Far Cry: New Dawn, czyli jak doić kasę z fanów – recenzja [PC]

Najnowszej odsłony Far Cry’a nie miałem w planach ogrywać. Spędziłem swoje godziny w Far Cry 3, 4, Blood Dragon oraz całkiem dobrze poznałem „piątkę”, jednak nie powiedziałbym, że jestem fanem serii.

Jednak los chciał, że wygrałem tę grę w konkursie. Pomyślałem — czemu by nie sprawdzić? A jakie są rezultaty? Dość nieprzychylne…

Świat

Akcja Far Cry: New Dawn rozgrywa się 17 lat po świetnym finale „piątki” (tym głównym). Świat został zniszczony przez dwie bomby atomowe. Fauna zmieniła się nie do poznania, a roślinność przejęła władzę nad pozostałościami ludzi. Jednak nie oznacza to, że takowi już nie istnieją — cywilizacja pomału oswaja się z nową rzeczywistością. Jedni zostają bandytami, drudzy starają się zbudować nowy dom. Właśnie takim „domownikiem” jest Thomas Rush — specjalista od budowania osad i odnowy świata. Rush i gracz nazywany Kierownikiem właśnie jadą pociągiem do Prosperity — rozwijającej się wioski. Jednak jak to często bywa, nasza ekspedycja kończy się dość gwałtownie, dokładnie mówiąc, za sprawą bandytów pod władzą naszych nemezis — bliźniaczek Mickey i Lou (które nawet do pasa nie sięgają innym „Złym”). Udaje nam się jednak uciec z miejsca wypadku i na naszych barkach spoczywa od teraz budowa Prosperity i zemsta na siostrach.

FarCry: New Dawn

Sama historia jest niezbyt ciekawa, choć barwne postacie bardzo ją ratują, w tym Joseph Seed (który, by nie spoilerować, wraca w jakiejś roli, ale ta jest o wiele słabsza niż w „piątce”). Co do Kierownika — twórcy nawet próbowali dać mu jakieś cechy zwyczajnego typa w cutscenkach, ale nadal jest tylko „postacią gracza”. Ogólnie fabułę zapomina się nawet podczas rozgrywki, więc pamiętnych scen czy zwrotów akcji praktycznie tu nie ma. To wydmuszka napisana na kolanie. Także bardzo ciekawy motyw religii z „piątki” jest tutaj do niczego, bo nie wiadomo, czym ma być — mistyczną opowieścią czy parodią Chrześcijaństwa (znajdziemy wiele nawiązań do tej religii).

FarCry: New Dawn

Rozgrywka

Jeśli graliście w którąkolwiek odsłonę Far Cry’a, począwszy od „trójki”, to z New Dawn przywitacie się jak z dobrym przyjacielem. Gra skupia się głównie na strzelaniu do bandytów i zwierząt, odbijaniu posterunków, robieniu mnóstwa aktywności w otwartym świecie. Jednak zwolnijmy trochę tępo.

To, co Far Cry’e od zawsze robiły najlepiej, to tzw. feeling strzelania. Moc broni czuć od pierwszego pociągnięcia spustu. W narzędziach mordu możemy przebierać do woli — oprócz klasycznych „klamek” i AK-czów, do użytku dostaniemy granatniki, miotacze ognia, ciężkie snajperki i karabiny maszynowe, a nawet różnej maści kije i łopaty oraz łuki i proce.

Te ostatnie przydadzą się, jeśli zamiast opcji „Rambo” wolicie skradanie się. Daje ono dużo satysfakcji, gdy przejmiemy spory obóz bez wszczynania alarmów. Nawet zdobędziemy bonusy za taki obrót sprawy, nie licząc uniknięcia kłopotów, że zaalarmowane wsparcie nas zmiażdży. Tak więc większość misji nie jest liniowa — zazwyczaj mamy wybór, jak przedrzeć się na terytorium wroga. Nawet same zadania można robić, w jakiej kolejności chcemy oraz w jaki sposób chcemy. Dla przykładu miałem uwolnić kogoś z klatki. Celem było znalezienie klucza, który wyniucha pies. Jednak jako że miałem perka (o których później) na otwieranie zamków, potrafiłem bez problemu otworzyć problemowe drzwi. Zaoszczędziłem tak z 2 minuty szukania. Dobra robota, Ubi!

FarCry: New Dawn
Dobry rekonesans przed przejęciem obozu to podstawa sukcesu.

Głównym novum w serii (oprócz ubierania naszego bohatera w ciuszki…) jest rozbudowa osady i „erpegowość” gry. Przeciwnicy, pojazdy i bronie mają poziomy, ale by zdobywać wyższe, trzeba ulepszać osadę. Aby to zrobić, musimy zbierać etanol — go zdobędziemy, przejmując obozy i poprzez mniejsze, losowe aktywności (np. zrzut zaopatrzenia. Mini-misje pojawiają się zdecydowanie za często). Jednak ceny ulepszeń (np. warsztatu, w którym stworzymy pojazdy) są na tyle wysokie, że bez grindu daleko nie zajdziemy. Twórcy nawet w tym nam „pomogli” – obozy można przejmować kilka razy, za każdym razem ich trudniejszą wersję, ale też nagroda jest większa.

No, i są mikrotransakcje. Ba, powiem więcej — są wplecione w rozgrywkę. W specjalnych misjach możemy znaleźć FarCry Credits — walutę premium. Jednak jest jej na tyle mało, że możemy kupić jedną, maksymalnie dwie bronie z najwyższego tieru (na szczęście można je stworzyć własnoręcznie, ale no właśnie — najpierw grind). A wspominałem, że spluwy z małym poziomem są bezużyteczne na mocnych przeciwników (a finał jest naprawdę trudny bez odpowiednich broni)? Tak więc eksplorujemy świat, natrafiamy na miśka na złotym poziomie i możemy pożegnać się albo z całą amunicją we wszystkich broniach, albo z życiem.

FarCry: New Dawn

Eksploracja — W grach Ubisoftu ten aspekt jest wyśmienicie doszlifowany. Jednak w Far Cry: New Dawn otwarty świat jest… tylko w porządku. Miło się zwiedza opuszczone budynki pełne skarbów i notatek, ale szybko dostrzega się nudę — miejscówki często wyglądają, jak byłyby skopiowane i wklejone byle gdzie. Dla przykładu w Assassin’s Creed: Odyssey od eksploracji odciągnął mnie tylko eng-game’owy brak korzyści (a tam znaczników było z cztery razy więcej). Tutaj — kiedy minęło artystyczne „łał” — przeszukiwanie miejscówek stało się męczące i nudne. Jedyne co pomaga grze, to tzw. poszukiwanie skarbów. Są to krótkie misje, w których naszym celem będzie, przedostanie się do, często, ukrytego schronu z nagrodami. Przyjemne to, bo wymagania pomyślunku i czytania notatek (ale jejku, kto pisał te kartki? Mówią nam dokładnie, co mamy zrobić, choć próbują udawać normalność – „musimy tu wejść, ale drzwi są zamknięte, ale można wejść przez dach. Ale najpierw trzeba zniszczyć belki”).

FarCry: New Dawn

Nudne nie są za to dodatkowe misje, tzw. wyprawy. Są to etapy, które rozgrywają się poza Hope County. Naszym celem będzie odszukanie pewnego przedmiotu i ucieczka z miejsca zdarzenia. Pierwszą część zadania możemy zrobić po cichu, eksplorując naprawdę spory teren i przy okazji planując drogę ewakuacji. Ta opcja przyda się, ponieważ po podniesieniu paczki, wrogowie włączą alarm. Wtedy to trzeba dojechać do helikoptera i odlecieć. Nagrodami są elementy do ulepszeń broni i budowy pojazdów. Nie wiem, dlaczego budżet gry właśnie na to poszedł (bo lokacje są przepiękne, zapewne, żeby kusić screenami), ale jest to świetny przerywnik od fabuły.

FarCry: New Dawn
Ekspedycje to bardzo miła odskocznia od lasów Hope County

Aspekty RPG — podczas gry możemy zdobywać tzw. talenty. Innymi słowy, są to perki np. na odblokowanie wędki, wykończeń lepszych wrogów, rozbrajanie pułapek czy większą liczbę noszonej broni i amunicji. Warto wspomnieć, że nie ma tu poziomów postaci czy drzewka rozwoju. Punkty talentów są przyznawane za ukończenie mniejszych czy większych misji. Tych mamy kilka rodzajów — główne, poboczne (w nich zdobywamy towarzyszy, z którymi zwiedzamy świat), wspomniane już wyprawy oraz znajdźki.

FarCry: New Dawn

Grafika i dzwięk

Pierwsze chwile z grą były piorunujące. Grafika w New Dawn jest naprawdę bardzo dobra. A wiedzcie, że byłem zmuszony grać na niskich ustawieniach i ani przez chwilę nie pomyślałem, że coś tracę. Pochłonięte przez przyrodę budowle, zniszczone mosty czy miasteczka robią wrażenie. Czuć, że świat nadal żyje — różnego typu zwierzęta walczą o przetrwanie, a wrogowie szukają i modernizują resztki starej Ziemi. Żeby nie było, że tylko się rozpływam — kiedy latamy nad lasami, wtedy widać dokładnie, że grafika ma braki. Jest sporo, dosłownie, pustych terenów, a przyroda z góry traci na swoim pięknie.

FarCry: New Dawn

Muzyka także jest niczego sobie. Rewelacyjne są nutki podczas ładowań, a utwory puszczane podczas walk mają niezłego kopa. Cieszy też taki szczegół, jak muzyka „wychodząca” z odległych aut, czy to, że kolejne piosenki możemy zdobywać, szukając specjalnych znajdziek.

Jakość

Muszę pochwalić małą liczbę bugów. Głównym problemem jest jednak AI towarzyszy. Choć wrogowie ciągle się ruszają (ale zdarza im się także stać i czekać na śmierć) i mają oskryptowane zachowania (rozmowa, naprawianie czegoś itp.), to „nasi” NPC-e to kretyni. Giną wszędzie, strzelają bez rozkazu, nawet do pojazdu nie umieją wsiadać. Głównie przez nich przegrywamy misje — ktoś wysiądzie „bo tak”, zje go pantera i koniec. NPC są tak czujni na wrogów, że usłyszą ich z kilometra, a wtedy nie można z takim sojusznikiem porozmawiać, dopóki się nie ogarnie (może on także biegnąć ten kilometr — to już w ogóle katorga). Jednak oprócz sztucznej inteligencji, jest dobrze.

FarCry: New Dawn

Taka sobie jest polska wersja kinowa. Nie wiem, czy przetłumaczenie „Captain” na „Kierownik” było sensowne. Poza tym — dlaczego drewniana osada jest nazywana tu posesją? Podczas apokalipsy jest jakieś prawo na wytyczanie swoich ziem? Dobrze, czepiam się, przejdźmy do oceny.

Ocena

Ogólnie miałem ogromne wrażenie, że gra zrobiona została tylko po to, żeby wpisać się w trend postapokalipsy. Pamiętacie DLC do „piątki”? Far Cry: New Dawn to taki dodatek, tylko że wydany jako pełnoprawna gra. Może i sam styl artystyczny jest bardzo dobry, ale apokalipsy tu nie czuć praktycznie w ogóle. To Far Cry 5 w narkotycznej wersji i tyle. Jeśli spodziewaliście się jakiegokolwiek klimatu przetrwania w niebezpiecznym świecie, to od razu możecie się rozejść. Jeśli chcecie więcej Far Cry 5 (czyli sporej dawki strzelania, skradania i eksploracji) — proszę bardzo. Jednak jeżeli i tak chętnie poznalibyście serię — „piątka” jest tańsza, ma lepszą fabułę, starcza na dłużej i jest po prostu lepsza, a oferuje to samo. Oby Ubisoft nie zrobił takiej kaszany już nigdy więcej…

Far Cry: New Dawn
6.6/10
  • Świat: 6/10
  • Rozgrywka: 7/10
  • Grafika: 8/10
  • Dźwięk: 8/10
  • Jakość: 4/10
Kiedy wyszedł dodatek do Far Cry 3, wszyscy byli zdumieni, jak Ubisoft zmienił „trójkę” nie do poznania. Wygląda na to, że przy Far Cry: New Dawn nie chciało im się powtórzyć tego sukcesu. To przykład odcinania kuponów, recyklingu większości rzeczy z „piątki” i nazywania go Nową Grą. Choć artystom nie można nie pogratulować za piękną apokalipsę, mechanicznie jest to piąta woda po kisielu wszystkiego, co już widzieliśmy.

Platforma testowa PC

  • Procesor: AMD FX 6100 3.30GHz
  • Monitor: Samsung SyncMaster 961BW
  • Grafika: NVIDIA GeForce GTX 660
  • Pamięć: 8 GB RAM
  • System: Windows 7
  • Myszka: TRACER Fairy Black RF NANO
  • Klawiatura: Mechaniczna Tracer
  • +Miodność strzelania
  • +Nieliniowe misje
  • +Nowe-stare Hope County
  • +Piękne widoki, żywy świat
  • +Przyjemna muzyka
  • +Tryb co-op
  • Fabuła pisana na kolanie
  • Antagoniści najsłabsi z całej serii
  • Grind!
  • Odcinanie kuponów, chamski recykling

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Rembus

Humanista, pasjonat historii i języków obcych (przede wszystkim angielskiego) oraz j. polskiego. "Pececiarz" od urodzenia, choć posiada obydwie kieszonsolki Sony. Spokojny człowiek, który lubi pisać to, co czytacie :P.

2 komentarze do “Far Cry: New Dawn, czyli jak doić kasę z fanów – recenzja [PC]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *