RETROMANIAK #141: Jak zarwać nockę z grami retro!

Każdy z nas od czasu do czasu ma ochotę przesiedzieć całą noc i grać do białego rana – dzisiaj przygotujemy się do maratonu w stylu retro!

Tym razem w RETROMANIAKU nie będziemy skupiać się wyłącznie na konkretnych tytułach, a bardziej na całej nocy pełnej gier oldschoolowych i retro. Każdy z nas ma swoje własne, wyjątkowe produkcje, które przywołują masę wspomnień – pora wyciągnąć je wszystkie! Dzisiaj opowiem wam, jak zorganizować sobie całonocne katowanie gier tak, aby nad ranem czuć dumę z dobrze rozegranej nocy. No to zaczynajmy!

Niniejszy tekst jest tylko luźnym zbiorem pomysłów, które pomogą wam porządnie przygotować się do zarwania nocki – tak, by wycisnąć z niej jak najwięcej! Tematem przewodnim będą oczywiście gry retro, ale wiele z pomysłów możemy śmiało wykorzystać grając i w nowsze produkcje. Oczywiście wszystko powinniśmy brać z lekkim przymrużeniem oka – to nie National Geographic i dokument o życiu gracza w jego środowisku naturalnym.

Grunt to dobry start!

Przygotowania do zarwanej nocki najlepiej zacząć… dzień wcześniej. Trzeba się porządnie wyspać, bo od tego będzie zależało, jakie będziemy mieli samopoczucie w czasie grania: niewyspani o wiele szybciej będziemy odczuwać zmęczenie i znużenie. W najgorszym wypadku możemy posiłkować się popołudniową drzemką (o ile mamy taką możliwość). W ciągu tego dnia nie powinniśmy grać – generalnie chodzi o to, aby czuć się świeżo przed całą nocą i nie znudzić się graniem już na samym początku.

Warto również poczynić pewne kroki, aby wieczorem nie mierzyć się z egzystencjalnym pytaniem „w co grać?”. Najlepiej zrobić sobie listę wszystkich gier, w które planujemy zagrać tej nocy. Spis nie powinien być zbyt długi, bo im większy mamy wybór, tym trudniej się na coś zdecydować – po prostu marnujemy czas na przeglądanie dostępnych tytułów zamiast w nie grać.

Większość z nas ma w głowie kilka solidnych produkcji, które z miejsca przywołują błogie czasy młodości – tego wieczoru nie może ich zabraknąć! Fajnie, gdyby pośród znanych nam klasyków pojawiło się coś, w co nigdy nie graliśmy: to świetna okazja, żeby w końcu nadrobić jakąś retro perełkę, a przy tym wpuścić nieco świeżości do naszej kolekcji gier / listy osiągnięć. U mnie najczęściej wybór pada na cokolwiek wydane między Pegasusem a PlayStation 2.

Polecam zacząć od gier najstarszych i dopiero potem wyciągać coraz to młodsze produkcje; stosunkowo łatwo przejść od Contry do Grand Theft Auto III – ale wrócić jest już o wiele gorzej. Warto zaplanować sobie po kolei, w co chcemy łoić: w ten sposób będziemy mieć przybliżone ramy czasowe z okienkami na ogrywane tytuły. Nie zaszkodzi mieć też kilka gier w zanadrzu, gdyby jakaś produkcja nie podeszła nam tego wieczora. Moim sekretem na udaną nockę są… wersje trial i demonstracyjne! W końcu są idealne na kilka, kilkanaście minut w przerwie między większymi produkcjami, a także mają niesamowitą wartość sentymentalną – kto kupował kiedyś czasopisma z płytami CD/DVD, doskonale pamięta to uczucie sprawdzania zawartości płyty w poszukiwaniu ciekawych demówek!

maraton stare gry
Dzisiaj nikt już nie gra w dema – właśnie dlatego przywołują masę wspomnień!

Dobór gier będzie w dużym stopniu zależny od tego, w co lubimy pykać, ale i od tego, czy będziemy grać sami – mając towarzystwo, znacznie chętniej będziemy wybierać produkcje nastawione na kooperację czy rywalizację, a o wiele rzadziej tytuły dla jednego gracza. Naturalnie granie w starym stylu to także dzielenie się padem na przemian w tytułach single player; ale dobrze byłoby, gdybyśmy na swoją kolej nie musieli czekać pół godziny… W moim mniemaniu granie w multi po sieci raczej się nie sprawdzi – trudno będzie czuć klimat starych czasów, gdy inni gracze będą nas ciągle wybijać z rytmu. Poza tym odradzam wybieranie np. RPG-ów – linie dialogowe mierzone w kilometrach i mozolne wbijanie kolejnych poziomów z pewnością nie sprawią, że ta noc będzie pełna energii.

A od jakiej gry zacząć? W moim przypadku na pierwszy ogień zawsze musi pójść Super Mario Bros.! Dlaczego? Po pierwsze, to wyjątkowo krótka produkcja, której ukończenie nie powinno zająć dłużej niż kwadrans – idealna na rozgrzewkę i pobudzenie apetytu! Drugi powód jest znacznie bardziej sentymentalny: prawie trzydzieści lat temu po raz pierwszy wziąłem do ręki pada od konsoli i zagrałem wtedy właśnie w ten tytuł. Nie wiedziałem jeszcze, jak ogromny wpływ na moje życie będą miały gry wideo. To od tej niepozornej i archaicznej produkcji wszystko się zaczęło… Czy można wymarzyć sobie lepszy początek sentymentalnej podróży po starych grach, jak nie od swojej pierwszej?

Co jeszcze warto przygotować? Dobrze jest wcześniej ogarnąć sobie solucje i poradniki do ogrywanych gier – w ten sposób nie będziemy błądzić w poszukiwaniu rozwiązania. Wiem, że kiedyś nie mieliśmy tak łatwo i zwykle sami musieliśmy rozgryźć dany fragment gry, ale mamy na to jedną noc, a nie kilka czy kilkanaście dni z wakacji. Zresztą, nie wszyscy jesteśmy hojnie obdarzeni cierpliwością… Najlepiej, gdybyśmy mieli poradnik w wersji papierowej – chodzi o klimat, a dawniej nie było filmików na YouTubie! Myślę, że równie dobrym pomysłem jest przygotowanie kodów do tych gier: na co dzień gramy na poważnie, aby ukończyć dany tytuł, a tego wieczoru możemy sobie odpuścić i przede wszystkim dobrze się bawić, a nie rozliczać się z własnym sumieniem!

Z autopsji wiem, że trzeba zawczasu pomyśleć o przygotowaniu sobie łóżka czy posprzątaniu w kuchni. Niby nie ma to nic wspólnego z graniem, ale w tym szaleństwie jest pewna metoda: jeżeli wszystko ogarniemy wcześniej, to nic nie będzie nas odciągać od przyjemnego pykania w gierki.

Budowanie klimatu

Żeby stworzyć dobry nastrój do grania, warto przygotować sobie przytulną strefę gracza. Pora wyciągnąć wszelakiej maści gadżety związane z grami komputerowymi: figurki, mapy, ubrania etc. U każdego z nas znajdzie się coś innego. Jeżeli akurat nie posiadamy takich akcesoriów, to zawsze możemy wykorzystać np. kolorowe oświetlenie, muzykę z gier, stare czasopisma, plakaty z gazet czy chociażby same płyty, dyskietki, kasety i kartridże z grami. Możecie też zrobić coś sami, dla przykładu: wykorzystać stare dyskietki 3,5” i przerobić je na oryginalne podkładki pod szklanki, a ze zwykłych płyt CD-R stworzyć klimatyczny baner do powieszenia na ścianie. Tak naprawdę wszystko, co daje vibe retro, może się przydać!

PlayStation 2 i kilka gier świetnych gier – czego chcieć więcej? [fot. archiwum własne]
U mnie są to dumnie wyeksponowane konsole oraz półki, które za dnia pełnią nieco inną rolę, ale w nocy zmieniają się w prawdziwy regał rodem z wypożyczalni kaset VHS! No co!? Nie jestem fanem narażania pudełek na codzienne działanie światła słonecznego… Zwykle wyciągam też kompendia z poradnikami do gier i mapy z zaznaczonymi znajdźkami – większości z nich i tak nie potrzebuję, ale fajnie się na nie patrzy. Na dodatek swój stary i wysłużony telefon zamieniłem w małą ramkę wyświetlającą m.in. pixel-artowe animacje czy chociażby zegar BIOS-u z PlayStation 2 – to mały drobiazg, ale cieszy oko. Całości dopełnia oświetlenie, w szczególności odpowiednio ustawiony „ambilight” w telewizorze. Stary, dobry CRT robiłby lepszy klimat, ale nie mam niestety miejsca na taki dupaśny sprzęt.

Osobiście lubię puścić sobie na drugim ekranie klipy z Hyper Classic, odcinki Review Territory, Fresh Air czy chociażby stare reklamy telewizyjne gier. W ten sposób całą noc odtwarza się playlista, która robi za świetne tło do grania i przypomina mi czasy, kiedy to późnym wieczorem rozpoczynała się transmisja HYPERa. Dodam tylko, że najlepiej odtwarzać filmiki bezpośrednio z dysku, a nie z YouTube’a – wyskakujące co i rusz reklamy potrafią doprowadzić do szału i popsuć cały nastrój. No, chyba że macie YT Premium!

A co z PC?

Naturalnie dla wielu osób synonimem zarwanej nocki będzie siedzenie przed kompem, a nie telewizorem – i dla was również mam kilka porad! Największą trudnością będzie sprawienie, aby nasz wypasiony komputer skrzętnie udawał maszynę z ubiegłej epoki, a zarazem nie doprowadzał nas do szału swoim topornym działaniem i paskudną grafiką. Zacznijmy od podstaw: nie ma nic bardziej nostalgicznego niż widok starszego Windowsa z rojem skrótów do gier na pulpicie! Stosunkowo łatwo znajdziemy w sieci tapety np. z XP-ka, Visty czy siódemki. Dodajmy do tego kursory, dźwięki oraz kompozycję ikon na pulpicie. Prawdopodobnie będziemy chcieli też skorzystać z nielicencjonowanego motywu, który zmieni wygląd okien i paska na dole ekranu – to już wymaga ingerencji w pliki systemowe, więc radzę zachować szczególną ostrożność! Po kilkunastu minutach powinniśmy otrzymać przyjemnie wyglądający pulpit rodem z czasów naszej młodości! Dodam tylko, że przy odrobinie pracy da się stworzyć ten efekt nawet na Linuksie.

Drugim krokiem będą ustawienia gier. Wyznaję zasadę, że jak coś ma być retro, to musi mieć proporcje 4:3 oraz tzw. filtr CRT. Warto też nie szaleć z zaawansowanymi efektami graficznymi: nasze gierki powinny wyglądać na tyle dobrze, żebyśmy nie czuli do nich wstrętu, ale nie mogą przy tym stracić tego uroku uruchamiania starocia na dawnym kompie. Moim zdaniem dobra nocka powinna być offline – nic tak nie psuje klimatu jak social media, czaty, wyskakujące powiadomienia itp. Z tego względu warto na czas grania odłączyć się od Internetu. Wiem, że to wcale nie taka prosta sprawa, bo niektóre produkcje mają wbudowane DRM-y i po prostu bez dostępu do sieci nie zagramy… ale warto wcześniej o tym pomyśleć – spora część gier bez DRM-u jest na dostępna właśnie na GOG-u. Przy okazji nie musimy użerać się z launcherem, który co i rusz przypomina nam, który rok mamy… Odpalanie gier z płyt też jest świetnym sposobem na odrobinkę retro klimatu. Mimo wszystko warto rozważyć też granie w remastery starych gier – taki Tomb Raider w oryginalnym wydaniu może być absolutnie nie do zaakceptowania (czy nawet uruchomienia!), podczas gdy Tomb Raider I-III Remastered przyjmiemy z otwartymi ramionami.

Najlepiej oczywiście byłoby również odłożyć telefon i nie używać go w nocy, ale sam osobiście z niego korzystam – smartfona używam jako budzik/minutnik, który przypomina mi o ciepłej przekąsce w piekarniku. Stosuję jednak małą sztuczkę: zmieniam tapetę w telefonie na odpowiednią, a jako dźwięk alarmu ustawiam melodię z jakiejś retro gierki. W ten sposób rozlegający się alarm nie budzi skojarzeń z poniedziałkową pobudką.

Coś na ząb

Nie będę rozwodził się tutaj nad zdrową dietą czy naszymi nawykami żywieniowymi, ale osobiście uważam, że w czasie całonocnego grania nie może zabraknąć jadła i napitku: głodni nie zajedziemy zbyt daleko. Najlepiej, jeśli będą to małe przekąski, które możemy szybko złapać i zjeść w całości – nie odrywamy się wtedy od grania. Świetnie sprawdzają się tutaj różnego rodzaju kanapeczki, rollsy, popcorn, koreczki, słone paluszki, świeże winogrona czy suszone owoce. Gorzej wypadają natomiast chipsy, krakersy czy frytki – po nich będziemy mieć wiecznie brudne i tłuste dłonie. Prywatnie nie jestem fanem objadania się późnym wieczorem, ale wyznaję zasadę, że w jadłospisie na nockę powinno się znaleźć coś ciepłego: może to być domowy posiłek, ale pizza na dowóz też zdaje egzamin – należy przy tym jeść z umiarem, bo najedzony gracz to śpiący gracz!

maraton stare gry
Taki zestaw konsol to skarb! [fot. archiwum własne]
A co do picia? Tutaj panuje pełna dowolność, choć z drobnymi wyjątkami. Nie powinniśmy pić dużo kawy czy energetyków – mogą wywołać nieprzyjemne drżenie rąk (o wpływie na zdrowie to już nawet nie wspominam). Herbatki ziołowe także powinniśmy odstawić na bok. Z własnego doświadczenia dodam tylko, że nie polecam niczego bardzo zimnego – zmrożony napój sprawi, że na szklance będzie skraplała się woda, przez co po każdym łyku (czy właściwie: odstawionej butelce lub innym naczyniu) będziemy mieli mokre ręce! Jeżeli natomiast koniecznie chcemy coś prosto z lodówki, to kubek z uchwytem w jakimś stopniu rozwiązuje problem wilgotnych dłoni.

Ostatnie słowa

Podsumowując: Gry gotowe? Tak! Jedzenie i picie jest? Jest! Retro atmosfera obecna? Oczywiście! Można zabierać się do grania! (zaciera rączki)

Nie możemy jednak zapominać o najważniejszym: chodzi o to, aby dobrze się bawić, a jednocześnie następnego dnia mieć dobre samopoczucie. Nikt z nas nie lubi zwlekać się z łóżka niczym zombie wstające z grobu: jeżeli w nocy dopadnie Cię silna potrzeba spania, to najlepszym rozwiązaniem jest pójście do sypialni – najwidoczniej masz na dzisiaj dosyć.


Źródło grafiki głównej wpisu: DBA.dk

RETROMANIAK #97: HYPER, czyli kilka słów o telewizji dla graczy

Michał Jankowski

Kiedyś nałogowo grał w Tony Hawka, dziś miłośnik gier roleplay i rpg - grind to dla niego podstawa. Mimo słabości do ubiegłych generacji nie pogardzi czymś świeżym. Z wykształcenia andragog, prywatnie gracz z dwudziestoletnim stażem.

Strona główna Forum RETROMANIAK #141: Jak zarwać nockę z grami retro!

  • Musisz się zalogować by odpowiedzieć w tym temacie.