Quo vadis Assassin’s Creed Shadows? Czyli o aktualizacjach i Claws of Awaji słów parę

Walka pomiędzy AC Shadows a Ghost of Yotei dobiegła końca. Ze starcia zwycięstwo wyszedł ten drugi, jednak gra Ubisoft nie daje o sobie zapomnieć dalszym rozwojem gry po premierze.

Dziś porozmawiamy sobie o tym, jak przez te miesiące Shadows się zmienił oraz krótko zrecenzuję dodatek Claws of Awaji. Do boju!

Assassin’s Creed SHADOWS – czy to wystarczający sukces? Recenzja [STEAM DECK]

Aktualizacje

Po odłożeniu gry na półkę, czyli jakichś 80 godzinach, byłem szczerze zainteresowany, jak potoczy się dalszy los Shadows. Zawirowania wokół restrukturyzacji Ubisoftu mocno przychamowały emocje po premierze gry. Pierwsze aktualizacje były wręcz załamujące — grę poprawiano bardzo powoli. Dodano m.in. możliwość sprzedawania przedmiotów hurtem… by zaraz potem tę opcję wycofać! Podobno jakieś bugi to wywoływało i tak naprawdę dopiero premiera DLC zmusiła twórców, by nad tym popracować. W kwietniu otrzymaliśmy road mapę na ten rok — oprócz oczywiście Claws of Awaji, Ubi szykował dla nas parę nowych zadań, tryb nowej gry+ czy dodatkowe ustawienia poziomu trudności. Dość nieoczywistą zmianą było ulepszenie parkouru — i naprawdę skacze się obecnie znacznie lepiej, warto sprawdzić samemu. Dodali również rzecz, którą mi mocno brakowało, czyli uzupełnienie kodeksu o postacie historyczne (wcześniej swoje teksty miały miejsca, wydarzenia lub kultura). Największe nowości zaprezentowano latem — otrzymaliśmy podniesienie poziomu postaci, opcje przyspieszenia czasu czy możliwość odsłonięcia całej mapy. I w końcu wraz z DLC zadebiutowały nowe umiejętności i broń — bō (dostępna dla każdego!). Jego obsługa nie należy do najłatwiejszych, bo ma aż trzy możliwości ataku — z góry (oszołamia), normalny oraz z dołu (przewraca). Choć obrażenia świetne nie są, a niektóre z umiejętności wręcz trącą myszką, jednak jest to naprawdę przyjemny kawał kija do wytrenowania.

Do Vahalli podszedłem już pod koniec rozwoju gry, jednak byłem w szoku ile z treści, które po drodze odkryłem, zostało dodanych po premierze. Była to idealna gra usługa i takie same oczekiwania miałem do rozwoju Shadows. Trudno powiedzieć, co Ubisoft zamierza zrobić z grą w przyszłym roku. Nie wiadomo nic o innym dodatku ani czy szykuje się jakiś crossover, jak ten z Kassandrą w nordyckiej części. Czy Shadows stał się lepszy po premierze? Niewiele, ale jednak. Nadal optymalizacja, głównie długie wczytywanie tekstur, jest bolączką gry. To, co mnie martwi, to jeszcze większe postanowienie twórców na grind. Dodali oni nowe poziomy budynków w kryjówce do odblokowania, przez co zbudowanie wszystkiego jest co najmniej dwa razy trudniejsze, niż na premierę. Dodatkowo czytałem, że jeśli chcemy wypełnić wszystkie darmowe season passy (w których nagrodą jest np. zbroja Ezio) zajmie wam dosłownie miesiące gry! Dlatego mam nadzieję, że Ubi nie będzie sypał takim gówno-kontentem i wróci do wizji na grę-usługę, jaką była Valhalla — treści interesujące i dające powód, by wrócić do gry po latach.

Assassin's Creed Shadows dlc

Claws of Awaji DLC

Recenzowanie pierwszego (?) dodatku do Shadows mija się z celem. Wprowadza on tak mało do standardowej rozgrywki, że można po prostu skopiować połowę mojej recenzji podstawki i wyjdzie wam to samo. Nie są to jednak wyzwiska w kierunku gry — Shadows ma bardzo dobre podstawy rozgrywki, więc miło mi było do nich powrócić. Na wyspie Awaji czeka nas jednak parę niespodzianek. Przede wszystkim spodobał mi się wspomniany przylądek pod względem klimatu. O wiele więcej tu gęstych tropikalnych lasów i wyspiarskich plaż. Dużo dają odgłosy mew czy innych pelikanów. Świat gry nie jest jednak duży — zanim wybije 10 godzina będziecie znać wyspę jak własną kieszeń. Muszę pochwalić północną część mapy, która ma parę niezaznaczonych (bo fabularnych…) klimatycznych lokacji w środku dżungli. Pod względem aktywności jest już jednak bieda. Natrafiłem chyba trzy zadania poboczne, jednak żadne nie różniło się od tych gorszych z podstawki. Wracają niezmienione od premiery monotonne zamki (acz po przerwie od podstawki — znów przyjemne). Co do zadań głównych, te są clue tego dodatku, jednak ich jakość trochę zostawia do życzenia. Zbyt dużo tu intryg, pełnych sekretów listów i przedmiotów. Szala się przebrała wraz z zadaniem na pewnego gagatka — mogliśmy od razu wbić do jego zamku bądź wyeliminować wpierw jego świtę. Czy zgadniecie ilu ich było? 14! Czternaście bossów chodzących po traktach małej wyspy. Twórcy byli tak leniwi, że nie tylko kolejni pojawiali się po zabójstwie następnego, ale także w stricte wyznaczonych lokacjach (mogą się też teleportować do nas, jeśli trafimy na zasadzkę). Przez ponad pół godziny skakałem pomiędzy dwoma punktami, bo po zabiciu jednego, drugi pojawiał się w miejscu poprzedniego. Absurd! Aha, po zakończeniu fabuły do listy zostanie wpisanych kolejne dwanaście celów, miłej zabawy.

Assassin's Creed Shadows dlc

Tupet twórców przejawia się też w tym, jak przeciągnięto dodatek. Na Awaji będą nas prześladować zabójcy — czy to na szlakach, czy w miastach, ciągle ktoś chce nas zabić. Problem w tym, że pojawiają się zbyt często, a chodzenie po miasteczkach staje się przykrym obowiązkiem. Na drogach co i już ktoś zwali nas z konia, byśmy dali mu w ciry. To prawda, że zbudowali tu klimat „niebezpieczeństwa na każdym rogu”, ale kosztem rozgrywki (na szczęście chyba od jakiegoś momentu w fabule już się nie pojawiają). Do tego bossowie są tu zbyt trudni. Powiem szczerze — na najłatwiejszym poziomie trudności i 65 poziomie postaci zginąłem od nawet niefinalnego bossa co najmniej 10 razy. Dopiero teraz, po 90 godzinach gry, zostałem zmuszony stworzyć potężny build dla Yasuke, zbierając parę legendarnych przedmiotów i ulepszając je na tyle, ile mogłem. Po napakowaniu samuraja żadnej przeciwnik nie był już problemem.

No dobra, a jak wyszła fabuła? Claws of Awaji kontynuuje historię Naoe — udajemy się na tytułową wyspę, aby uratować jej matkę. Poznajemy tam zuchwałą władczynię, która staje się naszym głównie celem. W pewnym momencie to zadanie rozwidla się na parę osób do wyeliminowania, a niekiedy na jeszcze inne. Nie jest to zła fabuła, choć innowacji tu brak. Dobrze tu dopisano ostatnie strony do życiorysu Naoe, bo to porządnie napisana postać, jednak Yasuke… Czarnoskóry samuraj jest tu zupełnie po nic. Jego jedyne role w DLC to posuwanie fabuły do przodu — albo on uratuje Naoe z więzienia, albo sam zostanie złapany.

Assassin's Creed Shadows dlc

Na koniec chciałem wspomnieć o… polskiej wersji językowej. Nigdy niespodziewałbym się, że doczepię się do dodatku gry, która miała przyzwoite spolszczenie. Pominę takie babole, jak „po wiedz”, ale mocno zirytowały mnie feminatywy. „Żołnierka” jest jeszcze akceptowalna, choć ogółem niepoprawna, jednak „szpieżka”?? Tego wyrazu nie ma nawet w słowniku! Tłumaczom chyba nazbyt na głowę weszło zawirowanie wokół Yasuke i próbują wszędzie grę uwspółcześnić. A mówi to osoba, która broniła Yasukę przed premierą. Oczywiście jest to drobna rzecz i ogółem kinowe spolszczenie jest przyzwoite. Z innych błędów? Raczej nie uświadczyłem, to nadal dobrze odrobaczona gra.

Podsumowanie

Ostatecznie Shadows będzie miało trudno zachęcić kolejnych graczy do kupna gry. Claws of Awaji jest przyzwoite, ale to nadal to samo, co oferowała podstawka. Kto gry na starcie nie polubił, ten nawet jeszcze mocniej się odbije przez coraz silniejsze zapędy do grindowania. Fani oczywiście stać będą murem za tytułem i nadal w nich się znajduję, jednak mój entuzjazm już wygasł. Zostało mi trochę celów do zapolowania, budynków do ulepszenia i lootu do zebrania — ale czy to nie to samo, co robiłem przez całe 90 godzin? Szkoda, a mogła być to dobra gra.

Assassin’s Creed Mirage – recenzja [Steam Deck]

Rembus

Humanista, pasjonat historii i języków obcych (przede wszystkim angielskiego) oraz j. polskiego. "Pececiarz" od urodzenia, choć posiada obydwie kieszonsolki Sony. Spokojny człowiek, który lubi pisać to, co czytacie :P.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *