FELIETON GROWY #2: Historia Pegasusa

Niejeden zapalony gracz w Polsce zaczynał swoją przygodę z grami właśnie od Pegasusa. Wielu z nich wciąż ma działające egzemplarze! Na czym polegał fenomen tej konsoli?

Cała historia rozpoczyna się w 1991 roku, kiedy to świeża transformacja ustrojowa w Polsce umożliwiła prowadzenie działalności gospodarczej. Historia Pegasusa zaczyna się od Marka Jutkiewicza i Dariusza Wojdygi. Ten pierwszy jak nikt inny miał smykałkę do robienia interesów. Na początku lat dziewięćdziesiątych importował tanie produkty tekstylne, a dokładniej, zarabiał sprzedając spodnie na lokalnym bazarze. Nie był to najbardziej dochodowy biznes na świecie więc poszukując nowego źródła zarobku, udał się w podróż do Tajwanu. Na miejscu natrafił na jedną z licznych podróbek Nintendo Family Computer* (w skrócie Famicom). Ponoć był tak zafascynowany grami, że spędził cały tydzień przykuty do telewizora! Niedługo potem wrócił do Polski i przedstawił koledze pomysł na nowy biznes. Czym prędzej panowie zawiązali współpracę i założyli przedsiębiorstwo BobMark International, które zajęło się importem konsol z Tajwanu. Tak oto rozpoczęła się historia Pegasusa.

pegasus historia
168 in 1 jeden z najbardziej kultowych kartridży – zawierał takie hity jak Contra, Urban Champion czy Super Mario Bros.

Wszyscy chcieli go mieć

Jak już wspomniałem, Pegasus był tylko podróbką japońskiej konsoli. Sprzęt w momencie trafienia na polski rynek był mocno przestarzały: Nintendo wypuściło Famicoma w 1983 roku i do tego czasu zdążyło nawet wydać jego następcę – Super Famicoma (SNES). Nie przeszkadzało to jednak w sprzedaży Pegasusa w Polsce. Panowie z BobMark natrafili na najlepszy moment do wprowadzenia nowego produktu. Pokazywali go wszędzie, gdzie tylko można było. Przeprowadzona kampania reklamowa w telewizji sprawiła, że każde dziecko chciało mieć Pegasusa. Konsola przedstawiana jako rodzinna gra telewizyjna szybko zyskiwała na popularności.

W tamtych czasach o istnieniu prawdziwej konsoli Nintendo wiedziała w Polsce może garstka osób. W zasadzie nie istniała też żadna konkurencja, ale przede wszystkim nie funkcjonowało wtedy u nas prawo autorskie, a przynajmniej nie funkcjonowało skutecznie. Panowie mieli więc świetną okazję, by zapełnić rodzimy rynek nowym produktem. Niemałą rolę odgrywała tutaj cena – Pegasus na naszym rynku kosztował o wiele mniej niż oryginalne konsole czy komputery. Mimo to i tak nie był produktem, na który stać było absolutnie każdego.

pegasus historia
Model MT777-DX

Wykonanie

Panowie z BobMark sprowadzili na nasz rynek chyba najbardziej pancerny model konsoli, o jakim kiedykolwiek słyszała ludzkość: MT777-DX. Taki egzemplarz znalazł się również w moim domu. W przeciwieństwie do późniejszych modeli, Pegasus MT777-DX wykonany był z wyjątkowo grubego plastiku i bazował na solidnych układach scalonych. Cechował się też bardzo dobrym modułem dźwięku – te w późniejszych klonach potrafiły być kiepskie i niemiłosiernie charczały, zamiast czysto odtwarzać melodię. Sprzęt sprawiał wrażenie luksusowego produktu z półki premium, a jednocześnie był odporny na uszkodzenia. Wszystkie późniejsze PolyStation, Terminatory i inne tego typu wynalazki, ze swoimi śmiesznymi padami na czele, mogłyby co najwyżej mu styki czyścić.

Moim zdaniem, był to najładniejszy Pegasus, jakiego widziałem – kształtem subtelnie przypominał samochód. Gniazdo na kartridże wyposażone było w mechanizm ułatwiający wyjmowanie nośnika oraz w klapkę, na której widniało logo stylizowane na to Nintendo. Na bokach znajdowały się plastikowe szyny, w które mogliśmy wsunąć gamepady, gdy akurat ich nie używaliśmy. Te dołączone do zestawu były koszmarne, a korzystanie z nich zapewne przyczyniało się do zwyrodnienia stawów. Na szczęście wytrzymywały wielogodzinne sesje katowania w Double Dragon III; a wierzcie mi – to już coś znaczyło. Najwidoczniej pan Jutkiewicz przewidział zachowanie tysięcy graczy. Rzucanie padami było na porządku dziennym, nawet w reklamach w telewizji. Ciekawostką jest fakt, że dołączane do konsoli kontrolery różniły się od siebie – ten przeznaczony dla drugiego gracza pozbawiony był przycisków START i SELECT. W zestawie, oprócz padów, znajdował się jeszcze pistolet świetlny.

pegasus historia
Model IQ-502

Kłopotliwe przepisy

Problemy zaczęły się w 1994 roku z uchwaleniem nowej, do dziś obowiązującej ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Dystrybucja Pegasusa stanęła pod znakiem zapytania. Dla BobMark najbardziej kłopotliwa okazała się prowadzona w Polsce kampania antypiracka. Krótko po wejściu nowych przepisów nastąpiła zakrojona na szeroką skalę zmiana w działaniach. BobMark nabył od kilku firm licencje na ich gry, a niedługo potem z ich portfolio zniknęły wszystkie nielicencjonowane produkty. Najciekawszą umowę zawarli z firmą Codemasters, dzięki której na naszym rynku pojawiły się kultowe kartridże – tzw. „Złota Czwórka” i „Złota Piątka”. Te wydawane były w dedykowanych, plastikowych opakowaniach, z dołączoną instrukcją obsługi w języku polskim, i błyskawicznie stały się wielkim hitem. Samo Codemasters ma interesującą historię starć z Nintendo – swoje gry wydawali na specjalnych kartridżach, nie posiadając oficjalnej licencji Big N. W tym samym czasie polscy właściciele założyli kolejną firmę: Ages s.c. – która miała teraz zajmować się oficjalną dystrybucją konsol Segi; ale to już inna historia…

pegasus historia
Nie za mało tych gier?

Wysyp podróbek

Wracając do Pegasusa, pamiętam, że posiadany przeze mnie model często nazywany był tym „oryginalnym”. Wszystko przez niekontrolowany wylew kolejnych, tańszych podróbek Famicoma. W okolicach 1995 roku masowo zaczęło pojawiać się tandetne badziewie udające coraz to dziwniejsze sprzęty, niemające zbyt wiele wspólnego z produktem BobMarku. Pewnego rodzaju ewenementem jest fakt, że w pewnym momencie Pegasusy i inne podróbki sprzedawały się na bazarach, rynkach, targowiskach miejskich i tym podobnych miejscach. Do dziś pamiętam, jak na chodniku przy żyrardowskim rynku rozstawione były stoliki, na których leżały kartridże i konsole. W wielu innych miastach pewnie było podobnie. Żaden inny sprzęt od gier nie doczekała się takiej formy dystrybucji; zresztą wyobrażacie sobie coś takiego dzisiaj? Nintendo Switch sprzedawany na bazarze?! To również okres błogiej naiwności – kto z nas nie słyszał o kartridżach obiecujących sto czy tysiąc gier… Nawet miliony nam obiecywano!

Dzisiaj Pegasusy goszczą na internetowych aukcjach. Te najbardziej kultowe modele – wspomniany MT777-DX czy późniejszy IQ-502 – potrafią kosztować naprawdę dużo; to samo jeśli chodzi o kartridże. W pewnym sensie Nintendo sporo zawdzięcza Pegasusowi. Nie zgodzę się z twierdzeniem, że Japończycy cokolwiek stracili przez BobMark. Kiedy Famicom święcił triumfy, my należeliśmy do bloku wschodniego, odciętego od nowoczesnej technologii. Po transformacji ustrojowej Nintendo nie było specjalnie zainteresowane polskim rynkiem, skupiając swoją uwagę na zachodniej Europie. Przestarzały Pegasus nie robił konkurencji dla Super Famicoma, tak jak Polonez nie robi konkurencji dla Ferrari. Dzisiaj natomiast wiele osób kojarzy ich największe marki właśnie ze względu na Pegasusa. Jestem pewien, że Super Mario Odyssey z pewnością ruszył niejednego klienta ciepło wspominającego pierwsze przygody wąsatego hydraulika, w ośmiobitowym wydaniu.

pegasus historia
Wiadomo, skąd Pegasus czerpał inspirację.

A czy wy mieliście Pegasusa? I jakie macie z nim wspomnienia? Zapraszamy do naszego Facebooka, a także do grupy. Sprawdźcie też naszego TikToka! Interesują was nasze recenzje? Znajdziecie je tutaj!


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Michał Jankowski

Kiedyś nałogowo grał w Tony Hawka, dziś miłośnik gier roleplay i rpg - grind to dla niego podstawa. Mimo słabości do ubiegłych generacji nie pogardzi czymś świeżym. Z wykształcenia andragog, prywatnie gracz z dwudziestoletnim stażem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *