2023 w grach i popkulturze – nasze predykcje i koncert życzeń [OKIEM REDAKCJI TesterGierPL]

Miniony rok nie był nudny. Obfitował w smutne i kryzysowe, często polityczne wydarzenia, jak również w pełne nadziei oraz pozytywne zwroty akcji.

Nie inaczej było w przemyśle gamingowym! My, gracze, a także nerdy i geeki, nie mogliśmy narzekać na nudę. Sporo obiecujących i głośnych premier, ciekawe, zaskakujące wydarzenia u producentów sprzętu i usługodawców oraz nienudne wieści ze świata kultury internetowej i przemysłu muzyczno-filmowego. Nawet nie podejmiemy się próby wymienienia wszystkich, bo tego było naprawdę sporo…

Ale za to podejmiemy się innej próby! Podobnie jak w zeszłych latach, tak i teraz pobawimy się we wróżbitów – albo niezaspokojonych petentów, chcących tu i teraz swoją ulubioną grę – odnośnie do dopiero co rozpoczętego roku 2023. Wobec jakich gier mamy największe nadzieje, a co do których żywimy największe obawy? Co chcemy zmienić u developerów, wydawców i usługodawców? Na jakie filmy i seriale najbardziej czekamy? Tego dowiecie się z niniejszego wpisu! Oddajmy głos naszym redaktorom i współpracownikom:


Natalia (Redaktor naczelna)

Pomimo ogromnego zamiłowania do gier niezależnych, moją tegoroczną listę oczekiwań zdominowały tytuły o znacznych budżetach. Z niecierpliwością wypatruję na horyzoncie Marvel’s Spider-Man 2 oraz Cyberpunk 2077: Widmo Wolności, których fabuła niewątpliwie mnie wciągnie, pochłonie i nie będzie chciała puścić z powrotem do społeczeństwa.

rok 2023 gry

Względem następnych tytułów nie mam już takiej pewności. Czekam, ale nie za wysoko stawiam poprzeczki oczekiwań wobec Horizon – Call of the Mountain (VR) oraz dodatku do Horizon – Forbidden West, czyli Burning Shores. Podobnie sprawa ma się z Avatar: Frontiers of Pandora oraz Dziedzictwem Hogwartu. Obawiam się, że nie będą one spełnieniem mych marzeń o growych adaptacjach tych wspaniałych uniwersów, jednakże trzymam kciuki za twórców i na pewno sprawdzę wszystkie produkcje.

A co z grami niezależnymi? Wierzę, że jak co roku pojawi się kilka zachwycających perełek, o których będziemy mogli dać wam znać!


Rembus (Autor i Social Media Manager)

Końcówka 2021 i początek 2022 roku przyniosły małe rewolucje w naszym sposobie grania – wpierw premiera Xbox Cloud Gaming w Polsce, a potem debiut Steam Decka. Xbox Game Pass to obecnie mesjasz nadchodzących lat; bo jak inaczej można nazwać tani dostęp do ogromnej ilości gier na życzenie (również w dniu ich premier), do których nie musimy mieć nawet komputera lub konsoli? Przed nami koniec ery wojen konsol – Microsoft kupuje Call of Duty, SONY wydaje swoje hity na PC, sam Xbox zaś już dawno zatracił swoje konsolowe korzenie. Rok 2023 i przyszłe lata będą walkami o lepszy abonament (oraz o gry na nie…), zamiast stać wyścigiem technologicznym czy pojedynkiem lepszych układów pod blachami. Więcej o temacie chmur rozpisuję się m.in. w tym miejscu.

Stadia umarła. Jakie mamy alternatywy? Najlepsze usługi do grania w chmurze

Drugą rewolucją jest dla mnie Steam Deck. To sprzęt, który może wywrócić rynek o 180 stopni – konsola od Valve jest zarówno pecetem, jak i tym, czym chciało być Nintendo Switch. Sami widzieliście, jak Switch podbiło świat – swoją wygodą, niezłymi bebechami oraz wielozadaniowością, czy to w podróży, na imprezie, czy w łóżku przed snem. Ze Steam Deckiem jest podobnie – co chwilę słyszę, jak poprawił relacje z drugą połówką (bo nie musisz leźć do peceta i tracić czas na jego odpalanie), jak sprawił, że graczom wróciła chęć do grania (Zmęczony? Do łóżka i grać!), i jak odmieniło to ich życie. Jak wspomniałem, Decka, podobnie jak Switcha, można zadokować oraz stworzyć z niego prawdziwego peceta, konsolę (emulatory!) czy nawet multimedialny kombajn. Co też dość ważne, cała biblioteka Steama, GOG-a czy Epica jest na wyciągnięcie ręki, nie musimy więc wykupywać po raz n-ty specjalnej wersji Skyrima. Dodajmy do tego niską cenę, świetne osiągi oraz obietnicę Valve dotyczącą rozwoju marki – i wychodzi nam przepis na niespotykany sukces. Oczywiście, sprzęt ma parę wad i właśnie dlatego wyczekuję rozwoju: zarówno samego Decka i jego przyszłych wersji, jak i samego pomysłu na przenośnego prawdziwego peceta.

A, miałem mówić o grach? A idź mi tam, panie! Mam w co grać… Czekam na Dzieje Khorinis i parę innych projektów, a to dlatego, że 2022 był dla mnie przede wszystkim rokiem modów – Kroniki Myrtany czy Entropy: Zero 2 dały mi więcej frajdy niż kolejne Call of Duty lub Horizon. No, może poza MARVEL SNAPElden Ringiem… A z nowszych gier, czekam na kolejne odsłony Yakuzy, tj. Like a Dragon: Ishin! i „ósemkę”. Dokładnie trzy lata temu poznałem tę serię i od tamtej chwili łykam kolejne gry z apetytem. W wolnej chwili sprawdzę Company of Heroes 3, jako że do poprzednich części notorycznie wracam na parę potyczek. Szczerze czekam też na STAR WARS Jedi: Survivor – Ocalały – oryginał cierpiał z lekka na brak odpowiedniego wsparcia EA, więc mam nadzieję, że czeka na mnie tym razem bardziej dopracowana przygoda. Z sentymentu obadam również PayDay 3 oraz Gothic Remake. Poza tym, może doczekamy się S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl, a jako fan serii nie mogę pominąć nowej części Assassin’s Creed, czyli tym razem Mirage.


Łukasz „Szepsky” Szczepański (Recenzent i główny autor na YouTubie)

Jakby to ująć…? Rok 2022 był przedziwny pod względem giereczek. Wyszło kilka tytułów, na które człowiek dosyć mocno czekał. Jednak nie wszystkie okazały się tak dobre – jakby ktoś śmiał pomyśleć! Wielu powie, że 2022 należał do Elden Ring oraz God of War Ragnarök, i jak najbardziej nie ma powodów, by się z tym kłócić. Jednak to Pentiment, mało znana gra przygodowa w otoczce średniowiecznych rycin, skutecznie odciągnęła mnie od przygód CHŁOPCA oraz jego ojca.

Czego oczekuję od 2023 roku? Na pewno tego, bym mógł po raz kolejny poczuć się jak potterowe dziecko w czasie premiery Hogwarts Legacy. By móc cofnąć się w czasie, gdzie dla umysłu dziecka pecetowe wersje Kamienia FilozoficznegoKomnaty Tajemnic były objawieniem i najlepszymi grami świata. Mam nadzieję, że Dziedzictwo Hogwartu, chociaż w połowie, rozpali we mnie takie samo uczucie jak starsze tytuły z uniwersum HP.

Takie same, jak nie większe oczekiwania mam wobec Baldur’s Gate III. Oczywiście jako fan papierowej wersji D&D oraz pierwszych gier cyklu (które jeszcze pamiętam z czasów, gdy mój tata się w nie zagrywał) oczekuję niesamowitej przygody i wiem, że Larian Studios nas nie zawiedzie, gdyż już po early accesie widać, z jak dużym rozmachem BG3 jest tworzone. Dodatkowo przerobienie systemu D&D 5 na wersję komputerową również łechce tego papierowego gracza w [moim] środku. Mam też nadzieję, że dane mi będzie zagrać w Diablo IV bez problemów technicznych w dniu premiery (marzenie ściętej głowy; no, ale cóż, w końcu to Blizzard), zanurzyć się w świecie Sanktuarium, przywdziać szaty łowcy czy też innego barbarzyńcy i pacyfikować chmary piekielnych pomiotów – nie mogę się tego wszystkiego doczekać!

Z ciekawością również zerkam w stronę Starfielda, by zobaczyć, jak po raz kolejny Bethesda liftinguje silnik gry znany z czasów Obliviona (żarcik, he, he) i zabiera nas w podróż po ichniejszym kosmosie. Ciekaw jestem również Atomic Heart, gdyż dawno nie było na rynku gry, która chociaż w najmniejszym stopniu próbowałaby stylizować się na modłę kultowego BioShocka. Mam tylko nadzieję, że historia w tej produkcji będzie wystarczająco dobra, gdyż nie jestem pewien, czy gameplayowo będzie rewelacyjnie.

A, i szczęśliwego nowego roku! Pozdrawiam, Szepsky. 😉


Michał Jankowski (Opiekun serii Retromaniak)

W 2023 roku oczywiście nie będziemy mieć więcej STARYCH gier, ale jest kilka tytułów, marek, na których powrót czekam z niecierpliwością.

Ten rok na pewno będzie istotny dla CAPCOMU i ich najważniejszej serii: Resident Evil. Na wiosnę premierę ma mieć od dawna zapowiadany remake czwórki. Jako Leon S. Kennedy ponownie wyruszymy uratować niezwykle irytującą Ashley. Jak znam życie, niedługo po premierze pojawią się pierwsze informacje na temat dalszych pomysłów CAPCOMU. Jeśli Japończycy będą kontynuować swoją politykę odnawiania coraz to młodszych odsłon, to następny w kolejce powinien być Resident Evil – CODE: Veronica. Co ciekawe, za odświeżenie tej gry zabrał się już ktoś inny… Od dłuższego czasu powstawał fanowski projekt, który na dodatek wyglądał obłędnie! Szkoda tylko, że CAPCOM kilka dni temu uniemożliwił jego dalsze powstawanie – czyżby obawiali się, że fani zrobią lepszą grę? A może przyklepią ich pracę jako swoją? Zobaczymy.

Resident Evil 4 Remake zapowiedziany. Czy Capcom wybrał odpowiednią odsłonę serii do odświeżenia?

Przy okazji liczę, że CAPCOM w końcu przeprosi nas wszystkich i zrobi porządny remake Resident Evil 5, tym razem w klimacie survivalu, a nie shootera. Oryginalna gra sama w sobie nie była aż tak zła; po prostu nie pasowała na pełnoprawną, numerowaną odsłonę, a co najwyżej – na spin-of serii. Piątka jest o tyle problematyczna, że naraziła się nie tylko społeczności graczy, ale także aktywistom działającym na rzecz walki z rasizmem (a jak pamiętamy, Chris Redfield pakował masę śrutu oraz sierpowych mocnych w rdzennych mieszkańców Afryki). Jak dla mnie to za duże ryzyko dla CAPCOMU, aby poruszyli ten temat w najbliższych latach.

Z niecierpliwością wyczekuję również informacji o od dawna zapowiadanym remake’u Silent Hill 2 – oryginalny tytuł zapadł mi głęboko w pamięć, robiąc przy okazji prawdziwą miazgę z mózgu! Odnowiona dwójka jest pozycją obowiązkową dla każdego fana horrorów psychologicznych. Mam nadzieję, że Konami nie spartoli roboty ani nie porzuci ponownie projektu, tak jak to było z P.T. – interaktywnym demkiem Silent Hill. Nie pogniewałbym się, gdyby przy okazji przypomnieli sobie, że fani czekają na nową odsłonę Metal Gear Solid… Ale bez Hideo Kojimy, ojca serii, to już nie będzie to samo.

W minionym roku niemałą furorę zrobił Backbone One – gamepad dla smartfonów z nadgryzionym jabłkiem. Niby nic nowego, pełno jest tego typu urządzeń na rynku. Co więc go wyróżnia? Jest oficjalnie licencjonowany przez SONY, przy czym stylistycznie nawiązuje do DualSense. Przyznam szczerze, że granie na smartfonie mnie nie rajcuje, ale wspomniany Backbone prezentuje się nieźle i sam chętnie bym go wypróbował.

rok 2023 gry

Taki gamepad rzuca się w oczy i przywołuje natychmiastowe skojarzenia z przenośnymi konsolkami. Nietrudno się dziwić, że błyskawicznie ożywiła się dyskusja o tym, czy rynek dojrzał do tego, aby ponownie pojawił się na nim handheld sygnowany logiem PlayStation. Oczywiście to tylko licencjonowany produkt, a nie sprzęt bezpośrednio od SONY – Japończycy po pogromie PS Vity oraz późniejszym PlayStation TV nie mają złudzeń; duże i drogie gry na małe konsolki oznaczają zazwyczaj problemy i kiepskie słupki sprzedaży… Z drugiej strony taki gadżet mógłby być kluczem do wirtualnego świata, rządzonego przez płatne usługi (Boże, tylko nie streamingowe!). Czy w 2023 roku jest miejsce na takie rozwiązanie? Jestem ciekaw Waszych opinii.


Patryk „Frodo” Wieżewski

Zawsze jestem dobrej myśli, patrząc na kolejny rok w branży gier wideo. Spoglądam na zapowiedzi gier z tego roku i nie mogę się nadziwić – toż 2023 będzie cudowny! Finalnie jednak, po namyśle, mam nieco inne oczekiwania co do najbliższych dwunastu miesięcy, ponieważ wiem, że jak co roku wyjdzie wiele niesamowitych produkcji – których, z bólem serca, nie będę miał czasu ograć w zadowalającym stopniu.

Od 2023 roku oczekuję przede wszystkim jakości. Stan techniczny wielu gier w minionym, 2022 roku był tragiczny. Te gry nie powinny przejść pozytywnie przez kontrolę. Dla mnie jako gracza to wstyd, że nasz odłam kultury jest traktowany przez niektórych w tak błahy sposób. Gry już od dawna są na równi z książką i filmem, dlatego twórcy i wydawcy jako propagatorzy tej kultury powinni dostarczać dobra, których odbiorcy nie będą się wstydzić. Mówienie wprost przez studia growe, że „wiedzieliśmy, iż gra jest zepsuta, ale musieliśmy ją wydać, bo gonił nas termin”, jest patologią w naszej branży, z którą należy walczyć. Należę do tych osób, które wolą poczekać na produkt kompletny, pozbawiony błędów – i stanowiący o sile obszaru, z którego pochodzi. Mam nadzieję, że w 2023 roku dostaniemy wiele gier, których pod względem jakościowym nie będziemy się wstydzić.

Gry w najgorszym stanie technicznym w dniu premiery

Monopolizacja rynku to spory problem. Jednakże batalia o przejęcie Activision Blizzard przez Microsoft trwa zdecydowanie za długo. SONY nie potrafi się pogodzić z utratą pozycji na rzecz innej firmy. Rozumiem to, ale czytanie codziennie kolejnych wiadomości, że niebiescy podkopują działania w sprawie przejęcia i zgłaszają kolejne pozwy, doprowadza mnie do zmęczenia. Microsoft obiecuje, że Call of Duty nadal będzie pojawiać się na sprzętach SONY. Chciałbym, aby niebiescy pogodzili się z porażką i pomyśleli, w jaki sposób mogą umocnić swoją pozycję. Wystarczy spojrzeć na PlayStation Plus oraz  Xbox Game Pass. Dla mnie jedna z tych usług to bezużyteczny software, a druga to przyjemne oprogramowanie, które dostarcza masę niesamowitej zabawy. Sami zgadnijcie, która jest która.

W 2023 roku chciałbym zobaczyć Nintendo Switch 2/Nintendo Switch Pro – zwał jak zwał. Bayonetta 3 oraz Pokémon Scarlet & Violet pokazały, że przenośna konsola czerwonych już nie wyrabia. W maju wychodzi kolejna Zelda i to byłby świetny moment na nowe wcielenie Switcha. Wiadomo, że jest na to już za mało czasu, ale koniec roku 2023 to jak najbardziej możliwy termin, o ile Nintendo w ogóle nad czymś pracuje. Dla dobra branży chciałbym zobaczyć w nowym roku nowego Switcha.

Na początku roku zadebiutują gogle SONY – PlayStation VR2 – i chciałbym, aby wirtualna rzeczywistość przebiła się w większym stopniu do świata gamingu. Tradycyjne granie zawsze będzie najważniejsze (i nie chciałbym, by to się zmieniło); jednakże odłam growego rynku w postaci wirtualnej rzeczywistości nadal jest za mały i dla wielu graczy pozostaje jedynie ciekawostką. Mam nadzieję, że SONY – bo kto, jak nie oni? – przekona większą liczbę graczy do tego, że granie w VR-ze również może być fascynującym doświadczeniem.

Znamy specyfikację PlayStation VR2

Na koniec parę słów o tym, w co najbardziej chciałbym zagrać w świeżo upieczonym roku. Jako wielki fan serii Resident Evil nie mogę się doczekać remake’u „czwórki”. Poza tym bardzo czekam na Hogwarts Legacy, Redfall oraz Starfield. Oj, 2023 będzie niesamowity!


DatMefju

Odnośnie do nadchodzącego roku 2023 moje oczekiwania nie są zbyt duże. Mianowicie – chciałbym jedynie go przeżyć… Aaaaa, to miało być w odniesieniu do rynku gier! No to przede wszystkim liczę na to, że nadchodząca Amnesia: The Bunker będzie godnym spadkobiercą dziedzictwa poprzedniczek, oraz wierzę, iż remake Dead Space będzie jednym z lepszych tytułów w roku 2023.

Dodatkowo liczę na nowości odnośnie do nachodzącego remake’u Gothica, ponieważ twórcy napawają nas nadzieją, pokazując na każdym kroku, że słuchają głosu fanów. Jestem pewien, że klimatem nie będzie zbyt odstępował od pierwowzoru, a fabuła zostanie zmodyfikowana jedynie w tych miejscach, gdzie to będzie naprawdę potrzebne. Wyczekuję też dodatku do Cyberpunka 2077 – przynajmniej będę miał wymówkę, by po raz kolejny przejść tę grę. Ciekawe tylko, czy Redzi zapewnią odpowiednią jakość i wydajność…

Jestem także ciekaw, jak rozwinie się sytuacja z naprawą Pokémon Scarlet & Violet i ile czasu to zajmie studiu Game Freak. Bo błędów jest naprawdę kupa; przez co gra wyszła jak KUPA. A że dodatkowo zajmuje się tą naprawą jakieś inne, mniejsze studio, to może trochę im zejść z tymi łatkami.

Jeśli chodzi o konsole oraz ogółem sprzęt gamingowy to liczę na dalsze spadki cen na rynku oraz ogłoszenie nowej konsoli Nintendo (chociaż wszelkie plotki donoszą, że nie nastąpi to zbyt prędko).


Lady Muppeth

Obecny rok zapowiada się całkiem ciekawie, jeśli chodzi o branżę elektronicznej rozrywki. Bardzo ciekawią mnie (i chyba nie tylko mnie) Hogwarts Legacy oraz Starfield. Chętnie zagram również w Resident Evil 4 Remake, choć nie jestem fanką odgrzewania gier. Ogólnie czekam też na jakieś fajne indyki – przy czym, na razie chyba wiele w tej kwestii nie słychać. A szkoda.

rok 2023 gry

Jeśli natomiast chodzi o kwestie sprzętowe, to raczej nie spodziewałabym się w tym roku rewelacji na miarę Steam Decka. Z pewnym zainteresowaniem podchodzę do PlayStation VR2, ale raczej nie nabędę tego sprzętu ze względu na wysoką cenę. Znów szkoda. 😉


Przemysław Bednarski

Cóż… Z roku na rok coraz mniej czasu na gry; a jednak nie znaczy to, że będę stać obojętnie obok tej gałęzi rozrywki. Na pewno będę śledzić losy (i możliwe, że będę chciał ograć – w wolnej chwili oczywiście) takich tytułów jak Dziedzictwo Hogwartu, Atomic Heart, Marvel’s Spider-Man 2, Assassin’s Creed Mirage czy The Lords of the Fallen. Również takie produkcje, jak Horizon – Call of the Mountain, STAR WARS Jedi: Survivor – Ocalały, Suicide Squad – Kill The Justice League, Diablo IV, Lies of P oraz Dead Island 2, Ghostrunner 2Cyberpunk 2077: Widmo Wolności, nie będą mi obojętne. W tym znaczeniu, że będę ciekaw, jak sobie radzą w sprzedaży i zdobywaniu serc graczy; zwłaszcza te trzy ostatnie tytuły mnie interesują – są to bowiem polskie marki. Pierwszy Ghostrunner na PS4 dał mi w kość (nie ukończyłem nawet dema), ale to dobra gra (zdaniem innych) i mam nadzieję, że sequel nie będzie gorszy. Dodatkiem do Cyberpunka też będę zaciekawiony, choć bardziej w kontekście obaw niż hurraoptymizmu i ekscytacji – nadal przecież pamiętam, jaki był stan techniczny podstawowej wersji gry na premierę w grudniu 2020 roku. A co do Dead Island… Tak, wiem, że za ten pełnoprawny sequel nie odpowiada już rodzimy Techland, niemniej ciekawi mnie, czy kontynuacja choć minimalnie udźwignie „legendę” oryginału z 2011 i/lub osłabi rodzimą i bliźniaczą serię Dying Light.

rok 2023 gry

Nadal jednak nie są to tytuły planowane na 2023, które mnie najbardziej ciekawią! Wspólnym mianownikiem moich największych growych oczekiwań jest przede wszystkim słowo remake. Dead Space, Resident Evil 4, System Shock, Gothic oraz Alone in the Dark – wszystkie te gry, w mniejszym lub większym stopniu, kojarzą mi się z dzieciństwem i młodością oraz mam do nich ogromny sentyment; dlatego mam nadzieję, że ich nowe wcielenia nie będą profanacją moich ukochanych oryginałów. Są jeszcze trzy tytuły, na które bardzo czekam, a które nie są re-produkcjami, lecz zwykłymi kontynuacjami – mowa o Layers of Fears, Alanie Wake’u II oraz drugiej pełnoprawnej części serii S.T.A.L.K.E.R. Wszystkie te trzy marki, choć nie perfekcyjne i nie wybitne, są w moim przekonaniu grami bardzo dobrymi i wyjątkowymi, dlatego chętnie jeszcze raz będę eksplorował opuszczony dom w poszukiwaniu tajemnic, ponownie zaopatrzę się w latarkę i termos z kawą oraz po raz kolejny przywdzieję kombinezon stalkera, by wyruszyć w Zonę. To wszystko tym bardziej, że lubię horrory i dreszczowce – a te trzy serie takowymi są.

Odnośnie sprzętu dla graczy (czy ogółem nerdów, geeków), nie mam tutaj nic do powiedzenia – nie doszły do mnie żadne ciekawe wieści o nowinkach technologicznych czy zapowiedzi nowych obiecujących produktów. Dlatego powrócę do tematu tekstów kultury – ale innych niż gry. Z planów czytelniczych mam kilka pozycji do nadrobienia/przeczytania, w tym Diunę, z którą się męczę już blisko rok. A jeśli chodzi o kino oraz telewizję i VOD, to z seriali najbardziej czekam na The Last of Us od HBO (w chwili, gdy to czytacie, pewnie już się ukazał pierwszy odcinek) oraz trzeciego Rojsta ze stajni Netflix. Napisałbym też, że czekam na trzeci sezon Wiedźmina z Henrym Cavillem, ale o ile pierwsze odcinki były znośne łamane przez dobre, o tyle już drugi sezon mnie mocno rozczarował – a po tych kilku aferkach medialnych, z rezygnacją Henryka na czele, martwię się o los netfliksowej adaptacji; i w ogóle odechciewa mi się wszystkiego…

Ale jest też kino! Oj, tak, mam na co czekać… Z wielką chęcią obejrzę m.in. czwartego Johna Wicka czy kolejną już część Mission Impossible. Jako gracz, piszący niegdyś dla Testera GIER, z ciekawością się przypatruję też pełnometrażowej animacji CGI Super Mario Bros., a jako fana Ryana Goslinga – uwaga! – ciekawi mnie… film Barbie. Serio! (…Ale ty się nigdy nie zmieniasz, dalej jesteś taki zajebisty… – pozdro dla kumatych). Oczywiście czekam też na rozwinięcie fazy piątej MCU, choć jeśli patrzeć na bohaterów Marvela ogółem, a nie tylko w ramach tej megaserii, to jest inny film, na który ochoczo czekam – tj. drugą część Spider-Man Uniwersum. Oryginał z 2018, jak pisałem kiedyś na swoim blogu, to piękna wizualnie, ponadczasowa i treściowo uniwersalna opowieść – a po moim zeszłorocznym maratonie (dzięki Disney+) [nadal] podtrzymuję, że to [jak dotąd] najlepszy film pełnometrażowy z udziałem Człowieka Pająka.

Ale wśród filmów 2023 roku są trzy tytuły, które koniecznie muszę obejrzeć, najlepiej w kinie i to na premierę. (No, cztery, gdyby liczyć „honorowe wspomnienie” Chłopów – animacji rotoskopowej od tych samych osób, które stworzyły Twojego Vincenta). Pierwszym tytułem jest Oppenheimer, czyli biografia tytułowego ojca bomby atomowej w reżyserii Christophera Nolana. Pomimo przyziemnej, realistycznej fabuły, można liczyć na epickość, potężne efekty specjalne, „manipulacje” czasem (dużo retrospekcji? niechronologiczny ciąg zdarzeń?) oraz muzykę Göranssona (tak, tak, nie Zimmera!). Drugi tytuł to najnowszy film z dzielnymi i walecznymi Gallami w roli głównej. Czekam na tę produkcję nie tylko przez kultowość i dziedzictwo Misji Kleopatry (choć ja się bardziej wychowałem na pierwszej kinowej odsłonie, czyli A&O kontra Cezar) czy moje ogólne zamiłowanie do posiadaczy magicznego napoju. Przede wszystkim to pierwszy od wielu lat film aktorski w tym uniwersum, a nie animowany. To także pierwszy film bez udziału Gerarda Depardieu w roli Obeliksa. Intryguje mnie też miejscówka, wątek i klimat chiński – bo ileż można skupiać się na Egipcie, Brytanii czy Grecji? – a także udział  takich gwiazd jak Zlatan Ibrahimović oraz Robert Makłowicz w obsadzie filmu (ten drugi oczywiście tylko głosowo, dla polskich widzów). Co jednak najważniejsze, po prostu ciekawi mnie, jak francuscy producenci i polscy dystrybutorzy sobie poradzili – czy wyreżyserowali dobry film oraz czy przygotowali kapitalny dubbing.

Pierwsze zaś miejsce na mojej liście największych oczekiwań kinowych zajmuje Indiana Jones i Tarcza Przeznaczenia. Jako fan poszukiwacza skarbów, który po godzinach wykłada na uczelni (a może na odwrót?), jestem podekscytowany, a jednocześnie zaniepokojony. Z jednej strony nie mogę się doczekać zamknięcia kinowej sagi archeologa i finałowego udziału Forda w jego najsłynniejszej roli. Fabuła, choć momentami pretensjonalna i oklepana, też mnie ciekawi – twórcy za tło wydarzeń tym razem wzięli wyścig kosmiczny, a więc rywalizację o zbadanie i podbój przestrzeni kosmicznej, między zgniłym Zachodem i jeszcze bardziej zgniłym Związkiem Radzieckim, choć w filmie też się mają przewinąć (neo)naziści. Z drugiej strony niepokoi mnie zmiana reżysera – w końcu to pierwszy duży Indiana Jones, którego nie tworzy Spielberg! – jak również udział staruszka Harrisona w tym projekcie (ale nic więcej nie mówię, nie chcę być posądzany o ageizm). Jednak moje największe obawy dotyczą… zmęczenia materiału? Odcinania kuponów? Odgrzewania kotleta? Jak zwał, tak zwał. Choć Królestwo Kryształowej Czaszki moim zdaniem wcale nie było takie złe, to jednak brakowało tam czegoś, jakiegoś klimatu, który towarzyszył oryginalnej trylogii. Jeżeli Tarcza Przeznaczenia będzie przynajmniej ciut lepsza od odsłony z 2008 roku – to już będzie całkiem dobrze; chociaż jako fan gościa z fedorą na głowie i biczem przy pasie oczekiwałbym poziomu co najmniej Ostatniej Krucjaty – czyli tej części, która jest moim zdaniem najlepsza. Ale czy film Mangolda dorówna legendzie? Wątpię.


Magdalena Białek (Korektorka)

Nowy rok to dla mnie zawsze taki symboliczny kolejny początek. Niby poza datą w kalendarzu nic się nie zmienia, pierwszego stycznia nie budzę się ani wyższa, ani szczuplejsza, ani bogatsza; to zawsze mam poczucie, że to dobry moment na wzięcie nowego oddechu i przyjrzenie się temu, co warto zmienić, przewartościować itd. Od kilku lat nie czynię już jednak żadnych noworocznych postanowień, bo z nich wynika zawsze więcej frustracji i wyrzutów sumienia niż pożytku. Ale względem roku 2023 mam pewne oczekiwania – chcę zwolnić, mniej pracować (ale zarabiać więcej) i znaleźć więcej czasu na przyjemności, bo ostatnio dni uciekają mi zbyt szybko między pracą a obowiązkami domowymi, bez chwili oddechu i czasu na nicnierobienie. Dlatego też jedyne, co zaplanowałam, to lista książek do przeczytania, filmów do obejrzenia oraz planszówek do wypróbowania ze znajomymi. Bo nie samymi grami komputerowymi Tester żyje. 😉

Jako fanka Tima Burtona z największym zaciekawieniem wypatruję premiery filmu Wonka. Nie lubię się bać, nie oglądam horrorów, a burtonowskie klimaty doskonale zapewniają mi dreszczyk emocji, dla mnie wystarczający. Niby ładnie, niby kolorowo, a jednak zawsze odczuwam pewien niepokój. Bardzo jestem ciekawa nowego Willy’ego Wonki, bo dla mnie on zawsze ma twarz Johnny’ego Deppa (a może odwrotnie?). O dziwo jednak, Timothée Chalamet od pierwszego zdjęcia, które widziałam, również wpisał mi się w ten klimat. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.

Jestem mamą trójki dzieci, dwoje to dziewczynki, więc róż króluje w naszym domu od dawna; nie będzie więc dla nikogo zaskoczeniem, że wypatrujemy nowego filmu o Barbie. Obciach? A gdzie tam, wewnętrzne dziecko trzeba pielęgnować, każdy coach to powie. 😉 Męska część rodziny wyczekuje trzeciego sezonu Wiedźmina i tego, czy po (ich zdaniem) fatalnym Rodowodzie krwi producent powróci na właściwe tory. Wypatrują również Tajnej inwazji na Disney+. Nie moje klimaty, ale ze względu na Samuela L. Jacksona pewnie zerknę i ja. Pan Mąż odliczał czas do premiery serialu The Last of Us, a ja… a ja nie. 😉 Ale za to chętnie obejrzę pod koniec lutego Czarną listę.

Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała, że jednak najbardziej czekam na książki. Na te, przy których sama pracowałam, i na te, które mam zamiar pożreć zaraz po premierze. Po całym tygodniu pracy z tekstami z przyjemnością sięgam po coś lekkiego, dla rozrywki. Lista must read wciąż się rozrasta. Na pierwszy ogień pójdzie Katarzyna Bonda (lada moment), bo uwielbiam kryminały. Ciekawa jestem również Ministerstwa prawdy C.A. Casasa, bo ta kryminalna powieść ma prezentować wizję całkiem niedalekiej przyszłości, i intryguje mnie to, co tam wymyślił. Poza nowościami chciałabym nadrobić również nieco klasyki – Marquez i Mann także pójdą na pierwszy ogień; chciałabym również wrócić do Prusa i Sienkiewicza. Czy zrealizuję te plany, zwolnię i wreszcie znajdę swój work-life balance? Sprawdzimy za rok. 🙂

A jako zagorzała fanka gier… analogowych, czyli planszówek, z niecierpliwością wypatruję nowych tytułów do położenia na stole w tym roku. Lubię, gdy w grę można pograć czasem w pojedynkę, lubię gry strategiczne i lubię twórczość Beksińskiego. Co to ma ze sobą wspólnego? Ano ma – Nightmare Cathedral! Premiera coraz bliżej.  Ale zanim to nastąpi, mam nadzieję zagrać w Bohaterów Teneryfu, ponieważ gry kooperacyjne zawsze sprawdzają się u nas najlepiej. Po takiej rozgrywce nie ma cichych dni, nikt nie grozi rozwodem, co najwyżej razem przeżywamy gorycz porażki. Bot Factory to tytuł z listy must have moich starszych dzieci, ale wiadomo – pogramy wszyscy. W najbliższych tygodniach trafią na nasz stół pewnie jeszcze PółeczkaGra o mózg, żeby i młodsi członkowie rodziny byli usatysfakcjonowani. A wiadomo, że dobry mózg nie jest zły i zawsze się przyda, więc pewnie rywalizacja będzie zacięta. Nie straszę, ale może być niebezpiecznie! 😉

rok 2023 gry


Raciatek (Social Media Manager)

Jeżeli chodzi o ten rok i oczekiwania z nim związane, to mogę z całą powagą powiedzieć, że MOŻE się nie zawiodę. Może.

Tak jak wielu z nas i ja czekam na Skull and Bones, Hogwarts Legacy czy STAR WARS Jedi: Survivor. Są to gry AAA od znanych wydawców, z czego dwie z trzech opierają się na naprawdę dużych i lubianych markach. Jestem praktycznie pewien, że będą to tytuły co najmniej udane. Poza tym obiecałem sobie, że zagram w Cyberpunka 2077 dopiero, jak załatają grę i wydadzą wszystkie DLC, tak więc czekam niecierpliwie na premierę Phantom Liberty.

Z życzeń i pragnień bardziej odjechanych, to… liczę na rychłą premierę Ghost of Tsushima na PC, a przynajmniej poważną zapowiedź jeszcze w tym roku. Biorąc pod uwagę obecną politykę SONY, można się spodziewać takiego ruchu, ale kiedy? Po Kronikach Myrtany obudził się też we mnie na nowo umiarkowany fan Gothica, więc trochę nadziei zostawię sobie na Gothic Remake.  Zostaje także otwarta kwestia Mount & Blade II: Bannerlord i tego, że ta gra wyszła z early accesu tylko na papierze. Jest to solidny produkt, mogący nas wciągnąć na wiele godzin, ale przy tym wciąż w wielu miejscach to gra nieczytelna bądź niedorobiona, z systemem dyplomacji na czele.

Może to jednak nie będzie taki zły rok? 😉 Hm? Zobaczymy.


I to już wszyscy z naszej redakcji. Czy coś was zaskoczyło? Jakaś niepopularna opinia wśród naszych autorów? A może sami chcecie coś dodać od siebie, odnośnie do roku 2023 w grach i popkulturze? Piszcie chętnie pod tym wpisem oraz podzielcie się wrażeniami, przewidywaniami oraz życzeniami na łamach naszej oficjalnej grupy na Facebooku. I przy okazji, Redakcja portalu wszystkim Testerkom i Testerom życzy samych sukcesów oraz udanych gier w roku 2023! 🙂


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *