RETROMANIAK #102: Miłość w grach retro

Dziś są walentynki, więc nikogo nie zdziwi pewnie, że przygotowałem dla was coś o miłości. Nie jestem jednak fanem romantycznych i ckliwych historyjek, a na myśl o tych wszystkich tanich scenkach miłosnych aż mnie mdli. Z tego powodu przygotowałem dla was nieco luźniejszy tekst – choć oczywiście tu i ówdzie pojawiają się serduszka i inne tego typu sprawy.

Miłość w grach pojawia się od dawna, ale sposób jej prezentowania zmieniał się na przestrzeni lat. Dzisiaj wątki romantyczne służą podniesieniu poziomu realności świata, nadaniu sytuacji powagi czy zbudowaniu silnej więzi emocjonalnej – tak między postaciami w grze, jak i gracza do nich. Osobiście cieszę się, że twórcy nie zalewają nas już szmirowatymi produkcjami o miłości rodem z opery mydlanej.

Miłość w pikselach

Jak przedstawić wątek romantyczny, mając do dyspozycji tylko kilka sprite’ów? Najprościej – poprzez serduszka! Dwuwymiarowe produkcje z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych dawały nam dosyć płaski (heh) obraz miłości, często lakoniczny i sztampowy. Wszystko przez ograniczone zasoby sprzętowe ówczesnych komputerów i konsol. Jak wyglądało to w czasach kultowego u nas Pegasusa? W przeważającej większości gry miały bardzo umownie poprowadzoną fabułę – niejednokrotnie „Idź w prawo i do końca”. O chwytających za serce scenach nie było mowy!

Sama miłość często miała na celu jedynie wyjaśnić, dlaczego główny bohater rzuca się w wir akcji – wyrusza przecież ratować swoją ukochaną! Tak było chociażby w przypadku serii Adventure Island, której początków możemy doszukiwać się w Wonder Boyu – pierwsze odsłony są do siebie bliźniaczo podobne! Master Higgins wielokrotnie wyruszał w podróż, aby uratować swoją wielką i jakże bezbronną miłość. W czwartej odsłonie pozornie jest inaczej – główny zły najpierw porywa nasze małe stadko dinozaurów, by po ich uwolnieniu w końcu położyć łapska na naszej ukochanej. Nie jest to szczególnie wybitne przedstawienie miłości. Ale bywało o wiele gorzej…

miłość w grach komputerowych
Od razu widać, że ta paszcza pragnie naszej dziewczyny!

Czy następca NES-a poradził sobie lepiej z tematyką miłości? W zasadzie nie. Większa rozdzielczość czy bogatsza paleta kolorów nie przełożyły się na rozbudowane wątki emocjonalne, poza kilkoma wyjątkami… Final Fantasy należy do nich. Chociaż seria ma swoje początki właśnie w czasach wspomnianego wcześniej NES-a, to dopiero czwarta odsłona (wydana na SNES-ie) daje nam pierwszy wątek miłosny. Prawdziwy przełom nastąpił jednak przy Final Fantasy VI, od czasów której flagowa seria kwadratowych już zawsze miała kapitalnie poprowadzoną romantyczną więź między postaciami.

Gra opowiada wiele historii, ale miłosna jest jedna: między Celes i Locke. Pomimo licznych ograniczeń Super Nintendo, programiści całkiem nieźle oddali klimat motyli w brzuchu. Tym bardziej, że relacja bohaterów do najłatwiejszych nie należy. Nie jest to klasyczna opowiastka o dwójce zakochanych – oboje pochodzą z różnych światów: ona jest żołnierzem; a on? No cóż… poszukiwaczem skarbów (taki złodziej, tylko bardziej honorowy). Każde z nich potrafi być samodzielne, ale mimo wszystko dbają o siebie nawzajem. Locke niejednokrotnie wstawia się w obronie Celes, gdy ta wpada w tarapaty. W pewnym momencie jesteśmy świadkami jej występu na scenie teatru – Locke był olśniony jej urodą i wdziękiem. Bez większych trudności dostrzeżemy, że między bohaterami tworzy się jakaś nić porozumienia, więcej niż przyjacielska.

miłość w grach komputerowych
Locke jak zwykle broni Celes.

Gdzie miłość gra pierwsze skrzypce

Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja na pecetach. W latach dziewięćdziesiątych gracze mogli rozkoszować się (dosłownie!) graniem w gry z serii Larry, a zwłaszcza w część o tytule Larry 7: Miłość na Fali. Powiedzmy sobie szczerze: artykuł o miłości w grach nie mógłby obyć się bez udziału tak kultowego tytułu! Nasz czarnowłosy lowelas należy do grona niepoprawnych romantyków, którym tylko jedno w głowie. Sama seria utrzymana jest w żartobliwym tonie. Wystarczy rzut okiem na portret głównego bohatera – Larry Laffer to niski matoł liczący czterdzieści wiosen (co jednak nie przekłada się na doświadczenie z kobietami), z przerośniętym nosem i odsłaniającą się łysiną. Ubrany w najbardziej stereotypowy strój łowcy szpar, czyli w biały garnitur, niebieską koszulę i złoto na szyi.

Odłóżmy jednak jaja na bok i skupmy się na tym, co najważniejsze. Larry 7 obfituje w specyficzny, seksistowski humor, którego próżno szukać gdzie indziej. Co i rusz jesteśmy świadkami (albo raczej sprawcami) zabawnych i wręcz niedorzecznych sytuacji łóżkowych. Kto widział Larry’ego ze słonikiem, ten wie, o czym mówię! Tytuł obfituje w nad wyraz okazałe kobiece krągłości, często zakrawając o rysunkową pornografię.

miłość w grach komputerowych
Larry Laffer w środowisku naturalnym.

Oczywiście nie mogło również zabraknąć The Sims! Co prawda celem gry jest zbudowanie domu marzeń i wykończenie wszystkich domowników (kto z nas tego nie próbował?), ale tytuł pozwala na zabawę w związki, zakładanie rodziny itd. Koniec końców gra polega w głównej mierze na parowaniu ze sobą simów, a sama miłość jest w tym kontekście narzędziem do płodzenia kolejnych potomków.

Kultowy symulator życia z 2000 roku jest dzisiaj pod wieloma względami archaiczny, zwłaszcza jeśli chodzi o interakcję growych ludzików. Relacje naszych podopiecznych w głównej mierze zależą od wspólnie spędzonego czasu. Im więcej go mają, tym większe są szanse na pojawienie się romantycznych uczuć. Wraz z rozwojem sytuacji otrzymujemy dostęp do nowych interakcji, jak np. całowania, zaręczyn czy miziania, które w dużych ilościach mogą prowadzić do powiększenia rodziny! Na typowe, łóżkowe igraszki nie ma jednak co liczyć – taka opcja pojawiła się dopiero w The Sims 2 (choć, technicznie rzecz ujmując, już dodatek do jedynki, czyli Światowe Życie, zawierał stosowną opcję).

miłość w grach komputerowych
Pora na bombelka!

Zawirowania miłosne i inne bzdety

Elementy miłosne pojawiają się nawet w tych grach, w których niekoniecznie moglibyśmy się ich spodziewać. Czasem są to zwykłe minigierki, fabularne zapychacze, albo proste questy o zabarwieniu miłosnym, erotycznym lub nawet pornograficznym. Zdarza się jednak, że programiści wykorzystują miłość w bardzo dziwny i niecodzienny sposób.

Discworld II z 1996 roku natrafiamy na intrygującą postać Casanundy – światowej sławy wielkiego amanta i sprzedawcy drabin. Nie wdając się w szczegóły, powiem, że nasza misja mniej więcej polega na znalezieniu mu odpowiedniej kobiety, czyli takiej, która będzie potrafiła się mu oprzeć. Główny bohater ma nie lada zadanie, ale jego rozwiązanie jest proste, a przy tym skrajnie niedorzeczne. Casanundzie należy przedstawić lokalną wiedźmę! Nie byłoby w tym nic wyjątkowego, gdyby nie fakt, że ta leży martwa! Poderwać nieboszczkę – to się nazywa wyzwanie! Taka to długo pozostanie chłodna, wręcz zimna na jego zaloty… No, no, winszuję pomysłu!

miłość w grach komputerowych
Casanunda wiedział, na co się pisze…

W Ni no Kuni, podobnie jak w Pokémonach, możemy łapać, trenować i wystawiać do walki potwory. Nie wszystkie jednak mogą do nas dołączyć – złapać możemy tylko i wyłącznie te, które po solidnym łomocie zakochają się w nas! (Że łobuz kocha najmocniej?). Potem jeszcze należy zagrać im odpowiednią serenadę – i już, witamy w kolekcji! Kto to wymyślił!? Widziałem w życiu różne mechaniki, ale ta jest doprawdy niedorzeczna! Z resztą, we wspomnianej grze miłość pełni również funkcję czaru – najpierw trzeba ją od kogoś „pobrać”, po czym podzielić się z kimś potrzebującym. To się nazywa empatia.

miłość w grach komputerowych
Zdziel go jeszcze raz!

Z normalnych (i bliskich prawdziwemu światu) spraw damsko-męskich jest słynna za to Mafia. Czeski symulator akcji życia mafioza opowiada historię Thomasa Angelo. Tommy, oprócz wspinania się po szczeblach przestępczej kariery, doświadcza także bardzo przyziemnych spraw – jak zarabianie na chleb, wielkie przyjaźnie, a nawet… romantyczną miłość. Młody Tommy, jeszcze jako początkujący gangster u Dona Salieriego, wdaje się w romans z Sarą, córką barmana w lokalu swojego szefa. Romans, który prowadzi nie tylko do krótkiej, niczym typowe męskie szczytowanie, (acz odważnej 20 lat temu) sceny łóżkowej, ale także małżeństwa! Ale jak się później okazuje, życie u boku członka mafii, choć z początku sielankowe i stabilne finansowo, nie jest takie idealne i bezpieczne… I choć sam wątek relacji Sarah i Tommy’ego nie gra tu pierwszych skrzypiec, schodząc na drugi, jeśli nie trzeci plan, to i tak trzeba przyznać, że twórcy byli odważni ukazać ważne uczucia w tak poważny sposób.

miłość w grach komputerowych
W tym starym Fordzie T wyglądałeś jak soldati… Co ja mówię!? Soldati… Jak caporegime!

Miłość tylko fizyczna

Oczywiście nie mogłoby zabraknąć gier, w których miłość występuje w formie pobocznej aktywności. Ta zwykle daje nam jakąś nagrodę lub sama w sobie jest gratyfikacją dla gracza. Seks w grach pojawia się regularnie, ale niemal zawsze pod osłoną cenzury – nawet gry celujące w 18+ nie pokazują wszystkiego!

GTA San Andreas to gra napakowana aktywnościami pobocznymi. Możemy chodzić na siłownię, kupować domy, kraść i tuningować auta czy jeździć wyczynowo na rowerze. Gra pozwala nam także na zabawę z dziewczynami. Możemy na przykład skorzystać z tanecznych usług striptizerki albo podjechać autem po panienkę i zapłacić jej za „współpracę”. Finalnie, możemy także chodzić na randki z różnymi dziewczynami. Same mechaniki nie pełnią tutaj żadnej funkcji dla rozwoju postaci – to tylko dodatkowa aktywność, mająca na celu wypełnić świat gry. Wracając: udana randka prowadzi do łóżkowego baraszkowania. W oficjalnej wersji produktu minigierka została ocenzurowana, ale gracze poradzili sobie z tym problemem. Dosyć szybko pojawiła się nieautoryzowana modyfikacja (Hot Coffee Mod) pokazująca to i owo. Świntuchy!

miłość w grach komputerowych
CJ wyjątkowo dobrze ubrał się na tę randkę!

Wiele można by powiedzieć o serii God of War, ale jedno trzeba na pewno – gra jest biegunowo odległa od idei „kochaj bliźniego swego”… Niemniej i tutaj pojawia się możliwość pogrzeszenia (ekhm) w przerwie między masakrowaniem hordy oponentów a rozprawianiem się z panteonem greckich bogów. W jednej z lokacji natrafiamy na kusząco wyglądające półnagie kobiety, którymi oczywiście można się ochoczo zająć. Po wejściu w interakcję wkracza cenzura, która uniemożliwia nam podglądanie akcji, przenosząc kamerę na pobliskie otoczenie (ech, co za architektura!). W tej minigierce naszym zadaniem jest odpowiednie operowanie gałką analogową, aby Kratos mógł doprowadzić panie do głośnych okrzyków rozkoszy. Nagroda: czerwone kule; przynajmniej dwie.

miłość w grach komputerowych
God of War II

Tak właściwie branża gier wideo nie jest jeszcze u szczytu swoich możliwości; jeszcze w niejedną intrygującą historię przyjdzie nam zagrać i niejedną miłość na ekranie monitora czy telewizora zobaczymy. Pozostaje nam liczyć na to, że nie będziemy świadkami dewaluacji miłości w produkcjach stricte dla macho czy zasiedziałych pań domu. Nie wiem jak wy, ale ja nie chciałbym grać w coś na wzór książkowych harlekinów… Niejedną popelinę widziałem w swoim życiu i chciałbym dożyć późnej starości bez tanich historii z romansideł!

A wy? Co sądzicie o wątkach miłosnych, erotycznych i małżeńskich w grach? Czy jest jakaś gra, która według was stanowi wzór, jeśli chodzi o tematykę relacji damsko-męskich? Koniecznie podzielcie się z nami tym na naszej fejsbukowej grupie. A tymczasem życzymy dużo miłości, nie tylko w Dzień Zakochanych – w końcu lepiej się gra we dwójkę, prawda? 😉

5 najlepszych gier na walentynki (i nie tylko)

Top 10 głupich, dziwnych lub śmiesznych romansów w grach


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Michał Jankowski

Kiedyś nałogowo grał w Tony Hawka, dziś miłośnik gier roleplay i rpg - grind to dla niego podstawa. Mimo słabości do ubiegłych generacji nie pogardzi czymś świeżym. Z wykształcenia andragog, prywatnie gracz z dwudziestoletnim stażem.

2 komentarze do “RETROMANIAK #102: Miłość w grach retro

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *