Endzone: A World Apart – pierwsze wrażenia [PC]

Wczoraj wieczorem po raz kolejny odwiedziłam świat Endzone – ot tak, żeby jeszcze przez moment zajrzeć tu i tam przed snem. I zostałam na kolejne pięć godzin. Lubię gry, przez które czuję się niewyspana.

Dziękujemy platformie GOG.com za dostarczenie klucza do gry!

Fabuła tej produkcji nie jest specjalnie skomplikowana. Terroryści zaatakowali świat i wysadzili elektrownie jądrowe na całym świecie. 150 lat po ataku garstka ocalałych ludzi, którzy uchronili się od zagłady, wychodzi na powierzchnię – i to by było na tyle, jeśli chodzi o historię. Endzone nie ma (przynajmniej na razie) określonej kampanii fabularnej – po prostu zaczynamy rozgrywkę i naszym głównym zadaniem jest budowa osady oraz umożliwienie ludziom przetrwania.

Cel ten osiągamy przede wszystkim dzięki wytwarzaniu pożywienia i gromadzeniu wody – są to podstawowe rzeczy, o których musimy pamiętać. Jedzenie zdobywamy na przykład sadząc ziemniaki czy fasolę, ale także budując chatkę myśliwską czy rybacką i wynajmując konkretnego człowieka do łowów. Wodę również możemy pozyskać i zgromadzić na parę sposobów. Podstawowy to postawienie studni i przypisanie do niej osoby, która zajmie się obsługą; inne metody na pozyskanie wody dotyczą tworzenia zaawansowanych budowli – czyli tych, które „kosztują nas” bardziej wyszukane surowce.

Oprócz tego trzeba też chronić ludność przed apokaliptycznymi zagrożeniami, stawiając odpowiednie budynki, w których mogą się schronić mieszkańcy, czy produkując dla nich odzież ochronną. Zbieramy surowce, dzięki którym możliwe jest wznoszenie budynków – zarówno tych dla ludzi (domy, szpitale, a nawet puby), jak i przemysłowych, czyli na przykład tych, w których możemy przetwarzać istniejące surowce i produkować kolejne. Wytworzenie bardziej skomplikowanego surowca otwiera nam drogę do stawiania kolejnych, zaawansowanych budowli – i tak dalej.

SimCity dla ubogich

Jest to po prostu taki city builder, tylko że w warunkach spartańskich. Oczywiście musimy też dbać o to, by odpowiednio rozgospodarować siłę roboczą – ludzi jest niewielu (ich liczba przybywa, choć w powolnym tempie), a my musimy zdecydować, czym ma zająć się każdy z nich, byśmy mieli zarówno surowce, wodę i jedzenie, jak i osoby, które zajmą się chociażby budowaniem czy leczeniem chorych.

endzone a world apart

Ogólnie gra w swoich założeniach przypomina trochę Frostpunka – w obydwu tych produkcjach dostajemy pod opiekę garstkę ludzi i musimy przetrwać; z tym jednak wyjątkiem, że tu, zamiast zimy stulecia, od czasu do czasu nawiedzają nas susze, burze piaskowe i deszcze radioaktywne. W przypadku Frostpunka mieliśmy mapę pokazującą temperaturę, a tutaj możemy chociażby monitować poziom skażenia radioaktywnego gleby. Wygląda to łudząco podobnie do rozwiązania zawartego w grze 11 bit studios. Zresztą zobaczcie sami:

endzone a world apart

Tak jak wspomniałam, gra nie ma kampanii. Od czasu do czasu dostajemy jakieś zadania dodatkowe do wykonania, polegające na przykład na powiększeniu naszej cywilizacji do odpowiedniej liczby w określonym czasie. Za wykonanie tego dodatkowego zlecenia możemy otrzymać cenne surowce, których w Endzone jest jak na lekarstwo. I właśnie tu pojawia się pierwszy problem związany z rozgrywką. Mam na myśli jej balans.

Hulali po (radioaktywnym) polu i pili kakao

Przez pierwsze kilka godzin gameplay płynie jak marzenie – pomimo braku konkretnych zadań, fajnie jest obserwować, jak rodzą się nam kolejni ludzie, a następnie jak przybywa rąk do pracy i nowe budynki powstają jak grzyby po (nieskażonym) deszczu. Następnie w pewnej sekundzie coś bierze w łeb – poziom trudności gwałtownie wzrasta. Ludzie nagle rzucają się na cały nasz zapas jedzenia i duszkiem wypijają wodę, którą od początku gry skrupulatnie gromadziliśmy, po czym robią się bardzo niezadowoleni, bo nie mają czego pić i jeść. A to dopiero początek armagedonu.

endzone a world apart

Zdziwiło mnie to bardzo i postanowiłam poczytać opinie innych graczy na temat gry. Okazuje się, że wiele osób narzekało na ten problem od momentu premiery Endzone we wczesnym dostępie (chodziło właśnie przede wszystkim o znikające w pewnym momencie w mgnieniu oka zapasy wody). Na szczęście twórcy zaczynają już coś robić w tym kierunku – rozgrywka ma otrzymać większą równowagę. Mam nadzieję, że coś w tej sytuacji zostanie poprawione w najbliższym czasie, bo pierwsze godziny z Endzone – te, kiedy jeszcze da się normalnie grać – to naprawdę sama przyjemność. Nie chodzi o to, żeby tytuł był nie wiadomo jak łatwy; po prostu wystarczy, by nie frustrował.

Niby brzydko, ale w sumie ładnie

Pod względem wizualnym produkcja jest bardzo znośna. Świat Endzone wygląda niczym złomowisko wujka Zenka, który nie miał już miejsca na podwórku, więc musiał wyrzucić do lasu stare szuflady ze śrubkami, blachy, sprzęt AGD i niepotrzebne czołgi (hę?). Ciekawie wyglądają poszczególne budynki, które zostały zaprojektowane z dbałością o szczegóły. Oczywiście mam nadzieję, że twórcy jeszcze trochę upiększą grę w międzyczasie, bo kiedy przyciągnięta niebywałymi walorami estetycznymi zardzewiałej i nadgniłej nieruchomości zbliżyłam mocno kamerę, by przyjrzeć się budynkowi, tekstury wydawały mi się być raczej średniej jakości. Ale przy normalnym widoku wszystko wygląda ładnie. Podoba mi się też muzyka, która oddaje taki dziwny, postapokaliptyczny klimat gry.

Czyli tak: klimat produkcji, jej główne założenia i mechanizmy oraz oprawę wizualną można określić jako zalety Endzone. Natomiast jeśli chodzi o drugą stronę medalu, to absurdalnie wysoki poziom trudności i szalone tempo rozgrywki, jakie zostaje nam narzucone po pierwszych paru godzinach, to niestety nie wszystko.

endzone a world apart

Jednym z pozostałych niedociągnięć są przyciski w interfejsie (np. w menu budynków czy tym dotyczącym gospodarowania ludźmi), które czasem odmawiają posłuszeństwa. Próbuję kliknąć wskaźnik, by zwiększyć produkcję czy przypisać robotnika do danej pracy – i nic. Czasem udawało się dopiero po kilkukrotnym kliknięciu. Tak samo było w przypadku wchodzenia do menu budowli – obiekt podświetla się na żółto, ale menu nie pokazuje się i nie można zmienić ustawień. Jakaś wewnętrzna blokada? Wstydliwość? Nieśmiałość? Nie wiem. To na szczęście zdarzało się nieczęsto, choć gdy już się zdarzyło, było denerwujące.

I jeszcze jedna wkurzająca rzecz: gdy grałam w Endzone – A World Apart niedawno po premierze i zapisałam stan gry, a później – tj. po kilku dniach – chciałam do niego wrócić, spotkała mnie okrutna niespodzianka: komunikat, że dotychczasowe zapisy są już niekompatybilne z najnowszymi aktualizacjami, w związku z czym nie da się wczytać rozgrywki i trzeba zaczynać wszystko od nowa.

Ostateczna zagłada?

Produkcja zdaje się stawiać poważne pytanie o to, w którą stronę zmierzamy jako gatunek odpowiedzialny za naszą planetę i jak w przyszłości może wyglądać Ziemia, jeśli w końcu o nią nie zaczniemy dbać. Nie bez powodu zresztą w grze słyszymy Gretę Thunberg – to dodatkowo wzmacnia ogólne przesłanie. Poza tym czytałam o akcji, w której każde dodawanie Endzone do listy życzeń na Steamie przed jej premierą skutkowało sadzeniem nowych drzewek. Podobają mi się takie akcje.

endzone a world apart

Tytuł jest obecnie wciąż we wczesnym dostępie, w związku z czym ma parę niedociągnięć. Najważniejsze to niezbyt zbalansowana rozgrywka i topornie działające przyciski w interfejsie. Jeśli twórcy popracują choć trochę nad poziomem trudności oraz poprawią grafikę i parę pomniejszych błędów, to może być całkiem udana gra. No i podoba mi się główna wymowa Endzone – A World Apart. Dla miłośników  strategii survivalowych jest to pozycja obowiązkowa – tylko może wstrzymajcie się z zakupem do momentu, aż produkcja zostanie faktycznie ukończona. Reszcie, czyli chociażby osobom, które dopiero rozpoczynają przygodę z gatunkiem, polecam Frostpunka – ma jeszcze fajniejszy klimat i elementy RPG, a poza tym jest na dzień dzisiejszy bardziej dopracowaną produkcją.


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Lady Muppeth

Absolwentka i pasjonatka dziennikarstwa i filologii angielskiej. Fanka strategii i pomysłowych indyków - czyli tytułów, w których bardziej niż refleks liczy się logiczne myślenie. Oprócz grania, uwielbia czytać książki i słuchać muzyki rockowej i alternatywnej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *