Battlefield 2042 – Recenzja [PS5]

Z serią Battlefield mam do czynienia od jej samych początków. ‘1942” był jednym z moich pierwszych FPSów, a z „trójką” wiążą się jedne z moich najlepszych growych wspomnień. Jakież więc rozczarowanie dopadło mnie, gdy pierwszy raz zagrałem w najnowszą odsłonę tej kultowej serii.

Dziękujemy Electronic Arts za dostarczenie klucza do gry.

Pierwsze informacje, jakie dotarły do mnie o Battlefieldzie 2042 były raczej pozytywne. Tytuł ponownie zawitać miał w przyszłości, choć nie tak odległej, jak miało to miejsce w przypadku wydanego w 2006 roku „2142”. Następnie do obiegu trafiła informacja, iż gra wyprzedziła swój zakładany okres produkcji i wszystko zmierza ku świetlanej premierze. Dziś, nawet pomimo aktualizacji, gra daleka jest od stanu, który można uznać za gotowy. Sprawdźmy więc, co poszło nie tak z nowym Battlefieldem 2042.

Świat

Początkowy zarys fabuły przedstawia się niesamowicie ciekawie. Ot światowa gospodarka, jaką znamy dziś, upada, a szalejące zjawiska atmosferyczne wyniszczają cały glob. Ludzie zmuszeni są opuścić kraje, w których to się urodzili i do tej pory żyli, jednakże część z nich pozostaje bez żadnego przydziału do państwa. Zwani oni są bezpaństwowcami i parają się pracą najemnika. To właśnie w nich przyjdzie nam wcielić się podczas rozgrywki w Battlefield 2042.

No, na pierwszy rzut oka naprawdę nie wygląda to źle. Historia wydaje się być poważna i porusza tematy, które może i dotkną kiedyś nas. Jednakże sama rozgrywka kompletnie psuje jakąkolwiek immersję ze światem przedstawionym. Pewnie, mapy — o których powiem nieco więcej za chwilę — pod względem prezencji pasują idealnie, ale niemalże wszystko inne jest jakby wyjęte z zupełnie innej gry. Moją największą bolączką jeżeli chodzi o niszczenie imersji, jest końcowy ekran po meczu. Postaci tam przedstawione rzucają tekstami, które to najbardziej pasują do Fortnite’a, a nie próbującego udawać poważną grę Battlefielda. Dysonans poznawczy, jaki atakuje nasze bębenki słuchowe, gdy zaraz po ogłuszających wybuchach i świstach pocisków mieszających się z odległymi krzykami naszych umierających towarzyszy słyszymy „No, to było całkiem zabawne”, jest wręcz przytłaczający.

Battlefield 2042 – Mapy pełne niczego

No ale dobrze, wróćmy do tematu map. Jak wspominałem, graficznie przedstawiają się one całkiem dobrze. Choć nie jest ich wiele, co trzeba zaznaczyć, Znacznie gorzej jest, gdy z ich oglądania przejdziemy na aktywną rozgrywkę. Battlefield 2042 oferuje nam możliwość gry z wraz z 127 innymi graczami. Co za tym idzie, dotychczasowe mapy byłyby zbyt małe, aby pomieścić taki ogrom osób. Tak też każda mapa pod względem skali jest rzeczywiście ogromna. No i wizualnie prezentuje się to ślicznie, ale bardzo cierpi na tym rozgrywka, gdyż większość map jest po prostu za duża.

Osobiście uważam, że najlepszym tego przykładem jest mapa “Rozłam”. Jej skalę całkiem dobrze możecie zobaczyć na screenie powyżej, ale bądźcie świadomi, że jest to jedynie jej fragment. Rozgrywka na tej mapie jest po prostu nudna, gdy to przez większość meczu, zamiast walczyć o utrzymanie czy zdobycie punktu przemieszczamy się przez kompletne arktyczne pustkowia, na których to jedyną atrakcją jest co i rusz zaspa śnieżna lub zabójcza salwa z helikoptera.

Mógłbym jeszcze wiele żali wylać na poszczególne mapy, ale znacznie więcej o ich problemach powiedzieć będę mógł w następnej części tejże recenzji. Przejdźmy więc do sekcji “Rozgrywka”.

Rozgrywka

Aby nie odbiegać od wcześniej poruszanych tematów, pozostańmy przy problematyce map. Większość map zdecydowanie dotyka problem skali, tak jednak koniecznie wspomnieć trzeba o znacznie większym problemie, który miejsce ma na kilku mapach. W trakcie tworzenia Battlefielda 2042 twórcy zdecydowali się, że świetnym pomysłem będzie umieszczenie punktów do zdobycia na szczytach wieżowców. I pewnie, możecie przecież powiedzieć, że budynki te można pewnie zawalić, aby zdobycie punktu było łatwiejsze. Otóz nie. Znany nam z poprzednich odsłon serii — a zwłaszcza z „czwórki” — “levolution” niemalże kompletnie zniknął. Zniszczalne ściany na mapach można teraz policzyć na palcach jednej ręki, a o jakichkolwiek walących się budynkach możemy zapomnieć.

Mała dygresja, ale część z was może pamiętać materiał promocyjny, który ukazywał bardzo realistyczne niszczenie budynku. No więc jak się okazało, była to kompletna ściema. Jeżeli nie wiecie, o czym mówię, to materiał ten znajdziecie tutaj.

Co do punktów na szczytach budynków. Ich przejęcie w trybie podboju jest wręcz niemożliwe. Drużyna broniąca tenże punkt nie dość, że można spawnować się na nim samym, to jeszcze może przyzywać wszelkie pojazdy, które to obronę punktu czynią czymś kompletnie trywialnym. Tak też, gdy zespół atakujący może dostać się na dach windą lub pojazdem latającym i — z powodu błędu gry — także poduszkowcem, czekać na nich będzie komitet powitalny składający się z całej drużyny i paru czołgów. Na szycie wieżowca. Czołgi. Zabawa jest przednia.

Battlefield 2042 – Problemów ciąg dalszy

Innym bardzo dużym problemem, który mocno wpływa na odbiór gry, jest kwestia zrezygnowania z klas postaci. Tak, jak niegdyś mieliśmy do wyboru zazwyczaj takie klasy, jak medyk, mechanik czy szturmowiec, teraz ich miejsce zajęli bohaterowie rodem z Apex Legends. Bezpaci korzystać mogą z dowolnych broni, choć przyznać trzeba, że pewien podział jakoś się zachował. Mianowicie nie każdy grywalny specjalista posiada umiejętności dostosowane do konkretnych zadań. Tak też Casper ze swoim dronem zwiadowczym lepiej sprawdzi się jako snajper, a Maria Falck ze swym strzykawkowym pistoletem będzie skutecznie wspierać linię frontu.

Zastanawiać pewnie możecie się teraz, w jakich trybach w ogóle przychodzi nam walczyć. Otóż ku uciesze graczy, twórcy zdecydowali porzucić większość dotychczasowych trybów rozgrywki na rzecz dwóch klasycznych oraz trybu przypominającego Battle Royal. Głównie więc ścierać będziemy się w trybie podboju, bądź przełamanie. No i to by było na tyle. Podbój tradycyjnie opiera się na przejmowaniu punktów rozsianych po mapie i eliminowaniu drużyny przeciwnej, dopóki nie skończą nam bądź drużynie przeciwnej punkty odrodzeń. Przełamanie natomiast polega na konwencji linii frontu, gdzie to drużyna atakująca musi zdobyć umocnione cele drużyny broniącej. Tutaj jedynie agresorzy posiadają punkty odrodzeń. I w tym właśnie trybie najbardziej uciążliwy jest problem punktów na szczytach budynków. Wiem, że się powtarzam, ale sama idea tego, jak zostało to zaprojektowane, jest po prostu kuriozalna.

Battlefield 2042 – Battle Royal to teraz podstawa

Trochę lepiej prezentuje się natomiast tryb „Hazard Zone”, czyli swoisty Battle Royal. W trybie tym dzieleni jesteśmy na kilka 4-osobowych drużyn, które to muszą odzyskać dyski z danymi i udać się na miejsce ekstrakcji. Dysków takich jest kilka, a to ile chcemy odzyskać, zależy tylko od naszej chciwości. W trybie tym występują nie tylko żywi gracze. Na przeszkodzie stają nam także i boty w ilościach zaskakująco dużych. Nie są oni co prawda trudnymi przeciwnikami, ale walka z nimi może łatwo zdradzić naszą pozycję innym drużynom. Przyznam, iż w trybie tym bawiłem się nieco lepiej niż w tych opisanych w poprzednim akapicie.

Ponownie pozwolę sobie na chwilę dygresji. Odnoszę bardzo, ale to bardzo duże wrażenie, że to właśnie ten tryb miał być głównym, jeżeli nawet nie jedynym trybem rozgrywki. Wszystkie rozwiązania na tle rozgrywki sugerują, że w trakcie produkcji nastąpiła dość gwałtowna zmiana nakierowana na rozszerzenie, bądź powrót do tradycyjnej formuły serii. Zaznaczam jednak, że są to jedynie moje subiektywne odczucia i „teorie spiskowe”.

Battlefield 2042 – Zagrajmy w Portala!

Najlepszym trybem rozgrywki jest jak na razie tak zwany ‘Portal”. Jest to nie tyle tryb, ile narzędzie pozwalające tworzyć własne zasady a przy tym i same tryby. Dzięki temu właśnie do serii powróciły klasyczne gry jak choćby “gun game”, w którym to zdobywamy kolejne poziomy uzbrojenie po wykonaniu X liczby zabójstw. Portal w momencie pisania pozwalał również zagrać na dwóch mapach z Battlefielda 3, 1942 oraz Bad Company 2. Było to niesamowicie przyjemne doświadczenie i powrót do lat dzieciństwa. Każdy z tych trybów oczywiście zawierał także klasy i uzbrojenie charakterystyczne dla odpowiednich tytułów.

Jeżeli natomiast interesują nas jedynie tryby rozgrywki stworzone przez innych graczy, to zasmucić może nas informacja, że na razie wyłączone zostało tam zdobywanie punktów doświadczenia. Spowodowane było to dość szybkim znalezieniem przez graczy sposobów na farmę botów a przy tym i punktów XP. Cytując więc znanego historyka — Grzegorza Boberka — „Gracze są (…) najgorsi”

Battlefield 2042 – Strzelanie do kaczek

Porozmawialiśmy już o mapach, trybach i dostępnych klasach. Przejdźmy więc do tego, co w ogóle dzieje się w trakcie typowej rozgrywki. A dzieje się wiele, choć w większości dzieje się raczej niedobrze. Największą bolączką gry jest jej elementarny wręcz dla gatunku model strzelania. Większość broni zachowuje się jak zabawkowe pukawki na kapiszony. Trafienie przeciwnika na dalszych dystansach nie raz graniczy z cudem nie tylko z powodu kompletnie przypadkowego odrzutu, ale także i bardzo kiepsko zarysowanych hitboxów. Wielokrotnie w trakcie gry spotkałem się z tym, że przeciwnik nie otrzymał obrażeń, mimo graficznego przedstawienia takowych.

Całkiem dużym problem jest również bardzo niska dostępność jakichkolwiek pojazdów. Zważając na to, że w drużynie jest łącznie 64 graczy, to spokojnie ponad połowa z nich zmuszona będzie biec w stronę odległych punktów, gdyż pojazdów jest po prostu za mało. Niestety nie uświadczymy w grze nawet tak kultowego dla serii quada.

Battlefield 2042 – A gdzie tutaj kampania?

Gdy tylko dotarła do mnie informacja, że Battlefield 2042 nie będzie posiadało nawet jakiejść namiastki trybu single player, zrobiło mi się smutno. Może i dotychczasowe kampanie w grach z tej serii nie były wybitne, ale wieloktornie grało się w nie przyjemnie i były ciekawą odskocznią od trybu multiplayer. Niestety, aby zagrać w 2042 jakkolwiek solo, zmuszeni będziemy rozgrywać mecze w trybie podboju bądź przełamania z botami. A i tak tryb „single player” nie został w pełni zaprojektowany z myslą o graczach single playerowych. Nie dość, że czuć tutaj mocno, iż przeznaczony on jest głównie do gry z trójką znajomych, to na dodatek nie odpalimy tegoż trybu bez połączenia z internetem czy serwerem. Oznacza to także, że w razie śmierci gry i wyłączeniu jej serwerów, nigdy już do tytułu nie wrócimy. No chyba, że za sprawą fanowskich serwerów.

Battlefield 2042 – Są też i pozytywy

Jednakże nie chce, aby sekcja ta zakończona była czymś krytycznym i przepełnionym narzekaniem. Battlefield to nadal Battlefield. Mimo iż tytuł, który przyszło mi recenzować, daleki jest od ideału, tak nie można grze odmówić rozmachu. Esencja i duch klasycznych odsłon serii nadal się tu znajduje, więc gdy wszystkie mikroskładniki ułożą się tak, jak powinny, rozgrywka potrafi nadal być całkiem przyjemna i emocje związane z grą — choć rzadko — osiągają oczekiwany przez fanów poziom. Choć zaznaczam ponownie, zdarza się to niestety rzadko.

Na plus na pewno muszę zaznaczyć też nowy system modyfikacji broni. Zdobywane z kolejnymi poziomami ulepszenia, takie jak nowy rodzaj amunicji czy lepsze celowniki to standard w serii, ale możliwość dostosowania wyposażenia w trakcie gry to coś co zaskoczyło mnie pozytywnie. Dodać jednak z dziennikarskiego obowiązku muszę, że pewna cześć zdobywanych ulepszeń jest na ten moment bezużyteczna, ale sam system stanowi bardzo dobrą podstawę do dalszego rozwoju.

Grafika i Dźwięk

Graficznie Battlefield 2042 stoi na na prawdę wysokim poziomie. Detale tekstur czy co ważniejsze broni wykonane zostały bardzo przyzwoicie. To akurat jeden z tych aspektów najnowszego Battlefielda, do którego nie mogę się aż nadto przyczepić. Zastrzeżenia mam co do tego, ile detali ogółem zawierają mapy. Wnętrza budynków niejednokrotne są niemalże puste. Na jednej z map znajduje się pokój, który skrywa jedynie jedną drabinę opartą o ścianę. Wygląda to wyjątkowo biednie.

Jednakże zaznaczyć trzeba, zastosowane przez twórców efekty wizualne w żadnym stopniu nie przeszkadzają w ewentualnym wypatrywaniu nadciągającego zagrożenia. W tym więc wypadku wszystko jest czytelne, choć puste i bez życia.

A wiecie co nie jest czytelne? Interfejs użytkownika. Zaprojektoawny on został wyjątkowo nieudolnie i nadal mimo akuralizacji nie zawiera wielu podstawowych informacji. Jeszcze do nie dawna w grze nie występowała żadna informacja o tym, jak blisko nas znajduje się najbliższy medyk mogący nas podnieść. Dodane zostało to w jednej z ostatnich aktualizacji. Nadal nie została jednak dodana żadna informacja o tym, ile szkód wyrządziliśmy przykładowo pojazdom po trafieniu.

Minimalizm maksymalny

Ogólnie rzecz ujmując przekazywanie informacji przez grę jest kompletnie minimalne. Na tyle, że tytuł ten nadal nie posiadał przez dłuższy czas tablicy wyników znanej z KAŻDEJ innej odsłony serii. Wiecie, tej tabeli, która pokazuje ile punktów w czasie gry zdobyliśmy, ile osób zabiliśmy, czy ile razy zgineliśmy. Tego nie było. Nie wiem, kto odpowiadał za projekt interfejsu, ale niestety nie wykonał on dobrej roboty.

Parę zastrzeżeń mam też do tego, w jaką stronę idzie audio. W grze nadal występuję tryb zwany “taśmami wojennymi”, który to zawsze uwydatniał wszelki chaos dziejący się na polu bitwy. Zazwyczaj był on conajmniej dobry, a w przypadku Battlefielda 1 wręcz fenomanalny. Niestety tegoroczna edycja wypada dość mizernie przy poprzednikach (zupełnie jak cała gra).

Twórcy mix audio potraktowali bardzo płytko. Uwydatnione do tej pory eksplozje czy wystrzały zostały coś mocno wyciszone i nie słychać już ich tak dobrze. I przyznam, iż na początku myślałem, że może jest to kwestia moich słuchawek. Niestety po ponownym odpaleniu dwóch poprzednich edycji gry, z bólem stwierdziłem, że problem leży po stronie gry. Wiadomo, to wszystko można łatwo naprawić wraz z kolejnymi aktualizacjami, ale dlaczego od początku tak podstawowa funkcja została źle zaimplementowana? Na to pytanie ciężko jest teraz odpowiedzieć.

Jakość

No tutaj też nie jest dobrze. W ciągu gry napotkałem masę błędów mniejszych i takich, które kompletnie psuły grę. Znaczna większość z nich nie została naprawiona. Po kolei więc. Pierwszym błędem, jaki przyszło mi napotkać było przeniknięcie przez ściany jednego z wieżowców. I to nie byle jakiego wieżowca, ale tego, na którym znajduje się cel do przejęcia. Co ciekawe błąd ten powtórzyłem także na wieżowcu obok niedługą chwilę później.

Dla ciekawskich, tak wyglądają wnętrza budynków.

Nieco bardziej uciążliwym błędem było ukazywanie niektórych moich sojuszników jako przeciwników. Co gorsza błąd ten nie jest jedynie po stronie klienta, a całego serwera. Co za tym idzie, każda osoba w meczu widziała tę postać w złej drużynie. Pół biedy kiedy taka postać jest po twojej stronie, gorzej jest, gdy to twój z pozoru sojusznik zaczyna cię atakować.

Niby wróg, ale jednak sojusznik.

Raz też zdarzyło mi się być kompletnie niewidzialnym. Nikt z drużyny przeciwnej, jak i mojej, nie był w stanie mnie zauważyć, ani wszelkich efeków graficznych mojej broni takich jak błysk po wystrzale. Hitboxy nadal natomiast były na swoim miejscu, więc mogłem chociaż jakoś umrzeć. Błąd ten naprawił sie po mojej śmierci.

Wspomnieć tutaj muszę też o bardzo ciekawym błędzie, jakim jest możliwość jazdy poduszkowcami po ścianach budynków. Przykład tego możecie idealnie zobaczyć na screenie poniżej. Jest to niekiedy problematyczne, ale w większości bardziej śmieszy niż denerwuje.

Najgorszym błędem był natomiast ten, który kompletnie uniemożliwił mi powrót do gry po otrzymaniu śmiertelnych obrażeń. Moja postać leżała w miejscu, wołając o pomoc. Gdy tylko licznik odliczający czas pozostały na podniesienie mnie dotarł do zera, stało się zupełne nic. Leżałem jak worek ziemniaków na terytorium przeciwnika i czekałem, aż gra łaskawie da mi umrzeć. Nie dała. Musiałem z meczu wyjść kompletnie, a zaznaczyć warto, że nie ma możliwości powrotu, nawet po zerwaniu się połączenia.

Stan techniczny Battlefielda 2042 pozostawia bardzo wiele do życzenia.

Ocena

Battlefield 2042 to tytuł, który stajnie produkcyjną opuścił jakiś rok za wcześnie. Bardzo mała liczba trybów gry i jej ogólny stan tecniczny sugerują mocno problematyczny proces jej powstawania. Wiele elementów znanych z poprzednich odsłon serii w tajemniczych okolicznościach zniknęło z jej najnowszej iteracji. Nie mniej jednak muszę zaznaczyć, iż sprawdzona już przez laty formuła serii nadal niekiedy daje o sobie znać. W takich momentach Battlefield 2042 potrafi sprawić nie lada frajdę, szkoda tylko, że robi to tak rzadko. Miejmy nadzieję, że twórcy nie porzucą tytułu, gdyż wciąż brzemie w nim potencjał. Oby byli w stanie go porządnie wykrzesać.

Czy warto wrócić do klasycznych odsłon Battlefielda?

Battlefield 2042
4.8/10
  • Świat: 5/10
  • Rozgrywka: 4/10
  • Grafika: 7/10
  • Dźwięk: 5/10
  • Jakość: 3/10
Battlefield 2042 to tytuł, który stajnie produkcyjną opuścił jakiś rok za wcześnie. Bardzo mała liczba trybów gry i jej ogólny stan tecniczny sugerują mocno problematyczny proces jej powstawania. Wiele elementów znanych z poprzednich odsłon serii w tajemniczych okolicznościach zniknęło z jej najnowszej iteracji. Nie mniej jednak muszę zaznaczyć, iż sprawdzona już przez laty formuła serii nadal niekiedy daje o sobie znać. W takich momentach Battlefield 2042 potrafi sprawić nie lada frajdę, szkoda tylko, że robi to tak rzadko. Miejmy nadzieję, że twórcy nie porzucą tytułu, gdyż wciąż brzemie w nim potencjał. Oby byli w stanie go porządnie wykrzesać.
Platforma testowa PS5
  • +Grafika prezentuje się całkiem dobrze
  • +Tryb Portal to miła odskocznia
  • Tragiczny model rozgrywki
  • Brak dedykowanego trybu dla pojedynczego gracza
  • Masa błędów
  • Niemalże brak jakiejkolwiek zawartości wartej uwagi
  • Audio wychodzi dość płasko w porównaniu do poprzednich odsłon serii
  • Cena: 349.90 zł
  • .
  • .
  • .
  • .
  • .
  • .

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Robert Pytlak

Konsolowiec z dziada pradziada. Grę uznaje za skończoną, dopiero gdy wbije platynę. Pisał już o wszystkim oprócz modzie. Git Gud and Praise the Sun!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *