Split Fiction – recenzja [PS5]. Tu jest jakby… ketchupowo
Premiery gier kooperacyjnych nie są jakimś częstym zjawiskiem w branży. Ot, zdarzy się to od czasu do czasu. Ale gdy już się zdarzy, to często okazuje się, że mamy do czynienia z hitem. Czy tak jest również w przypadku Split Fiction? Dowiecie się z naszej recenzji.
Dziękujemy Electronic Arts za dostarczenie klucza do gry!
Każdy, kto ma jakąkolwiek wiedzę na temat branży gamingowej, słyszał co nieco o Josefie Faresie i jego ziomkach z Hazelight. W telegraficznym skrócie: jest to deweloper, który specjalizuje się w grach kooperacyjnych. Jakiś rok temu miałam do czynienia z It Takes Two – i ta gra zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. Na wieść o tym, że Hazelight ponownie coś tworzy, zareagowałam entuzjastycznie. Wiedziałam już, że będzie trzeba prosić o egzemplarz gry do recenzji.
Świat
W Split Fiction wcielamy się w dwie pisarki – Mio i Zoe, które na zajmują się eksplorowaniem teoretycznie przeciwstawnych światów: jedna pisze dzieła fantasy, a druga science fiction. Pewnego dnia ich umysły zostają uwięzione w maszynie kradnącej kreatywne idee. Co ciekawe, każda protagonistka ma dostęp do myśli tej drugiej. By uwolnić się z symulacji, muszą one połączyć siły. Czeka je pełna przygód podróż po rozmaitych światach.
Fabuła i postacie w recenzowanym tytule nie wyróżniają się specjalną głębią czy kolorytem. Dialogi bywają dowcipne, ale trudno pozbyć się wrażenia, że wprowadzono je tu wyłącznie po to, by były. Niemniej nie o fabułę czy głębię postaci chodzi w produkcjach tego typu. Tu bardziej istotną rolę pełni gameplay – a pod tym względem Split Fiction nie powinno nikogo zawieść.
Rozgrywka
Najnowsze dzieło Hazelight to przygodowa gra akcji. W praktyce wygląda to tak, że mamy tu do czynienia głównie z zadaniami zręcznościowymi, choć nierzadko trafiają się i zagadki logiczne. Tak jak poprzednie produkcje wspomnianego dewelopera, Split Fiction kładzie nacisk na współpracę w ścisłym znaczeniu tego słowa – i tak zazwyczaj jeden gracz odpowiada za jedną, a drugi za drugą część zadania, które trzeba wykonać w tym samym czasie. No i akcja rozgrywa się w większości na podzielonym ekranie.
Tytuł zaskakuje różnorodnością misji. Postarano się, by każdy etap oferował zupełnie inne doświadczenie – tu nie ma miejsca na nudę. Raz nurkujemy, innym razem jeździmy motocyklem i jednocześnie odblokowujemy telefon, by później latać w przestworzach jako kolorowe smoki. W pewnym momencie jedna postać zmienia się nawet w parówkę, a druga ma oblewać ją keczupem. Jest ciekawie i trudno się od tego oderwać – cały czas zastanawiamy się, czym zaskoczy nas tytuł na kolejnym etapie.
Tytuł w mistrzowski sposób bawi się konwencją, gatunkiem i perspektywą. Nie chcę zdradzać wszystkich asów, jakie Split Fiction raz po raz wyciąga z rękawa. Powiem tylko: niewątpliwie widać, że twórcy z Hazelight kochają gry wideo.
Niektórzy na pewno ucieszą się z faktu, że recenzowana produkcja jest bardziej skomplikowana – i przez to nieco trudniejsza – niż chociażby It Takes Two. Tytuł wymaga refleksu i „zgrania się” partnerów, by na przykład mogli wykonać daną czynność w konkretnym czasie. W takim przypadku do współpracy potrzebna jest nam osoba, która miała już wcześniej do czynienia z grami. Szkoda, bo czasem chciałoby się odpalić produkcję na przykład z drugą połówką lub domownikiem, który nie wie o grach za wiele. Ale w takich przypadkach gra może okazać się niekiedy frustrująca.
Idealnie byłoby, gdyby Split Fiction miało jakiś system pomocy w bardziej wymagających momentach – mogłaby nim być na przykład możliwość pokonania konkretnego wyzwania tylko przez jedną osobę, to znaczy tę bardziej zaprawioną w growych bojach. Oczywiście bardziej wymagająca rozgrywka nie jest minusem, ale mimo wszystko szkoda, że nie pokuszono się o jakieś sensowne ułatwienie.
I generalnie największym wyzwaniem, przed którym Split Fiction nas stawia, jest konieczność znalezienia sobie partnera do wspólnych zmagań. Nie da się grać z botem; potrzebny jest realny kompan, który będzie siedział albo obok nas (tryb kanapowy), albo gdziekolwiek indziej na świecie (rozgrywka online). Ale skąd właściwie wytrzasnąć taką osobę? Wsłuchując się w marudzenie fanów na ten temat, twórcy postanowili zaradzić problemowi.
Pierwsze rozwiązanie to możliwość dogadania się na granie na Discordzie Hazelight. Druga osoba nie musi kupować oddzielnego egzemplarza produkcji – wystarczy, że zainstaluje u siebie bezpłatny launcher, i to na dowolnej platformie (Split Fiction wspiera crossplay). Jeśli żaden z naszych kolegów nie ma dla nas czasu w danym momencie, wystarczy więc wejść na Discorda twórców i umówić się z kimś obcym na sesję. Przy okazji mamy sposobność do poszerzenia kontaktów towarzyskich.
Drugi sposób to bardziej taki żarcik ze strony dewelopera. Hazelight zapowiedziało osobliwą edycję specjalną Split Fiction – taką, w której razem z produkcją w drewnianej skrzynce otrzymujemy towarzysza do gry. Nawet nakręcono z tej okazji trailer. Jeśli jeszcze ktoś go nie widział, to zachęcam do rzucenia okiem. Pewne jest jedno: ktoś tu perfekcyjnie umie w marketing.
GRAFIKA
Tytuł wygląda bardzo dobrze – dotyczy to zarówno wyglądu postaci oraz ich mimiki, jak i designu poziomów. Te ostatnie są bardzo zróżnicowane zarówno pod względem konstrukcji, jak i stylu graficznego. Myślę, że zdziwicie się całkiem konkretnie, widząc niektóre z poziomów. Do mniej udanych rzeczy można zaliczyć wzajemne przenikanie się bohaterek. Niezbyt ładnie to wygląda, choć oczywiście nie jest to jakiś duży problem.
JAKOŚĆ
Gra działa bez większych problemów na PS5. Co zaś tyczy się czasu jej trwania, to nie jest ani za długa, ani za krótka. Oczywiście wiele zależy od indywidualnego tempa uczestników przygody, ale ukończenie Split Fiction to zadanie na nie mniej niż kilkanaście godzin. Długość najnowszego dzieła Hazelight jest porównywalna z czasem, jaki trzeba poświęcić na przejście It Takes Two.
Ocena
Split Fiction to jedna z najlepszych gier kooperacyjnych, jakie do tej pory powstały. Do jej największych zalet należą angażujący gameplay i zróżnicowany design poziomów. Oczywiście trudno narzekać także na oprawę wideo. Gdyby tylko fabuła była trochę lepsza, a zagadki przystępniejsze również dla początkujących graczy, mielibyśmy do czynienia z produkcją idealną. Ale i tak uważam, że jeśli jesteście fanami co-opów, to po prostu nie możecie tego przegapić.
- Świat: 9/10
- Rozgrywka: 9/10
- Grafika: 8/10
- Dźwięk: 8/10
- Jakość: 8/10
Platforma testowa PS5
- +Ciekawe zadania
- +Zróżnicowane poziomy
- +Wciąga!
- +Piękna grafika
- –Warstwa fabularna
- –Brak ułatwień dla początkujących
- .
- .
- .
- .
Strona główna › Forum › Split Fiction – recenzja [PS5]. Tu jest jakby… ketchupowo