UNCHARTED: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei – recenzja [STEAM DECK]

Kino przygodowe jest zaskakująco rzadko adaptowane na growe poletko. Tomb Raider jest tu oczywistym kandydatem na takie miano, ale faktyczną przygodę pełną akcji i zaginionych bogactw mogliśmy przeżyć tylko w jednej serii – Uncharted.

Uncharted śledziłem od samego początku. Fortuna Drake’a okazała się takim sukcesem, że na dobre uchroniła Naughty Dog od zaszufladkowania „tych od platformówek„. Kolejne dwie odsłony tylko potwierdziły, że nie wyłącznie Indiana Jones czy Lara Croft mogą bić się o miano legendy nowej przygody. Tak też dochodzimy do momentu czwartej odsłony oraz jej spin-offu, które odważyły się po latach polubić się z myszką i klawiaturą, debiutując w zbiorczym wydaniu pt. Kolekcja „Dziedzictwo Złodziei”. Jak tytuły trzymają się po tylu latach od premiery? Zapraszam do recenzji.

Kod otrzymaliśmy dzięki gog.com

Świat

Seria Uncharted jest na tyle popularną serią, że prawdopodobnie kojarzycie głównego bohatera serii – Nathana Drake’a. Akcja „czwórki” rozgrywa się kilka lat po ustatkowaniu się awanturnika, żyjącego wraz z małżonką, i porzuceniu dawnego życia, do którego wciąż on tęskni. Echa przeszłości nie dają za wygraną, kiedy okazuje się, że uznawany za zmarłego brat Drake’a, Sam, jednak żyje. Jego „zmartwychwstanie” ma jednak wysoką cenę – a by ją spłacić, Nathan wraz z bratem muszą raz jeszcze wyruszyć na wyprawę po zaginiony skarb wielkiego pirata Henry’ego Avery’ego.

Ci, którzy grali w poprzednie odsłony, odczują wyraźnie wpływ Neila Druckmana po The Last of Us. Historia w Kresie Złodzieja jest bardziej dojrzała i przyziemna, nie ma tu dla przykładu nadnaturalnych istot. Pomijając typowo przygodową akcję, walące się ruiny i srogie strzelaniny, sporo czasu poświęcono na dialogi, ubogacające historie postaci, retrospekcje z lat młodości czy motyw dbania o rodzinę. Jakbym musiał szukać dziury w całym, to byłaby to drobna monotonia drugiej połowy gry, recykling scen z poprzednich odsłon i lekko przeciągana historia. Całość jest niemniej jak wyśmienicie zrealizowany film, który jest spokojnie topką wśród fabuł w grach wszech czasów. Widać dbałość o szczegóły, przemyślaną reżyserię, świetną pracę kamery czy dobrze napisane dialogi. Uncharted 4 znać trzeba – basta!

uncharted legacy of thieves collection steam deck recenzja

W Kolekcji… znalazł się także samodzielny dodatek Zaginione Dziedzictwo (a raczej „dodatek”, bo to osobna, całkiem długa gra, zrobiona na tym samym silniku). Sterujemy tu znaną z poprzednich odsłon Chloe, która wyrusza w podróż w poszukiwaniu bezcennego Kła Ganeśi. Jest to o wiele prostsza historia, bardziej klasyczna, nastawiona na przeszukiwanie ruin zapomnianej przez świat cywilizacji. Można by rzecz, aż monotonna – większość czasu przesiedzimy pod ziemią lub w dżungli. Mamy też tu do bólu stereotypowego złoczyńcę i parę sztampowych motywów. Co się faktycznie udało, to hinduski klimat, architektura i kultura, którą bardzo dobrze wprowadzono do serii. Relację między Chloe i powracającą z podstawki Nadine (akcja rozgrywa się po wydarzeniach z „czwórki”) śledzi się przyjemnie, a także poświęcono chwilę na rozbudowę tych postaci.

W recenzji będę się skupiać bardziej na samym, podstawowym Uncharted 4, jako że przygoda Chloe nie dodaje wiele od siebie. Na pewno w dodatku akcent postawiono bardziej na eksplorację jednej lokacji zamiast podróżowania dookoła świata. O wiele więcej tu zagadek, niekiedy nawet dość trudnych. Zadowoleni będą poszukiwacze znajdziek – których mocno przybyło, a w ich znajdowaniu pomoże pewien przedmiot dostępny do znalezienia na początku gry. Poszerzono też asortyment broni. Reszta mechanik czy sposób prezentacji fabuły pozostały takie same.

uncharted legacy of thieves collection steam deck recenzja

Rozgrywka

Zaskoczony byłem, jak Tomb Raidery przesyciły mnie tym gatunkiem. Cała rozgrywka to miszmasz strzelanin, zagadek, filmu i parkouru – jak na kino przygodowe przystało. Wszystko to jest bardzo zręcznie wymieszane, przez co nieraz będziemy strzelać wisząc nad przepaścią, czy używać linki z hakiem, by doskoczyć do jakiegoś niemilca. Przez brak interfejsu często można pomylić się, czy właśnie włączyła się cut-scenka, czy nadal sterujemy naszym bohaterem – a więc filmowość znajdziecie na każdym rogu. Przez to małym problemem są popularne jeszcze wtedy sekwencje QTE. Połączcie teraz brak interfejsu oraz te nieoznaczone QTE – a wyjdzie ciekawa mieszanka, w której musimy sami odgadnąć i nauczyć się, kiedy np. wykonać kontrę. No i są jeszcze zagadki – bardzo przyjemne, nietrudne, a przy tym zajmujące. Nie ma ich jednak dużo, a większość „czasu antenowego” poświęcono wspinaczce i fabule.

uncharted legacy of thieves collection steam deck recenzja

I tak właśnie wymieniłem wszystko, co naprawdę można w grze robić. To liniowe kino drogi, przeplatane kilkoma filarami: akcją, spokojną eksploracją oraz mistrzowskimi cut-scenkami. Nie mogę jednak nie wspomnieć o level designie. Po pierwsze, mapy często szczodrze oferują nam różne możliwości dostania się w jakiejś miejsce. Wystarczy się rozejrzeć, a wnet dostrzeżecie, że na wyższą półkę da się wspiąć liną, po gzymsach czy używając quasi-czekana. Świetnie się więc walczy na „arenach”, które mają mnóstwo flank i krzaków do skrycia się, a przeciwnicy także z ich uroków często korzystają, ciągle się przemieszczając. Oczywiście, większość gry jest liniowa, ale większe lokacje są faktycznie „większe”. Największy jest za to etap na Madagaskarze – i ile bym dał, by inne gry tak kreatywnie podchodziły do tematu. Otóż na mapie tej możemy dowolnie wysiadać z dżipa, rozglądać się, słuchać rozmów i szukać znajdziek – i nic nie gna cię do przodu! Samo auto można w każdej chwili użyć do rozwiązania jakiejś zagadki, czy to do podsadzenia na wyższy klif, czy by użyć wyciągarki do wjechania po śliskim wzgórzu. Jeszcze lepiej jest w początkowej lokacji w Zaginionym Dziedzictwie, gdzie kolejne cele możemy odhaczać w dowolnej kolejności, a artefaktów do odnalezienia i dodatkowych broni do zdobycia jest bez liku.

uncharted legacy of thieves collection steam deck recenzja

Jak już mowa o znajdźkach, warto przy nich chwilę się zatrzymać. Po drodze naszej przygody można natrafić na stare listy śmiałków z XVII wieku, a także ukryte po kątach świecące się skarby znane z poprzednich odsłon. Większość znalezisk trafia do zeszytu Drake’a, który nie raz przyjdzie nam z pomocą podczas rozwiązywania zagadek. Lokacje warto eksplorować, bo możemy natrafić także na opcjonalne dialogi (a tych jest sporo) oraz easter eggi (jest nawiązanie do Papers, Please!). Nie jest to nigdzie wytłumaczone, ale za ukończenie fabuły dostajemy punkty w zakładce „Dodatki”. Tam możemy kupić grafiki koncepcyjne, modele postaci, filtry na ekran, jak i na dźwięk, a także czity. Za drugim podejściem więc możemy nieźle się pobawić, włączając brak grawitacji czy cell shading. Świetna sprawa.

Jeśli chodzi o jakiejś mniej udane elementy, to prawdopodobnie skradanie się. Wyczyszczenie areny po kryjomu jest dość trudne – a przeciwników kupa. Prędzej czy później i tak wystrzelacie się z magazynków (lepiej to ogarnięto w dodatku, gdzie ciche eliminowanie dawało o wiele więcej frajdy). A jest czym postrzelać, bo znajdziemy tu parę rodzajów pistoletów, broni maszynowej czy snajperek. Jako że nie ulepszamy tu nikogo i niczego, bronie są dość podobne do siebie i rzadko zastanawiałem się, czy ta spluwa będzie lepsza od tamtej. Zazwyczaj brałem karabiny, jako że strzelby były szalenie nieefektywne, a snajperki zbyt wolne przy naprawdę wartkiej akcji. Sam feeling strzelania jest przyjemny, czuć rozrzut broni. Podobnie jak parkour i fizyka – wszystko jest tu porządnie wypucowane na błysk.

uncharted legacy of thieves collection steam deck recenzja

Grafika i dźwięk

„Błysk” widać zdecydowanie w grafice i audio. Uncharted 4, wraz z Wiedźminem III czy Red Dead Redemption II, do dziś jest jedną z najpiękniejszych gier ostatniej dekady. Lokacje są olśniewające, modele postaci i ich mimika bogate w detale, a animacje niezwykle wręcz płynne. Niektóre zamknięte etapy były wręcz fotorealistyczne, inne zachwycają swoją skalą i kolorami. Ludzie z Naughty Dog są wirtuozami technikaliów konsol PlayStation i aż trudno uwierzyć, że nie pokazali tutaj ostatniego słowa (patrz: TLoU2).

Nie można zapomnieć także o bardzo dobrym dubbingu. Ekipa angielska, jak i polska spisała się na medal, a materiału do nagrania trochę było. Muzyki i innych efektów nie da się nie pochwalić, zaś utwór przewodni serii śni mi się po nocach.

uncharted legacy of thieves collection steam deck recenzja

Jakość

Jeżeli zamierzacie kupić Uncharted w przyszłości – niezależnie, czy na Steam Decka, czy na PC – nie przestraszcie się pierwszym uruchomieniem gry. Tytuł musi zbudować shadery, co na karcie SD trwało u mnie 40 minut (krócej po włączeniu Zaginionego Dziedzictwa) – tak więc zostawcie sprzęt na chwilę, byście nie grali w pokaz slajdów. Gdy proces się zakończy, gra będzie działać bez żadnych zarzutów. Chcecie szczegółów? Proszę bardzo: w 60 fps nawet nie celujcie, choć ogólnie da się do nich dobić. W natywnej rozdzielczości możecie utrzymać stabilne 30 klatek przy wysokich ustawieniach. Do tego użycie procesora zniżyć do 9 i macie cichą maszynę oraz bardzo dobrze wyglądającą grę. Testowałem grę także na monitorze Full HD bez zablokowanych klatek i tu jest bardzo podobnie. Na niskich i średnich zyskacie od 30 do 60 fps, a FSR w trybie wydajności nie przeszkadza prawie wcale (co prawda są drobne artefakty). Wydajność jednak zależy od lokacji – jako że dużo tu krypt czy zamkniętych lokacji, tam płynność się poprawia. Niestety ustawienia niskie czuć przede wszystkim w teksturach, więc te warto zostawić na wysokich.

uncharted legacy of thieves collection steam deck recenzja

Port muszę pochwalić, bo „sąsiad” DAYS GONE tak dobrze nie działał, wliczając też brak crashy – grałem na najnowszej wersji GE Protona (edycji tworzonej przez społeczność), ale i zwykły Proton Experimental też się nada. Podobno kiedyś gra mocno się wykrzaczała, mi ten problem wystąpił tylko raz pod sam koniec dodatku. Błędy? Szczerze musiałbym się mocno czepiać szczegółów; jednak jest to tak starannie zrobiony tytuł, który przeszedł ogrom testów, aby działał on na PS4 – że nie miałbym naprawdę serca, gdybym cokolwiek mógł złego mu wypomnieć. A przynajmniej w warstwie technicznej. Bo najpoważniejszy problem był w Zaginionym Dziedzictwie, który ma drobne problemy w wydajnością. Choć ilość klatek zostaje taka sama, to w kilku miejscach gra musiała się zatrzymać, by wczytać resztę mapy. Działo to się nawet w czasie cut-scenek, przez co rozjeżdżał się dźwięk.

I na koniec informacja. W porcie na komputery wycięto tryb multiplayer. Raczej nie jest to duża strata, ale i tak trochę szkoda, że część gry została dostępna tylko dla konsolowców.

uncharted legacy of thieves collection steam deck recenzja

Ocena

Jestem przekonany, że klikając w ten wpis, pod koniec spodziewaliście się wysokiej oceny. Nic dziwnego, Uncharted to tytuł ponadczasowy, a jego część czwarta jest ukoronowaniem całej serii i zdolności Naughty Dog. Dzieło w (niemal) każdym calu dopracowane, z rewelacyjną fabułą, świetną grafiką i porządną roz(g)rywką. Szkoda w tym wszystkim, że niezaznajomieni z serią pecetowcy otrzymali wyłącznie finał opowieści. I choć historia Nathana Drake’a na dobre się zakończyła, mam wielką nadzieję, że za jakiś czas znowu się tu spotkamy, tym razem przy recenzji portów trzech pierwszych części na PC. Wszakże zostało tyle przygód do przeżycia.

Days Gone – recenzja po latach [STEAM DECK] Postapokalipsa z miłością w tle

UNCHARTED™: Kolekcja „Dziedzictwo Złodziei”
9.2/10
  • Świat: 9/10
  • Rozgrywka: 9/10
  • Grafika: 10/10
  • Dźwięk: 9/10
  • Jakość: 9/10
Nie da się ukryć, że gry wydawane przez SONY to jedne z najważniejszych tytułów ostatnich lat. Uncharted jest tego koronnym dowodem, pozycją stworzoną przez uzdolnioną ekipę ze sporym budżetem. „Czwórka” to przede wszystkim wspaniała przygoda, którą można nazwać growym „filmem”, a nie tylko „doświadczeniem”. Niezła akcja, dialogi, grafika, fabuła; długo by wymieniać. Wraz z tylko trochę gorszym samodzielnym dodatkiem Zaginione Dziedzictwo, port na komputery jest jedną z najlepszych pozycji, które warto zakupić w najbliższym czasie.

Platforma testowa SD

  • Steam Deck 64 GB
  • +Wspaniale napisana historia
  • +Reżyseria i dialogi
  • +Olśniewająca grafika
  • +Projekt poziomów
  • +Bardo dobry dubbing
  • +Dopracowana rozgrywka ze świetnymi pomysłami
  • +Dwie gry w cenie jednej, bardzo przyzwoity port
  • Zaginione Dziedzictwo odstaje fabularnie
  • Gorszy pod względem technicznym dodatek
  • Ciut przeciągana druga połowa podstawowej „czwórki”

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Rembus

Humanista, pasjonat historii i języków obcych (przede wszystkim angielskiego) oraz j. polskiego. "Pececiarz" od urodzenia, choć posiada obydwie kieszonsolki Sony. Spokojny człowiek, który lubi pisać to, co czytacie :P.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *