NowośćRecenzja

Alone in the Dark (2024) – recenzja [PC] | Sam(a) w domu po raz drugi

W branży gier od dłuższego czasu trwa moda na remastery, remaki i rebooty. Ostatnio wzięto się za Alone in the Dark – i okazało się, że nawiedzona rezydencja rzeczywiście straszy, ale nie tylko potworami. W nowej wersji gęsią skórkę wywołuje też na przykład niedopracowany system walki.

Wszystko zaczęło się w roku 1992, kiedy na półki sklepowe trafił horror pt. Alone in the Dark. Gra okazała się wielkim hitem, który niejako ukształtował fundamenty gatunku. Nic dziwnego, że tytuł od Infogrames wiele razy figurował później w rankingach najlepszych produkcji wideo w historii. W międzyczasie wychodziły kolejne części, ale zdaniem wielu żadna nie była już tak innowacyjna i klimatyczna jak oryginał.

Teraz studio Pieces Interactive podjęło się stworzenia reboota kultowego horroru. Było to zadanie trudne, ale moim zdaniem deweloperzy mu podołali. Co nie oznacza oczywiście, że nowy Alone in the Dark to produkcja idealna. O, nie, tego nie powiedziałam!

Kod otrzymaliśmy dzięki gog.com

ŚWIAT

Po raz kolejny trafiamy do mrocznej rezydencji Derceto. Główna bohaterka – Emily Hartwood – otrzymuje tajemniczy list od wuja Jeremy’ego. Krewny daje jej znać, że w posiadłości, w której obecnie znajduje się zakład dla obłąkanych, nie dzieje się za dobrze. Protagonistka zabiera ze sobą detektywa Edwarda Carnby’ego i wyrusza w podróż do Luizjany, by zbadać tę kwestię.

alone in the dark recenzja

Tak jak miało to miejsce w pierwowzorze, także i w przypadku reboota na wstępie wybieramy, którą z dwóch postaci chcemy grać. Bohaterowie nie różnią się wiele pod względem gameplayowym, ale za to w każdym przypadku poznajemy zgoła inną historię. W zależności od tego, kim gramy, wyświetlają nam się inne cut-scenki, a nawet zdarza nam się trafić do innej lokacji.

Szczegóły te nie są jednak na tyle istotne, by mogły skłonić „zwyczajnego” gracza do przechodzenia produkcji dwa razy. Inaczej sprawa ma się natomiast z zagorzałymi fanami serii, dla których zresztą przede wszystkim powstał recenzowany tytuł – ci na pewno nie będą się nudzić podczas powtórnej sesji z rebootem. Zwłaszcza że znajdą tu wiele smaczków nawiązujących do oryginału.

Akcja Alone in the Dark rozwija się stosunkowo powoli – na pewno nie w tempie, jakie znamy z większości współczesnych survival horrorów. To jednym będzie się podobać, a innym już mniej – ale to wy wiecie, co lubicie bardziej. Natomiast bezsprzecznie wśród największych walorów gry wymienić można mroczny klimat, dopracowane lokacje oraz nietuzinkowe postacie.

Deweloperzy włożyli wiele serca w odtwarzanie przestrzeni w nowym Alone in the Dark. Z drugiej strony dość mocno daje nam się tu we znaki budżetowe ograniczenie lokacji. Oczywiście wiemy, że to mała gra, która nie zaoferuje nam otwartego świata. Czy to dobrze? Tu znowu zależy, co się komu podoba – mnie akurat lekko liniowa formuła w tym przypadku odpowiada.

alone in the dark recenzja

Bohaterowie, z jakimi mamy do czynienia w recenzowanym tytule, są zróżnicowani i bardzo interesujący. Za głównymi postaciami stoją aktorzy David Harbour i Jodie Comer. Spisali się świetnie, choć uważam, że także i pozostali odtwórcy ról odwalili kawał dobrej roboty. Również dialogi napisano w ciekawy sposób – czasem pojawiają się w nich śladowe ilości humoru, co mocno sobie cenię.

ROZGRYWKA

Jeśli chodzi o rozgrywkę w starym-nowym Alone in the Dark, to jest tu trochę standardowej eksploracji, mającej na celu znajdowanie istotnych dla fabuły przedmiotów i/lub otwieranie drzwi. Generalnie jednak gameplay opiera się na dwóch głównych filarach: rozwiązywaniu zagadek i walce z potworami. Twórcy zadbali o balans pomiędzy tymi dwoma elementami.

Łamigłówki polegają między innymi na klasycznym układaniu puzzli, choć parę innych ciekawych rozwiązań również tutaj znajdziemy. Natomiast jeśli chodzi o walkę, to główna postać – i mowa tu zarówno o Emily, jak i detektywie Carnbym – może walczyć z napotkanymi potworami na dwa sposoby: przy użyciu broni palnej (gdzie oczywiście dysponujemy ograniczonym zasobem nabojów) oraz krótkodystansowej (ta zazwyczaj szybko się psuje).

alone in the dark recenzja

Jednak nie wszystko działa tu jak powinno. Mam wrażenie, że system walki pozostaje trochę niedopracowany. Niekiedy strzelałam do potwora i byłam pewna, że trafiłam, ale ten nie reagował. Z kolei innym razem wydawało się, że pudłowałam, a przeciwnik przyjmował atak. Walka wręcz również jest z lekka toporna i drewniana.

GRAFIKA I DŹWIĘK

Alone in the Dark oferuje całkiem niezłą oprawę graficzną. Widzimy to już na samym początku, gdy podróżujący autem bohaterowie mijają malownicze krajobrazy Arizony; a nawiedzoną posiadłość cechuje wysoka dbałość o detale. Rezydencja Derceto prezentuje się niezwykle klimatycznie! Natomiast mimika twarzy postaci nieco już trąci myszką… Z kwestii dźwiękowych na pochwałę zasługuje voice-acting.

JAKOŚĆ

Akcję horroru śledzimy z typowego dla gier akcji widoku TPP (czyli inaczej niż miało to miejsce w klasycznej serii). I tutaj kamera potrafi czasem zaskoczyć. Niestety w sensie negatywnym.

alone in the dark recenzja

Tytuł odpaliłam z ciekawości również na Steam Decku – po obniżeniu ustawień wideo da się w to grać w całkiem stabilnych 30 fps, choć od czasu do czasu możemy doświadczać pewnych anomalii graficznych. Natomiast w ustawieniach sterowania nie trzeba nic grzebać – horror automatycznie dostosowuje się do peceta Valve.

OCENA

Alone in the Dark powraca – i jest to opowieść z interesującymi postaciami i niesamowitym klimatem. Zadbano też o to, by lokacje wyglądały ładnie. Niestety tytuł poległ w warstwie gameplayowej – choć niektóre zagadki bywają ciekawe, to system walki raczej nie przypadnie wam do gustu. Starcia wręcz przypominają ciosanie siekierą mandarynki; również strzelanie mogłoby być trochę bardziej dopieszczone.

Obecnie gra nadal kosztuje sporo: jej cena przekracza 200 złotych, i to całkiem konkretnie. Jeśli interesuje was ten horror, to radziłabym więc trochę poczekać, aż będzie on dostępny w sensownej promocji. I dopiero wtedy brać – niekoniecznie W CIEMNO.

Remothered: Tormented Fathers – recenzja [PC]

Alone in the Dark (2024)
6.8/10
  • Świat: 9/10
  • Rozgrywka: 4/10
  • Grafika: 7/10
  • Dźwięk: 8/10
  • Jakość: 6/10
Nowy Alone in the Dark zachwyca przede wszystkim atmosferą i projektem świata. Jest dobrze, ale pod paroma względami mogło być znacznie lepiej. Ostatecznie to taki mocny średniak.

Platforma testowa PC

  • Procesor: Intel Core i5-4460 3.20 GHz
  • Monitor: 22 cali BenQ G2220HDL
  • Grafika: NVIDIA GeForce RTX 3060
  • Pamięć: 16 GB RAM
  • System: Windows 11
  • Myszka: szara
    • +Klimat!
    • +Świat gry
    • +Voice-acting
    • +Postacie
    • +Dialogi
    • +Niektóre zagadki
    • System walki
    • Praca kamery
    • Mimika postaci
  • .
  • .
  • .
  • .

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Lady Muppeth

Absolwentka i pasjonatka dziennikarstwa i filologii angielskiej. Fanka strategii i pomysłowych indyków - czyli tytułów, w których bardziej niż refleks liczy się logiczne myślenie. Oprócz grania, uwielbia czytać książki i słuchać muzyki rockowej i alternatywnej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *