Remnant from the Ashes – recenzja [PC]

Remnant from the Ashes miało swoją premierę ponad rok temu. Produkcja od Gunfire Games to bardzo dobra gra, która może stanowić świetną propozycję dla fanów tytułów typu soulslike.

Remnant from the Ashes jest grą z gatunku soulslike z elementami RPG, w której oglądamy świąt z trzecioosobowej perspektywy. Studio Gunfire Games w branży działa aktywnie już od 2015 roku, odpowiadało między innymi za edycję definitywną Darksiders II jak i Darksiders III.

Przejdźmy jednak do samej gry. Zabawę rozpoczynamy od stworzenia postaci. Chociaż trzeba przyznać, że kreator jest dość ubogi – pozwala na parę konfiguracji fryzur i twarzy, a także wybranie płci.

ŚWIAT

W grze trafiamy do postapokaliptycznego świata. Podczas wędrówki natrafimy na kilka krain: zniszczone miasto, plemienną pustynię, tajemnicze ruiny, mroczne podziemia, kolorowe bagno czy magiczną dżunglę. Mimo tak bogatych scenerii miałem wrażenie, że zwiedzam identyczne lokacje i czasami łapałem się za głowę, zastanawiając się nad tym, „jak to się stało, że ja znowu tu trafiłem?!”. Po czym okazywało się, że to jednak inne miejsce, choć tekstury były prawie identyczne. Mimo tego i tak uważam, że twórcy zaprezentowali ciekawy styl graficzny wpasowujący się w klimat gry. Niektóre elementy otoczenia można niszczyć i warto to robić, bo w skrzyniach lub dzbanach kryją się skarby.

Remnant from the Ashes jest produkcją korytarzową – idziemy jedną utartą ścieżką po otwartych lokacjach. Czasami możemy lekko zboczyć z głównego toru, aby trafić np. do podziemi, gdzie zdobędziemy nowe cenne przedmioty. Gra uniemożliwia nam wszelkie możliwości przeskakiwania albo obchodzenia mapy, zawsze natkniemy się na blokadę.

W odróżnieniu od serii Dark Souls mamy tu bardziej zarysowany cel fabularny, do którego zmierzamy w trakcie przygody. Na swojej drodze spotkamy kilka postaci niezależnych, które powierzą nam zadania pomagające odblokować kolejne części mapy, abyśmy mogli dotrzeć do miejsca przeznaczenia. W toku wydarzeń fabularnych natkniemy się na przerywniki filmowe. Dziwię się, że w roku 2019 twórcy nadal decydują się na rozwiązanie z niemym protagonistą.

Bossowie i wyzwania chowają się za mgłą niczym w Dark Souls

W Remnant from the Ashes jest całkiem sporo nawiązań do serii Souls.

Miejscem odpoczynku są tutaj czerwone kamienie/kryształowe ogniska, dzięki którym zregenerujemy życie i odnowimy amunicję. Niektóre z nich pozwolą nam także teleportować się po świecie. A jeżeli nasza postać umrze, to odrodzimy się w takim miejscu bez większych konsekwencji. Podczas kolejnej próby przemierzania danej lokacji przeciwnicy nie są jednak w tych samych miejscach, co utrudnia przechodzenie gry na pamięć. Checkpointów w grze jest bardzo dużo (co obniża poziom trudności gry) – przed każdym większym wyzwaniem czeka nas kamień odrodzenia.

Pula potworów w grze studia Gunfire Games jest solidna. Natkniemy się na różnorodne bestie o odmiennych umiejętnościach, zestawie uzbrojenia czy wyglądzie. Każdy z potworów wpisuje się bardzo dobrze w styl graficzny danej lokacji. Co jakiś czas przeciwnicy zostawiają łupy w postaci waluty lub surowców. Wrogowie mają swoje słabe strony, które warto wykorzystywać. Elementy otoczenia również w tej kwestii bywają pomocne.

 

Rozgrywka

Gra oferuje nam kampanię fabularną, która wystarcza na 10-15 godzin zabawy. Poza tym jest jeszcze tryb przygody, w którym trafimy do tych samych krain, ale otrzymamy bardziej wartościowe surowce oraz czasami natrafimy na nowych przeciwników (bossów). W Remnant from the Ashes możemy grać solo, ze znajomymi lub w trybie publicznym.

W tytule od Gunfire Games dostajemy do dyspozycji kilkanaście broni palnych oraz nieco broni białej. Na początku rozgrywki decydujemy się na wybór archetypu postaci. Mamy do dyspozycji: scrappera, ex-cultista i huntera. Każda z klas różni się trochę zestawem początkowym i posiadanym ekwipunkiem. W grze o wiele lepiej i skuteczniej wykorzystamy broń palną, a broń białą pozostawmy sobie jako ostateczność, kiedy nie mamy już amunicji. Samo uczucie podczas strzelania do wrogów jest bardzo przyjemne i w ogóle się nie nudzi.

Podobnie jak w innych soulslike’ach mamy ekwipunek oraz przedmioty użytkowe, które możemy wykorzystywać podczas walki. Za pokonywanie wrogów i kończenie misji zbieramy punkty cech, a po zebraniu odpowiedniej liczby możemy zwiększyć jakąś statystykę. Do wyboru mamy na przykład: zwiększenie życia, rozwój staminy, podniesienie poziomu krytycznych obrażeń, redukcję obrażeń i tak dalej. Cechy możemy ulepszać do dwudziestego poziom, a wraz z rozwojem fabuły odblokowujemy kolejne statystyki, w które możemy wpakować nasze punkty. Uzbrojenie możemy również customizować.

W trakcie przygody natkniemy się na księgi wiedzy, które również pozwolą nam dodać punkt do statystyk

Poza tym nasze bronie i zbroje możemy ulepszać za pomocą waluty i surowców, zwiększając ich statystyki. Oczywiście handlarze oferują nam nowe uzbrojenia, ale mi jedynie ulepszony zestaw początkowy wystarczył do ukończenia gry. W trakcie rozgrywki rzadko natkniemy się na nowy ekwipunek. Ponadto do naszej broni możemy dodać mod ze specjalną umiejętnością. Mod jest widoczny w wyglądzie broni. Podobnie jak w serii Souls mamy przedmiot odradzający nam zdrowie w trakcie rozgrywki – smocze skorupy, które możemy ulepszać, a one same odradzają się przy każdym checkpoincie.

GRAFIKA I DŹWIĘK

Lokacje zaprezentowane w grze są ładne. Niektóre elementy bardzo mi się podobały, jak na przykład: woda, rośliny, grzyby, wrogowie, bronie. Jednak tekstury ścian wydawały mi się momentami niedopracowane. Czasami jakieś symbole/malunki były lekko rozpikselowane, choć pewnie gdybym się do nich nie przybliżał, to nic bym nie dostrzegł. Grałem na ustawieniach ultra i szczerze mówiąc, nie widziałem jakichś zapierających dech w piersiach widoków. Po prostu standard. Przerywniki filmowe również wykonano na przeciętnym, niewyróżniającym się poziomie. Podobała mi się natomiast reakcja na wodę. W którymś momencie pochodziłem sobie po kałuży i byłem zadowolony z efektu tej zabawy.

Muzyka w Remnant from the Ashes pojawia się, ale w bardzo marginalnym stopniu. Czasem załączy się jakaś melodia podczas walki z bossem albo w trakcie swobodnej eksploracji, ale to by było na tyle. Natomiast w trakcie rozgrywki towarzyszy nam masa dźwięków. Te są wykonane bardzo dobrze, nie nudziły mi się odgłosy wystrzałów czy ryki wrogów. Dźwięki otoczenia (jak i odgłosy kroków naszego bohatera) oddawały klimat postapokaliptycznej eksploracji.

Crafting musi być

JAKOŚĆ

Podczas ogrywania Remnant from the Ashes nie natknąłem się na zbyt wiele błędów. Natrafiłem  jedynie na parę bugów – na przykład psa, którego głowa wystawała przez mur albo przeciwnika ukrytego za schodami, którego nie dało się trafić. Poza tym płaszcz noszony przez mojego bohatera dwa razy zwariował i nie wiedziałem, w co jestem ubrany. Raz moja postać utknęła między teksturami obok przepaści, jednak po kilkudziesięciu sekundach prób ruchu jakoś się odblokowała. O jakości tekstur pisałem już powyżej w sekcji grafiki, nie będę się powtarzał.

W grze nie natknąłem się na wyraźne spadki klatek. Wszystko chodziło płynnie, gra ani razu nie wyrzuciła mnie do pulpitu. Przy mojej konfiguracji sprzętu i grze na ustawieniach ultra, komputer potrafił się lekko nagrzewać.

OCENA

Generalnie Remnant from the Ashes jest dobrą grą. Fanom soulslike’ów na pewno przypadnie do gustu, bo to ciekawa alternatywa. Myślę, że gra może stanowić nawet świetne wprowadzenie do tego gatunku (w sumie trudnych gier), gdyż jest o wiele łatwiejsza od innych produkcji tego typu. Bossowie, poza finałowym przeciwnikiem, nie stanowią poważnego wyzwania. Nie powiedziałbym, że jest to gra obowiązkowa, ale tytuł wart uwagi ze względu na swoją rozgrywkę. Pewnie wielu graczy produkcję już ma na swoim koncie Epic Game Store, bo gra była rozdawana w sierpniu 2020. Jeżeli jednak jeszcze jej nie macie, a będziecie mieli okazję kupić ją w dobrej cenie, to szczerze polecam Wam w nią zagrać. Czeka Was dobra zabawa.

 

Remnant from the Ashes
7.8/10
    • Świat: 8/10
    • Rozgrywka: 8/10
    • Grafika: 8/10
  • Dźwięk: 7/10
  • Jakość: 8/10
Remnant from the Ashes to interesująca produkcja typu soulslike, w której dominuje broń palna. Gra jest ciekawą alternatywą gatunku, a także może stanowić łatwiejsze wejście dla osób chcących spróbować swych sił w wymagających tytułach.

Platforma testowa PC

  • Procesor: Intel Core i9-9900KF
  • Monitor: 24 cali MSI Optix MAG 241CR
  • Grafika: NVIDIA GeForce RTX 2070 Super Gaming
  • Pamięć: 16 GB RAM
  • System: Windows 10 Home
  • Myszka: Genesis G55
  • Klawiatura: Genesis R33
  • +klimat świata
  • +feeling strzelania
  • +alternatywa gatunku soulslike
  • zbyt dużo elementów wziętych żywcem z serii Dark Souls
  • czasami niedopracowane tekstury
  • średniej jakości kwestie audio

 

Jak oceniamy gry?

 


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Patryk Wieżewski

Pasjonat gier wideo od najmłodszych lat. Lubi wszystkie gatunki gier, ale serię Resident Evil wielbi ponad inne. Poza graniem uwielbia koszykówkę i gry planszowe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *