The Alters, czyli kosmiczne alternatywki. Recenzja [STEAM DECK]

Ręka w górę, kto jeszcze dorobił się depresji po sesji w This War of Mine?! Wszyscy? Nie dziwię się. Tak więc myślę, że zgodzimy się z tym, iż 11bit umie grać uczuciami na strunach graczy.

Okej, czasem to bardziej szarpanie na siłę niż muskanie palcami, ale o to w tym wszystkim chodzi, o emocje. The Alters nie jest pod tym względem odosobnione. Oczywiście robi to inaczej niż inne produkcje „bitników”; ale da się wyczuć, ze wszystkie te gry mają wspólne DNA. I właśnie DNA zagra pierwsze skrzypce w ich nowej produkcji.

Dziękujemy studiu 11bit za dostarczenie klucza do gry na potrzeby recenzji.

ŚWIAT

Katastrofa

W przyszłości przeludnienie i głód stają się faktem. Ratunkiem wydaje się być rapidium, niesamowita substancja mogąca między innymi przyśpieszyć wzrost każdej żywej tkanki. Gdzie tkwi haczyk? Przez jego naturę, wydobycie jest trudne, a utrzymanie w odpowiedniej formie wręcz niemożliwe, nie mówiąc już o konieczności wycieczki w kosmos. Nie zniechęca to jednak korporacji Ally Corp przed wysłaniem grupy wydobywczej na poszukiwanie planety, na której będzie możliwość pozyskania rapidium. Niestety podczas lądowania na jednej z takich planet dochodzi do wypadku, w którym giną wszyscy poza Janem Dolskim. Jest on głównym budowniczym projektu i szybko dociera do niego, że bez pomocy z zewnątrz przyjdzie mu podzielić los reszty załogi, tylko trochę później. Jego bezpośredni przełożeni, w tajemnicy przed resztą korporacji, dają mu jednak promyk nadziei. Z pomocą nowoczesnej technologii oraz samego rapidium jest on w stanie stworzyć swojego tzw. altera, który jest jego idealnym klonem, ale posiada wspomnienia i umiejętności Jana, który dokonał w swoim życiu innych wyborów i decyzji.

Alterzy

Czy można pogodzić się z byciem kopią? Czy nasze wspomnienia są fałszywe? Jak jedna decyzja może tak diametralnie odmienić nasze życie? Czy pierogi to uniwersalna potrawa, która pozwoli uspokoić każdego Jana? Pytania mnożą się wraz z każdą kolejną minutą rozgrywki. Jakiekolwiek rozgałęzienie dodaje do załogi kolejną indywidualność, która wpływa na to, co dzieje się wokół nas i nie zawsze są ta pozytywne zmiany. Co prawda większość alterów jest bezproblemowa, jednak zdarzą się i tacy, którzy dadzą nam popalić, a przy jeszcze innych będziemy się po prostu czuć niezręcznie. Nie zmienia to jednak faktu, iż z biegiem czasu staną się oni czymś więcej niż tylko siłą roboczą. Jan zyskuje rodzinę, która rozumie go jak nikt inny oraz będzie przy nim (Janie) na dobre i na złe.

the alters recenzja
Nienawidzę go i kocham jednocześnie.

Planeta

Nienazwana i nieprzyjazna. Kawał skały, której jedyną pozytywną cechą jest występowanie rapidium. Burze słoneczne, gigantyczne promieniowanie nocą i zabójcze wschody słońca to chleb powszedni dla każdego, kto spróbuje opuścić bazę. Gdyby tego było mało, to na drodze staną nam różnego rodzaju anomalie. Są one kolejnym zagrożeniem i powstały wy wyniku nakładania się na siebie alternatywnych rzeczywistości. Ich zachowanie w stosunku do nas z biegiem czasu staje się coraz bardziej agresywne. Ogólnie mówiąc, to lepiej ich unikać jeśli to tylko możliwe; chociaż z drugiej strony walka z nimi nagrodzić nas może dodatkowymi surowcami.

Baza

Promyk nadziei na przetrwanie, duma korporacji i ból tyłka dla Jana Technika, ze względu na swoją tendencję do ciągłego psucia się. Baza, bo o niej mowa, to gigantyczny hub w kształcie koła z możliwością budowania w nim modułów i z komputerem kwantowym służącym jako bardzo zaawansowana nawigacja. Wszystko to w teorii ma zwiększyć nasze szanse na przeżycie, jednak nie ma nic za darmo: do poprawnego działania wymaga masy zasobów i wielu rąk do pracy. Jest też jednak miejscem, w którym możemy pogadać z innymi alterami, zagrać w piwnego ping-ponga czy obejrzeć wspólnie film. Nasza namiastka domu na tej nieprzyjaznej skale, którą jednocześnie będziemy kochać i jednocześnie nienawidzić.

the alters recenzja
Na początku jest tu niewiele do roboty, ale potem się to rozkręca.

Rozgrywka

To, co będziemy robić, można podzielić na dwa segmenty: eksplorację i zarządzanie bazą

W kwestii eksploracji to tutaj bez niespodzianek: jak w każdej grze survivalowej, będziemy musieli zwiedzać powierzchnię planety, szukać złóż surowców i budować tam kopalnie (bo samym rapidium się niestety nie najemy), a także odkrywać porozrzucane wszędzie znajdźki. Pod tym względem The Alters nie odkrywa niczego nowego i jest to neutralny punkt tej recenzji. Nawet zwiększenie poziomu trudności nie nastręcza nam za bardzo problemów, chociaż sugerowałbym to jednak dopiero za drugim przejściem. Kiedy odblokujemy odpowiednie narzędzia i nauczymy się, jak reagować na poszczególne anomalie, gra staje się niesamowicie prosta. Nawet pomimo dziwnie zaimplementowanych znaczników (przy niektórych misjach są, a przy innych nie), dzięki mapie ciężko się zgubić, a także dzięki raczej niewielkim obszarom, które przyjdzie nam zwiedzić.

Czy takie bezpieczne podejście do tematu przetrwania to był dobry wybór? Zależy, kogo spytać. Dla graczy otrzaskanych z survivalami to będzie nuda. Nic ich nie zaskoczy, a już na pewno nie będzie stanowiło wyzwania. Jednak dla osób bardziej zainteresowanych fabułą, klimatem może się okazać to strzałem w dziesiątkę, ponieważ eksploracja jest tylko uzupełnieniem tego, co się dzieje w bazie.

the alters recenzja
Whiskyyyy moja żonoooo…

A tam, w bazie, odbywa się (prawie) wszystko, co najlepsze. Zarządzanie modułami, surowcami i Janami, a do tego ciągłe dramy powodują, że naprawdę nie mamy kiedy się nudzić. Jak już wspomniałem wcześniej, alterzy mają swoje umiejętności, w których brylują – dla przykładu, taki Jan Technik świetnie nadaje się do naprawiania bazy, a Jan Naukowiec jako jedyny może prowadzić prace badawcze. Nie zmienia to jednak faktu, że kiedy mamy taką potrzebę, to możemy ich wysłać do wydobywania rapidium czy innych robótek zewnętrznych. Zdobyte surowce możemy przetwarzać na nowy sprzęt i moduły bazy, nie tylko, by zwiększyć nasze szanse na przeżycie, ale także w celu podwyższenia komfortu jej mieszkańców. Przykładowo, siłownia może nie jest najbardziej potrzebna, kiedy w grę wchodzi przeżycie – ale jeśli nasi podopieczni mają dzięki niej mniej marudzić w wolnym czasie? To biorę w ciemno!

Drugą stroną medalu są relacje, jakie utrzymujemy z naszymi alterami. Szczęśliwy Jan to pracowity Jan i rozmowa albo partyjka ping-ponga może zdziałać cuda. Ważne jest także wykonywanie zadań personalnych. Pozwala to nam się zbliżyć i przy okazji odblokowywać lekcje, które mają duży wpływ na dalszą rozgrywkę. Na przykład Jan Naukowiec może nas nauczyć pragmatyzmu, którego będziemy mogli użyć w dialogach, co może mocno je ułatwić. A opcji do rozmowy będzie niemało ze względu na gierki korporacyjne i naturalną tendencję alterów do bycia dupkami. Najbardziej przyczepić się mógłbym tutaj jednak do pewnej płytkości Janów, których stworzymy w późniejszej fazie gry. Najciekawsze i najbardziej wpływające na nas historie to te, w których uczestniczą nasi najszybciej odblokowani podopieczni – co jest niejako wymuszone fabularnie, a reszta wydaje się trochę wypełniaczem. Nie umniejsza to całości, a może i w nadchodzącym DLC dopieści się ich trochę.

Grafika i dźwięk

Przeszedłem tę grę dwa razy: najpierw na Steam Decku, a potem na PC. I mimo że pisana przeze mnie niniejsza recenzja dotyczy pierwszych wrażeń – a więc tych dotyczących sprzętu Valve – to chcę zaznaczyć, że wszystkie screeny, których użyłem w tym wpisie, pochodzą z mojego drugiego, pecetowego podejścia. Nie dlatego, że próbuję coś zatuszować, a raczej z powodu tego, że przesyłanie zrzutów z Decka to dla mnie jak wrzód na pępku.

Nie przedłużając; nawet na SD grafika jest ładna. Ułatwia to pewnie mała paleta barw potrzebna do oddania krajobrazu planety, ale w samej bazie możemy dostać oczopląsu od ilości szczegółów. Mam małe zarzuty do czytelności niektórych mechanik na ekranie Steam Decka, ale nie są one jakoś szczególnie upierdliwe. Ot, czasem używamy pewnych narzędzi i bardziej domyślamy się odczytów, niż jesteśmy ich pewni. Tekstury postaci mocno cierpią na najniższych detalach, jednak w dalszym ciągu każda z nich zachowuje swój indywidualny charakter. Oczywiście na moim PC wszystko wygląda kilkukrotnie lepiej, ale oprawa wizualna to tylko dobrze dopracowany dodatek do głównego dania, jakim jest klimat. Dodam jeszcze, że zrobione na potrzeby gry krótkie produkcje, które imitować mają filmy, są boskie i trafiają perfekcyjnie w moje poczucie humoru.

the alters recenzja
Porządny generator tapet; polecam!

A muzyka jest równie świetnym uzupełnieniem gry. Oczywiście poza bazą raczej będziemy słyszeć tylko zwykłe plumkanie, które ma budować klimat przebywania na powierzchni niebezpiecznej planety, ale w samym centrum dowodzenia napotkamy na kilka modułów, w których ciągle coś gra. Rock alternatywny? A może nieco żywszy, szybszy jazz? Wszystko wpada w ucho. Nasi alterzy także udowadniają, że są uzdolnieni muzykalnie, co ma też odzwierciedlenie w fabule.

Jakość

Na Steam Decku spotkałem się z masą błędów. Co prawda żaden nie uniemożliwił mi kontynuowania rozgrywki, ale były one dość upierdliwe. Na przykład przerywniki filmowe między rozdziałami zobaczyłem dopiero na moim PC. Za każdym razem wywalały mi grę przy sprzęcie Valve i musiałem przez nie całkowicie restartować SD. Po wczytaniu ostatniego zapisu gra działała normalnie; po prostu wygląda na to, że scenki obciążają ten przenośny komputerek za bardzo. Oczywiście napotkałem wiele innych błędów graficznych, jak niedoczytane tekstury czy siedzący w powietrzu alterzy, ale te błędy były raczej z gatunku tych zabawnych. Wydajność można opisać jednym słowem: grywalne. Ilość klatek na sekundę waha się między 25 a 40, z okazjonalnymi dropami, a na jednym ładowaniu można grać około półtorej godziny.

the alters recenzja
Miał łydki jak skały, fale się odbijały!

Różnica w stosunku do PC? W międzyczasie wiele błędów udało się naprawić i raczej nie zaskoczę was mówiąc, że nie mam tutaj za bardzo cokolwiek do dodania. Grafika jest ładniejsza, klatki znacznie stabilniejsze, a błędy rzadsze. Jednak na SD mogę pograć leżąc na moim sako, a na PC nie. Wybór jest więc prosty: zapowiedziane DLC przejdę też na Steam Decku!

OCENA

Ta gra to perełka. Nie jest idealna, ale ma w sobie sporo uroku i człowiek aż chce zagrać w nią jeszcze raz, by wypróbować kolejną kombinację tytułowych alterów. Oczywiście płytkie podejście do tematu przetrwania na skalistej planecie wpłynie na odbiór części graczy, jednak dalej trzymam się swojego zdania, że to tylko dodatek do całej reszty. The Alters to opowieść o relacjach, decyzjach i przyjaźni ponad podziałami kwantowymi. Zawieszając niewiarę i przyjmując produkcję 11bit z całym dobrodziejstwem inwentarza dostajemy emocje, których próżno szukać w większości współczesnych gier.

The Alters
8.6/10
  • Świat: 8/10
  • Rozgrywka: 9/10
  • Grafika: 8/10
  • Dźwięk: 9/10
  • Jakość: 9/10
Opowieść o tym, co wielu z nas boli, ale osadzona w kosmosie.

Platforma testowa SD

  • Steam Deck
    • +Wciągająca i świeża opowieść
    • +Wiarygodni bohaterowie
    • +Mało błędów na starcie
  • Trochę błędów graficznych
  • Płytkie elementy survivalowe

Jak oceniamy gry?

 

Strona główna Fora The Alters, czyli kosmiczne alternatywki. Recenzja [STEAM DECK]

  • Musisz się zalogować by odpowiedzieć w tym temacie.