Brothers in Arms: Road to Hill 30 – recenzja [PC]

„Nigdy nie chciałem być dowódcą grupy, ale nie miałem wyboru”. Tymi słowami rozpoczyna się fabuła jednej z najlepszych serii strzelanin drugowojennych, Brothers in Arms.

Dzisiaj zajmiemy się pierwszą częścią gry, czyli Brothers in Arms: Road to Hill 30, którą dzięki uprzejmości gog.com otrzymałem, żeby rozpocząć przygodę z serią. Gotowi? To zaczynamy.

ŚWIAT

Trzynaście rodzin liczy na mnie, że sprowadzę mężów i synów do domu

Jest rok 1944, a dokładniej noc szóstego czerwca. Jesteśmy jednym z wielu żołnierzy, którzy w 502 pułku 101 Dywizji Powietrznodesantowej USA wylądują za linią wroga i pomogą w działaniach dywersyjnych przed główną fazą D-Day. Jesteśmy sierżantem Mattem Bakerem, dowódcą oddziału, który ma pod swoją komendą trzynastu żołnierzy. Pech trzynastki towarzyszy nam od samego początku, gdzie nasze lądowanie jest utrudnione przez mgłę i silny niemiecki ogień przeciwlotniczy.

Brothers in Arms: Road to Hill 30 to drugowojenna opowieść oparta o losy faktycznego oddziału. W tej części nasze losy idą do tytułowego Wzgórza nr 30. Od wsparcia w uciszaniu artylerii przeciwlotniczej, po bitwę o podtytułowe miejsce po zdobyciu Carentan. Po drodze zobaczymy śmierć, często z naszej ręki, a czasami będziemy po prostu jej świadkami. Jedno jest pewne, wojna zmienia każdego, kto jej doświadczył.

brothers in arms road to hill 30 recenzja
Trzynastka to bardzo pechowa liczba. Tutaj jest podobnie.

ROZGRYWKA

Więź z drużyną jest konieczna, by przeżyć

Brothers in Arms: Road to Hill 30 dostajemy w każdej misji pod opiekę maksymalnie sześć osób. Trzy osoby na (pod)oddział, a czasami jeden czołg. Typy oddziałów są różne i są z góry przypisane. Mogą to być między innymi oddziały szturmowe, mogą to być oddziały wsparcia, które strzelają, by wroga przycisnąć. Umiejętność dobrego zarządzania nimi to klucz do ich wyjścia cało z bitwy oraz wykonania celu.

Aby wymusić na nas bycie dowódcą oraz korzystanie z pododdziałów, twórcy postanowili dokonać pewnego ciekawego zabiegu. Nasza postać strzela wszędzie, ale nie we wroga. Po jakimś czasie możemy się nauczyć celniejszego strzelania, ale nadal nie zapewnia to dynamiki pokroju Medal of Honor: Allied Assault czy Call of Duty. Każda broń jest znacząco inna. Moją ulubioną jest karabin Kar98k, który zapewnia najlepszy zasięg i obrażenia przy niższym rozrzucie. Do dyspozycji mamy faktycznie istniejące bronie z tej epoki dostępne dla standardowego żołnierza piechoty obu stron konfliktu.

brothers in arms road to hill 30 recenzja
Rozmowa z żołnierzami, którzy cały czas odpierali ataki przeciwnika.

Dyscyplina to podstawa

Bardzo łatwo jest stracić ludzi w boju. Tak naprawdę łatwiej o to niż o znalezienie nieostrzelanej butelki na strzelnicy. Śmierć towarzyszy będzie nam towarzyszyć ciągle, dlatego musimy zarządzać oddziałem dobrze. Możemy przykładowo rozkazać im przyszpilenie przeciwnika ogniem, albo przeniesienie się w określone miejsce, by wykurzyli wroga. Brothers in Arms: Road to Hill 30 bardzo wiernie odwzorowuje realia dowodzenia jednostkami na polu bitwy, również z uwzględnieniem manewru flankowania i duszenia ogniem. W całej pracy dowódcy wspiera nas coś, co nazywa się widokiem taktycznym. Wówczas możemy zaobserwować, gdzie są poszczególne jednostki, w jakim są stanie i gdzie się znajdują. Dodatkowo, nad jednostkami wroga pojawiają się specjalne markery, które wraz z ostrzałem stają się coraz mniej czerwone. Kiedy są puste, wróg się nie wyślizgnie. Kiedy są szare, wróg się szykuje. A kiedy czerwone, zaraz zacznie strzelać.

Mimo wszystko, Brothers in Arms: Road to Hill 30 to tylko gra. Trudna i brutalna, ale dalej gra. Oznacza to, że nieważne, jakie straty ponieśliśmy wcześniej, w kolejnej misji wszyscy wrócą (poza tymi, którzy umarli fabularnie). A jeżeli umrzemy kilka razy w tym samym miejscu, dostaniemy opcję wyleczenia całej drużyny i załadowania ostatniego punktu kontrolnego. Kończenie misji daje nam również medale oraz odblokowuje bonusy. Od filmów z produkcji gry, po kody czy specjalne wykonanie jednej z pieśni spadochroniarzy w aranżacji twórców gry.

Poniżej możecie zobaczyć ten szmaragd, niestety w słabej jakości.

GRAFIKA I DŹWIĘK

Brudne i krwawe dziwactwa wojny

II wojna światowa nie jest czarno-biała, ale nie jest też festiwalem kolorów jak najnowszy Battlefield. Tutaj kolory są sprane i pełne brudu. Żołnierze krzyczą o swoim stanie, czasami rzucają obelgami w stronę przeciwnika. Plansze odwzorowane są w oparciu o rzeczywiste fotografie i mapy z tamtego okresu. Są piękne w swojej destrukcyjnej formie. Muzyka, która nam towarzyszy, tworzy klimat solidnego filmu wojennego. Dodatkowo, przed każdą misją mamy drobne wprowadzenie, gdzie główny bohater opowiada o ludziach z drużyny i o swojej prywatnej historii.

Dodatkowo, warto pamiętać o bardzo fajnym dubbingu, który mocno przypomina ten z serialu Kompania Braci. Jest to więc tym bardziej smakowity kąsek dla fanów gier.

brothers in arms road to hill 30 recenzja
Tak, Brothers in Arms to brutalna seria; takie trupy będą waszą codziennością. A czasami potrafi być brutalniej.

JAKOŚĆ

Jest solidnie, ale czasami przecieka

Omawiany tytuł jest napędzany modyfikowanym Unreal Engine’em 2. Zapewnia to obsługę rag-doll oraz wielu efektów graficznych. Niestety powoduje to też, że czasami plansze są wymuszonymi korytarzami oskryptowanymi. Czasami trafiają się również glitche, między innymi przeciwnicy, którym psuje się AI, czy błędy animacji, kiedy to ludzie przesuwają się bez ruchu. Czasami upadająca broń ma drgawki, w wyniku których zmniejsza się, aż zanika.

OCENA

Niepowtarzalne doświadczenie

Brothers in Arms: Road to Hill 30 to reprezentant jednej z najlepszych serii strzelanin drugowojennych. Dał początek serii, na której kontynuację liczy wielu graczy. Nie jest to gra idealna, ale zapewnia doskonałe emocje i pozwala choć delikatnie odczuć piekło, które odczuwali faktyczni żołnierze.

Niebawem znowu się zobaczymy, rozmawiając o kolejnej części BiA. Graliście w Brothers in Arms? Jakie macie wrażenia z tego doświadczenia? Podzielcie się z nami w komentarzu.

 

Brothers in Arms: Road to Hill 30
9.6/10
  • Świat: 10/10
  • Rozgrywka: 9/10
  • Grafika: 10/10
  • Dźwięk: 10/10
  • Jakość: 9/10
Brothers in Arms: Road to Hill 30 to kawał solidnej historii żołnierskiej o braterstwie żołnierzy. Brutalność, smutek, drobne radości oraz zwykłe żarty przeplatają się tutaj mocno. Schemat dowodzenia również jest bardzo dobrze zrealizowany.

Platforma testowa PC

  • Procesor: GMD Ryzen 7 1700 @3.00 GHz
  • Grafika: NVIDIA GeForce GTX 1050 Ti
  • Pamięć: 8 GB RAM
  • System: Windows 10 Pro
  • Monitor: 25 cali AOC G2590PX
  • Myszka: Jakaś chińska gaming
  • Klawiatura: Genesis Thor 300 TKL
  • +Trudność rozgrywki
  • +Oddanie zasad pola walki
  • +Fabuła i więzi
  • Wymuszony poziom trudności strzelania
  • Błędy i glitche

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Adrian Kozicz

Fan gier strategicznych, symulatorów wojennych oraz gier wyścigowych. Z zamiłowania fan początków przemysłu growego i pseudo znawca historii technologii i gier. Gracz konsolowy pecetowy. Do niedawna sprzedawca gier konsolowych. Prywatnie fan seriali i książek z rosyjskiego nurtu Post-Apo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *