The Innsmouth Case – recenzja [Switch]

„Życie jest doprawdy ohydne, na domiar złego zaś uchyla niekiedy zasłonę pozorów i odsłania przed nami przebłyski diabolicznej prawdy czyniącej je tysiąckroć ohydniejszym…” ~ H.P Lovecraft

Proza Samotnika z Providence jest do dzisiaj nieprzebranym źródłem inspiracji dla popkultury – czy to dla filmów, czy gier. To właśnie temu drugiemu medium się przyjrzymy. Na tapet weźmiemy tytuł, który bardzo mocno opiera się na jednym z najbardziej znanych opowiadań Lovecrafta. Na wstępie podkreślę, że sam jestem przeogromnym fanem jego twórczości. Uwielbiam jego książki oraz bardzo szanuję jego wpływ na literaturę grozy i inne formy popkultury. Dlatego też po usłyszeniu o „Innsmouth” od razu chwyciłem się tego tematu. Tylko po to, by dowiedzieć się, jak poradziło sobie Robot Pumpkin Games.

Dziękujemy Robot Pumpkin Games oraz Better. Gaming Agency za dostarczenie klucza do gry.

Zacznijmy jednak od początku.

Świat

Tak jak w większości przypadków gier opartych o mity Cthulhu, tak również tutaj jeszcze raz przyjdzie nam się wcielić w rolę zmęczonego życiem detektywa. Pewnego dnia, kiedy nasz „nieustraszony” śledczy leczy kaca, słyszy pukanie do drzwi zwiastujące nowe śledztwo. W drzwiach staje piękna kobieta, która szuka swojej zaginionej córki. Otumaniony jej zjawiskowym wyglądem detektyw zapomina języka w gębie. Jednakże po bardzo udanej rozmowie ( ͡° ͜ʖ ͡°) podejmuje się tego jakże tajemniczego zadania i kieruje się do małego miasteczka Innsmouth. Koniec rozdziału.

Rozgrywka

No właśnie, rozdziały. To jest to, co sprawia, że rozgrywka w The Innsmouth Case mocno różni się od takich tytułów jak Call of Cthulhu z 2018, The Sinking City z 2019 czy też Call of Cthulhu: Mroczne Zakątki Świata z 2006 roku. Tam rozgrywka toczyła się w pierwszej czy w trzeciej osobie, tutaj do rąk dostajemy… wirtualną książkę.

Serio, prawdziwe interaktywne opowiadanie w formie książki, sugerujące trochę grę paragrafową. Jest to dosyć nowatorskie podejście do gry Cthulhu. A przecież książki Samotnika z Providence już same w sobie mocno działają na wyobraźnię.

Jednak tutaj jest to podane w formie bardziej przyjaznej, widać również humor. Czarny humor. Nie bez powodu, gdyż nie sposób nie odnieść wrażenia, że The Innsmouth Case jest grą, która może nam sugerować, jak wyglądałby romans twórczości Lovecrafta z umysłem i wizją artystyczną Tima Burtona (Tak ten od tego kinowego Batmana z 1991 roku). Są karykaturalne postacie, które mocno kojarzą się z jego filmami, jest również ten czarny humor. Brakuje tutaj tylko Johnny’ego Deppa oraz Heleny Bonham-Carter.

Jak to w grach paragrafowych bywa, jest tutaj możliwych kilkanaście zakończeń! Dobrze, że jedno posiedzenie to kwestia jakichś dwóch, trzech godzin. Swoją drogą ciekawe, dlaczego twórcy gier o Cthulhu tak kurczowo trzymają się profesji detektywa? Wszystkie przykładowe tytuły bazują na tym zawodzie. Fajnie by było zobaczyć grozę oczami dziennikarza czy jakiegoś bogatego hobbysty. Przejdźmy jednak dalej.

Grafika i dźwięk

Heh, no tak – interaktywna książka i grafika. Jakby to ująć w słowa?

Grafika jest, strony książek wyglądają naprawdę ładnie. Obrazki sugerujące miejsca, w których nasz detektyw się pojawia, są miłe dla oka. Choć boli trochę to, że jest ich jednak tak mało. Burtonowskie postacie również cieszą i sprawiają, że przebłysk uśmiechu pojawia się podczas zwiedzania Innsmouth (tak, tego samego Innsmouth, które w książkach mało którego człowieka wypuszczało żywcem!).
Szkoda jednak, że twórcy nie spróbowali troszkę bardziej dynamicznego przedstawiania świata. Wystarczyłyby ruchome pejzaże i krajobrazy, które być może bardziej mogłyby zaciekawić gracza. Albo po prostu dać ich więcej. Jednak też rozumiem zamysł, no bo wiecie, to w końcu jest książka.

Co do udźwiękowienia – cóż, jest tych dźwięków jak na lekarstwo. Podobnie jak samej muzyki, można jednak odczuć klimat opowieści. Niestety to nie zmienia faktu, że muzyka nie zapada w pamięć, a po kilku sesjach ciężko mi nawet przypomnieć sobie jej melodię. Z drugiej strony – kto słucha muzyki przy czytaniu? (Znaczy się, na pewno ktoś się znajdzie). Można powiedzieć, że audio w The Innsmouth Case jest po prostu poprawne.

Jakość

Gra wykonana jest starannie i bardzo ciekawie. Na ogrywaniu tytułu na Nintendo Switch nie miałem absolutnie żadnych problemów z wydajnością, artefaktami czy nawet wyrwanymi stronami książki! Gra działa płynnie, daje nam możliwość dostosowania szybkości pojawiającego się tekstu. Zarzutem z mojej strony będzie brak polskiej lokalizacji, co może sprawić, że potencjalni chętni na interaktywną książkę mogą się odbić od ścian tekstu po angielsku (tym bardziej trudnych, że opartych o świat Samotnika z Providence).

Ocena

Przy The Innsmouth Case bawiłem się naprawdę dobrze. Jako fan zarówno Lovecrafta, jak i Burtona znalazłem tu coś dla siebie, co sprawiało, że chciałem poznawać Innsmouth znane z książki w bardziej nowoczesnym i humorystycznym wydaniu. Cieszył mnie również fakt, że sama gra przypominała mi mocno właśnie paragrafówkę, w której wybory gracza mają swoje konsekwencje – jedna nasza zła decyzja może nam zablokować jakąś sytuację czy też nawet poprowadzić do niechybnej i szybkiej śmierci.

Tutaj też podkreślę, że po dłuższym obcowaniu z grą śmiem twierdzić, że o wiele więcej frajdy znajdą tutaj fani Lovecrafta zaczytani w jego prozie. Jednakże nowicjusze również zyskają, kupując tytuł. Może on być całkiem fajnym wprowadzeniem do tego niesamowitego świata. No, może troszeczkę przekoloryzowanym, ale gra z pewnością oddaje część tego klimatu grozy.

Bardzo dobrze, że wydawca Robot Pumpkin Games wydał The Innsmouth Case na platformach SteamNintendo Switch. Można również ograć tytuł na Androidzie oraz iOSie.

The Innsmouth Case
6/10
  • Świat: 8/10
  • Rozgrywka: 7/10
  • Grafika: 5/10
  • Dźwięk: 3/10
  • Jakość: 7/10
Jeżeli macie ochotę na ciekawą przejażdżkę po niesamowitym Innsmouth, to łapcie pierwszy lepszy bilet i szykujcie się na naprawdę morskie przeżycia. Ośmiornice, ryboludzie i mroczne kulty. Co może stać się złego? The Innsmouth Case zapewni Wam zatracenie się w świecie Lovecrafta, przynajmniej na te dwie czy trzy godziny.

Platforma testowa NS

  • Nintendo Switch
  • +Fabularnie świeże przedstawienie Innsmouth
  • +Czarny humor
  • +Kilkanaście zakończeń
  • Brak polskiej lokalizacji
  • Bardzo poprawna oprawa dźwiękowa
  • Mała ilość pejzaży, w których przebywa gracz
  • .
  • .
  • .
  • .

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Łukasz Szczepański

Niespełniony artysta. Fan RPG-ów wszelakich. Wielbiciel sushi i „chińskich" bajek. Chciałby mieć siwe włosy jak Dante lub Geralt.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *