Indygo – recenzja [PC]

Czasem zdarza się sytuacja, gdy muszę po prostu podejść do okna, uchylić je lekko i zapalić papierosa. Przy wydechu jednocześnie lekko wzdycham. To właśnie ta gra doprowadziła mnie do tego stanu.

Od początku – „Indygo” to jedna z tych gier, które nie do końca są grą. O ile można gdzieniegdzie kliknąć i coś zrobić, o tyle większość czasu gracz ma spędzić słuchając dialogów. Zagłębianie się w stan psychiczny naszego bohatera jest jedynym prawdziwym celem. I nie ma w tym nic złego – osobiście lubię gry łamiące utarte reguły. Pozwalają pokazać, że gry to najlepsze medium. W końcu mogą łączyć w sobie film, książkę i interakcję. Czy „Indygo” sprostało temu niełatwemu zadaniu?

Indygo recenzja
To nasza pracownia, gdzie będziemy w samotności. Źródło: materiały prasowe

Wcielamy się w rolę znanego malarza, który zmaga się z depresją. Zamyka się w swojej pracowni, do której klucz ma tylko on i jego partnerka. W samotności rozmyśla nad drobnymi sprawami z życia, którymi normalnie nikt się nie przejmuje. Jednak u osoby takiej jak on, urastają do rangi paraliżujących. Są osoby, które chcą mu pomóc, jednak będąc w tak złym stanie psychicznym trzeba walczyć ze sobą aby chcieć przyjąć takową pomoc. Jak ta walka będzie przebiegać, to już zależy od nas. Decyzje może nie są do końca oczywiste, ale łatwo znaleźć analogię między, przykładowo, zapaleniem papierosa a popadnięciem w nałóg. Niektóre wybory mogą być dla nas zablokowane z powodu nastroju w jaki wprowadziliśmy bohatera poprzednimi akcjami.

Stylistyka w smutnym wydaniu

Twórcy mogą się poszczycić lektorami, którzy stanęli na wysokości zadania. Choć słychać, że są to amatorzy, to im dalej, tym bardziej czuć ich pasję i zaangażowanie. Zarówno język angielski jak i polski posiada pełne tłumaczenie wraz z głosami. Tak jak wspomniałem, nie są to profesjonaliści, ale grze takiej jak ta dodaje to autentyczności. Ścieżka dźwiękowa jest nastrojowa i dobrze zgrana z klimatem tego, co nas otacza, mimo powtarzalności. Przy kolejnych podejściach do gry, gdy chciałem odblokować inne zakończenia, stała się monotonna. To wada, ale przy projekcie takim jak „Indygo”, biorąc pod uwagę jego tematykę, można by nawet powiedzieć, że było to zamierzone.

To co może nie było zamierzone, a mnie zakuło w oczy i gryzło się z całokształtem to tekst. Gdzie się nie pojawiał, tam był doklejony tak, jakby ktoś wstawił go w Paincie. Na grzbiecie książki tekst nie był wyprofilowany, podobnie na gazecie czy listach. W podobnych grach, choć o większym budżecie, twórcy często stosują ręczne pismo. I tego mi tu brakuje, gdyż to obecne w grze oderwało mnie nieco od doświadczenia. Może twórcy to dodadzą i zrobią grę w wersji Redux? Wiem, że taka zmiana może kosztować niemało, szczególnie biorąc pod uwagę wszystkie języki. Boli mnie to tym bardziej, że oprawa wizualna, poza tym dość rażącym mankamentem, jest naprawdę dobra. Nasz pokój zdobią obrazy, z których każdy jest inny i można go obejrzeć, a przeglądając szkice możemy natknąć się na ciekawe rysunki. Te często niewerbalnie przybliżą nam postać naszego malarza, o ile zechcemy tego poszukać.

Indygo recenzja
Serio, można tekst zrobić nieco lepiej. Źródło – własne

Co zrobić, jak żyć?

Zakończenie jakie dostaniemy będzie zależało od kilku czynników, których nie chcę do końca omawiać, aby nie spoilować doświadczenia. Wybory zmieniają pewne fragmenty tego jak historia toczy się dalej, ale dylematy przed jakimi stajemy pozostają takie same. Pod tym względem gra nie oferuje zbyt wiele i nie zachęca by zdobyć wszystkie zakończenia. Równie dobrze możemy przeklikać grę dalej czekając na inną końcową animację. Nauczymy się przy tym jak rozwiązać wszystkie zagadki. Skoro o nich mowa, to sprowadzają się do znalezienia określonych rzeczy i połączenia ich bądź włożenia w określone miejsce – typowe dla gier point-and-click. Tutaj jednak nie wywołuje to frustracji, ponieważ mamy funkcję podpowiedzi, która pomoże nam jeśli nie wiemy na co kliknąć dalej.

Indygo recenzja
Szanuję za odrobinę poczucia humoru. Źródło – własne

Biorąc to wszystko pod uwagę, grę najlepiej przejść raz i wrócić do niej po dłuższej przerwie. Oceniając pierwsze przejście, bardzo dobrze słuchało mi się narracji oraz komentarzy bohatera przy klikaniu w różne rzeczy w domu. Drugi raz ogrywałem już z angielskimi głosami, aby nie popaść w monotonię i depresję. A tak kompletnie szczerze – jeśli dotknęły Cię kiedyś zaburzenia depresyjne, bądź masz w gronie bliskich kogoś, kto na nie cierpi, warto zagrać. Warto też poczytać sekcję o depresji w menu głównym i zrozumieć, jak najlepiej pomóc sobie bądź komuś w takiej sytuacji. Jeśli temat ten nie jest Ci bliski, ale lubisz ten typ gier – kup bądź poczekaj na wyprzedaż, ponieważ są gry, które oferują więcej za tę cenę. Jeśli w ogóle nie masz cierpliwości i rzucasz pytanie „którym się strzela”, gdy tylko włączasz grę, to chyba nie trzeba tłumaczyć, że nie jest to gra dla Ciebie. A teraz przepraszam, idę zapalić jeszcze jednego i kontemplować egzystencję.

Gra dostępna na platformie Steam od 24-go października. Klucz gry do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości wydawcy Fat Dog Games.


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Azi

Inżynier elektroniki i telekomunikacji, magister marketingu i PRu, trudni się funkcjonalnym testowaniem gier. Miłośnik MMO, retro i wszelkiej japońszczyzny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *