tych samych zadań. Najgorsza w tym wszystkim jest bezradność.

Kingdom Come Deliverence
Czym byłaby gra RPG, bez blokującego się wszędzie konia.

Patrząc na kwestię jakości, dotyczącą polskich odbiorców, wytknąć można tylko (i aż) nadwyraz kiepską jakość polskiego tłumaczenia. Bardzo często można się natknąć na literówki, zdania bez sensu (którego trzeba się domyśleć) oraz mające niepoprawną, rażącą w oczy, składnię. Szczęśliwie, nie jest to element bardzo przeszkadzający w rozgrywce, a język napisów zawsze można zmienić na inny.

OCENAObok dokuczliwych błędów i przeciętnych elementów RPG, Kingdom Come: Deliverance jest produkcją bardzo dobrą. Wpływa na to głównie niespotykane przedstawienie elementów mających wpływać na immersję oraz dokładne oddanie średniowiecznych realiów świata. Pomieszanie charakterystycznych dla gier wideo uproszczeń z trudniejszymi, naśladującymi rzeczywistość, mechanikami wyszło przystępnie i mimo monotonni, która może pojawić się po kilkunastu godzinach gry, staje się ona dobrą odskocznią od tego, co znamy z innych produkcji.

Swój wkład w całokształt ma wyjątkowo dopracowana, szczegółowa i piękna oprawa graficzna, która nieraz ociera się o fotorealizm. Niweluje ona rozczarowujący efekt „pustości” otwartego świata, zachęcając do eksploracji dla samej siebie. Efekty graficzne nieraz potrafią wprawić w zachwyt i sprawić, że gracz zatrzymuje się w miejscu dla samych widoków. Kolidujące ze sobą tekstury, mimo iż pojawiają się dosyć często, nie wpływają zbytnio na odbiór całości i jest to aspekt, który można twórcom wybaczyć.

Kingdom Come Deliverence
Mapa jest bardzo szczegółowa i prezentuje się świetnie.

Jednym z najlepiej prezentujących się aspektów gry okazuje się być świetny system walki, wykorzystujący nie tylko statystyki postaci, ale także umiejętności gracza. Tutaj liczy się rodzaj posiadanego ekwipunku oraz odpowiednie przygotowanie, które nieraz może przechylić szalę zwycięstwa na stronę nieustraszonego Henryka. Ostatecznie grze można dużo zarzucić, jednak owe zastrzeżenia, w większości, nie psują zabawy i satysfakcji płynących z rozgrywki. Kingdom Come: Deliverance jest tytułem świetnym, w który chce się grać długimi godzinami, dodatkowo czerpiąc z tego niemałą radość.

Kingdom Come: Deliverance
44/50
  • Świat: 10/10
  • Rozgrywka: 9/10
  • Grafika: 10/10
  • Dźwięk: 8/10
  • Jakość: 7/10
Kingdom Come: Deliverance to reprezentant gatunku RPG, którego twórcy bardzo mocny nacisk położyli na elementy wzmagające immersję. Mimo dosyć przeciętnych mechanik Role Play’owych, gra jest świetna, oczarowuje gracza piękną oprawą graficzną oraz bardzo realistycznym przedstawieniem XV wiecznej Europy. Jedynym aspektem, poniekąd mogącym zniszczyć wrażenia z rozgrywki, są często pojawiające się, dotkliwe błędy. Szczęśliwie, zazwyczaj tak się nie dzieje.

Platforma testowa PC

  • Procesor: Intel Core i5-6400 2.70GHz
  • Grafika: NVIDIA GeForce GTX 960
  • Pamięć: 8 GB RAM
  • System: Windows 10 Home
  • +Immersyjny, realistyczny średniowieczny świat
  • +Niesamowita, ocierająca się o fotorealizm, grafika
  • +Oparcie scenariusza o prawdziwe wydarzenia historyczne
  • +Satysfakcjonujący, realistyczny system walki
  • +Ukazanie średniowiecznego społeczeństwa takiego, jakim było
  • Liczne błędy, uniemożliwiające kontynuowanie rozgrywki
  • Niepraktyczny system strzelania z łuku
  • „Pusty” świat poza lokacjami miejskimi
  • Przeciętne, utarte mechaniki RPG

Jak oceniamy gry?

Znajdź najniższe ceny na Ceneo:
Kingdom Come: Deliverance PC
Kingdom Come: Deliverance PlayStation 4
Kingdom Come: Deliverance XBox One


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Kamil Wiechnik

Weteran gier wideo, mający styczność z każdym gatunkiem. RPG'owy ekspert, scenariuszowy wyjadacz, growy znawca. Wszędzie dostrzega alegorie, nawiązania do ogólnopojętej kultury i głebokie przesłania egzystencjalne. Twórca wideo, zarówno tego dotyczącego gier, jak i tego bardziej ambitnego!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *