Mutant Year Zero: Road to Eden, czyli turówka, zmutowane zwierzęta i świetny klimat – recenzja [PC]

Na wstępnie od razu przyznam się bez bicia – do tej pory nie grałem w XCOM. Tak, wiem, możecie na spokojnie zacząć mnie hejtować, jednak nigdy nie czułem jakiegoś sentymentu do tego typu gier. I przyznam szczerze – gdy pierwszy raz sięgnąłem po Mutant Year Zero: Road to Eden, od razu zmieniłem zdanie.

Ciekawa mechanika, świetny klimat post-apo, dbałość o najmniejszy szczegół oraz doskonale napisane linie dialogowe to coś, co na pewno wyróżnia Mutant Year Zero: Road to Eden. Wydawać by się mogło, że debiutancka produkcja studia The Bearded Ladies jest po prostu wyśmienita, jednak kilka rzeczy zdecydowanie wymaga poprawy. Oto recenzja Mutant Year Zero: Road to Eden.

ŚWIATJak sama nazwa wskazuje, w grze kierujemy drużyną mutantów (maksymalnie trzech), których zadaniem jest przemierzanie tzw. Strefy i poszukiwanie surowców i materiałów niezbędnych do funkcjonowania osady – Arki. Już na samym początku rozgrywki, dowiadujemy się, że brakuje dosłownie wszystkiego. Żeby tego było mało, grupka szperaczy (tak m.in. określani są główni bohaterowi gry) wraz z jedną z najważniejszych osób, ni stąd, ni zowąd, zaginęła, co tylko zwiększa liczbę problemów w wiosce. Ojczulek (swego rodzaju zarządca Arki) zleca nam misję odnalezienia „zaginionych w akcji”. Tak pokrótce można by opisać fabułę gry, która – nie oszukujmy się – zbytnio rozbudowana nie jest. Na szczęście, twórcy zadbali o świetny klimat w stylu post-apo, co zdecydowanie rekompensuje nam mało słabo rozbudowaną fabułę.

mutant year zero road to eden recenzja

ROZGRYWKAZacznijmy najpierw od plusów produkcji The Bearded Ladies. Walka odbywa się w systemie turowym. Każda z postaci ma do dyspozycji 2 punkty akcji, które może wykorzystać w każdej turze. Nie bez znaczenia jest tutaj umiejętne planowanie całej potyczki. Na pierwszy plan wysuwa nam się tutaj ciekawy system skradania. Otóż każdą potyczkę należy najpierw rozpocząć od wyeliminowania pojedynczych, odizolowanych celów, co znacząco ułatwi nam to późniejsze starcie z większą grupką przeciwników, co nawet na samym początku ma ogromne znaczenie. Nie chcemy przecież, żeby cały obszar, w którym aż roi się od przeciwników, rzucił się na nas jak wściekłe psy. I niestety, w kwestii rozgrywki tutaj plusy się kończą. Przejdźmy zatem do minusów całej produkcji. Już po pierwszym „awansie” bohaterów na kolejny poziom, można zauważyć „pójście na łatwiznę”. Aż prosi się, aby każda z postaci (nie spotkamy ich szczególnie wiele) posiadała w swoim arsenale unikatowe umiejętności (w grze określane mianem mutacji). Oczywiście nie brakuje umiejętności unikatów, jednak są to raczej pojedyncze mutacje i ewidentnie widać, że twórcy zdecydowanie „olali” ten aspekt.

Kolejną rzeczą, na którą trzeba zwrócić uwagę, to system osłon podczas planowania zasadzki. O ile w trakcie bezpośredniej walki działa on bezproblemowo, tak w przypadku zasadzek czasami może nam przeszkodzić. Ot, nie wiedząc czemu, gdy chcemy schować się za drzewem/latarnią/ścianą, system umieszcza nas po ich drugiej stronie, co sprawia, że w niektórych momentach sami skazujemy się na automatyczne wykrycie ze strony naszych oponentów. Nie raz, nie dwa miałem sytuację, że musiałem wczytać poprzedni zapis, ponieważ liczebność wroga była zdecydowanie za duża, żeby odnieść sukces. Trzeba przyznać, że to dość frustrujący mechanizm, który sprawia, że zdecydowanie trzeba pamiętać o częstych zapisach rozgrywki. Poza tym całość prezentuje się naprawdę dobrze, a wisienką na torcie jest tutaj doskonale dopracowany klimat, który, bądź co bądź, rekompensuje nam wspomniane wcześniej problemy.

mutant year zero road to eden recenzja

GRAFIKA I DŹWIĘKTwórcom natomiast trzeba przyznać, że spisali się na medal, jeśli chodzi o grafikę i dźwięk (zwłaszcza genialne linie dialogowe). Każdy, nawet najmniejszy detal został tutaj doskonale dopieszczony, a same w sobie postacie idealnie odwzorowane; a jeśli do tego dorzucimy kapitalnie dobrane głosy oraz ciekawie napisany scenariusz, gwarantuję wam, że nie raz i nie dwa zawita na waszej twarzy szeroki banan. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że gra posiada dosyć dobrą (niestety szkoda, że tylko kinową) lokalizację.

mutant year zero road to eden recenzja

JAKOŚĆPod względem ogólnej jakości, nie ma szczerze tutaj do czego się przyczepić. Poza tym, że gra przy pierwszych dwóch/trzech uruchomieniach, ni stąd, ni zowąd, po prostu się wyłączyła – całość wypada bardzo dobrze.

OCENATrzeba przyznać, że jak na debiutancki projekt, studio The Bearded Ladies poradziło sobie stosunkowo dobrze. Doskonale odwzorowany klimat w stylu post-apo, ciekawe linie dialogowe, świetnie dobrane głosy oraz dbałość o najmniejszy szczegół pod względem grafiki zapewniają kilka godzin frajdy. Nie sposób jednak przeoczyć kilka aspektów, które zdecydowanie mogły zostać lepiej dopracowane. Pójście na swego rodzaju łatwiznę, jeśli chodzi o customizację postaci, a także słabo rozbudowana fabuła oraz momentami szwankujący system osłon to główne bolączki, które twórcy powinni ewidentnie dopracować. Jeśli nadal wahacie się, czy warto postawić na Mutant Year Zero: Road to Eden, może zachęci was do tego poniższy zwiastun.

Mutant Year Zero: Road to Eden
8.2/10
  • Świat: 8/10
  • Rozgrywka: 8/10
  • Grafika: 9/10
  • Dźwięk: 8/10
  • Jakość: 8/10
Doskonale odwzorowany klimat w stylu post-apo, ciekawe linie dialogowe, świetnie dobrane głosy oraz dbałość o najmniejszy szczegół pod względem grafiki zapewnia kilka godzin frajdy. Nie sposób jednak przeoczyć kilka aspektów, które zdecydowanie mogły zostać lepiej dopracowane. Pójście na swego rodzaju łatwiznę, jeśli chodzi o customizację postaci, słabo rozbudowana fabuła oraz momentami szwankujący system osłon to główne bolączki, które twórcy powinni ewidentnie dopracować.

Platforma testowa PC

  • Procesor: Intel Core i5-4460 3.20 GHz
  • Monitor: 24 cali Philips 246v5lhab
  • Grafika: NVIDIA GeForce GTX 750 Ti
  • Pamięć: 8 GB RAM
  • System: Windows 10 Home
  • Myszka: Logitech G402
  • Klawiatura: Mechaniczna A4 Tech
  • +Świetna grafika w stylu post-apo
  • +Doskonały klimat
  • +Idealnie dobrane głosy
  • +Rozbudowany system skradania
  • +Niektóre dialogi powodują, że pojawia się szeroki banan na twarzy
  • Słabo dopracowana mechanika osłon
  • Brak unikatowych postaci
  • Czasem niespodziewanie się wyłączy

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Seweryn Kułak

Pasjonat gier komputerowych. Od dziecka ogrywa różne tytuły: od prostych symulatorów, po skomplikowane RPG i RTS. Z wykształcenia tłumacz j. angielskiego, który liczy, że kiedyś uda mu się zostać profesjonalnym tłumaczem gier komputerowych.

One thought on “Mutant Year Zero: Road to Eden, czyli turówka, zmutowane zwierzęta i świetny klimat – recenzja [PC]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *