Pariah – recenzja [PC]

Multiplatformowa strzelanka science-fiction na jednym z najlepszych silników, tworzona przez współtwórców kultowego Unreala – co mogło pójść nie tak?

A jednak poszło… Od ponad 10 lat próbowałem podejść do gry Pariah – od czasu, kiedy tytuł ten zagościł w pełnej wersji na płycie listopadowego CDA z 2007 roku. Teraz, kiedy już grę ukończyłem, żałuję, że w ogóle się zabierałem za ten tytuł.

ŚWIATPariah posiada fabułę – i to bynajmniej nie szczątkową. Muszę jednak przyznać, że sam do końca nie wiem, o co chodzi w całej historii – a nie wynika to z liczby cut-scenek czy mojej znajomości angielskiego, która raczej stoi na wysokim poziomie… Z tego, co udało mi się wywnioskować, wcielamy się w doktora Jacka Masona, naukowca, który transportuje więźniów, w tym jednego szczególnego: niejaką Karinę, będącą prawdopodobnie królikiem doświadczalnym, gdyż jest klonem, nosicielką tajemniczej choroby bądź też ma zmutowaną krew. W czasie transportu jednak dochodzi do katastrofy. Dr Mason, już na lądzie, musi odnaleźć Karinę, po drodze broniąc się przed siłami nieprzyjaciela. Ale jakiego nieprzyjaciela? Do końca nie wiadomo. Nie znamy też – a przynajmniej ja nie poznałem – dokładnej motywacji protagonisty. Charakter postaci jest płytki, dialogi nieporywające, a klimat uniwersum bezpłciowy.

pariah gra
Źródło: MobyGames

Jeżeli chodzi o otaczający gracza świat, to przypomina on starego, dobrego polskiego Chrome’a, czy też bardziej Unreala – a zwłaszcza sequel, o podtytule The Awakening. Skojarzenia z tym drugim nie powinny jednak dziwić, gdyż producent recenzowanej gry – Digital Extremes – posiada istotny wkład w tworzenie serii Unreal (Tournament), od 1998 pomagając firmie Epic Games przy kilku flagowych produktach „nierealnego”. Mamy więc obcą (?) planetę, futurystyczne pukawki i zaawansowane komputery (brak jednak pozaziemskich form życia). Niestety ani losy głównych bohaterów, ani historia stojąca za światem, nie przekonują do siebie.

ROZGRYWKAPariah to FPS z krwi i kości. Arsenał składa się m.in. z pistoletu maszynowego, shotguna, snajperki czy karabinu plazmowego. Model strzelania nie jest tragiczny, ale nie sprawia też, że włos się jeży z podniecenia. To samo można powiedzieć o wizualnym projekcie broni – nic nadzwyczajnego; nie jest to więc poziom gnatów z Painkillera.

Oprócz plucia ogniem, gracz na niektórych planszach ma do dyspozycji pojazdy. Tymi jednak steruje się strasznie niewygodnie. Ponadto po drodze zbiera się Weapon Energy Core – i szczerze, nie miałem zielonego pojęcia, w jakim w ogóle celu. Żeby jednak było śmiesznie, dopiero po przejściu gry, z jednego źródła, dowiedziałem się, że służyły one do… ulepszania oręża. Cóż, system podpowiedzi w grze leży i kwiczy. Warto jeszcze wspomnieć, że autorzy gry postawili na rozwiązanie, które później pojawiło się w Medal of Honor: Airbrone – stanowiące złoty środek między klasycznymi apteczkami a autoregeneracją. Otóż pasek zdrowia gracza jest podzielony na kilka segmentów. Jeżeli jeden segment został tylko ledwie nadszarpnięty w wyniku starcia, to po kilku chwilach sam się napełnia. Jeżeli uszczerbek na zdrowiu był większy – to segment się zeruje. W takim wypadku trzeba sięgnąć po kieszonkowe urządzenie do leczenia.

pariah gra
Źródło: Games.cz

Ogólnie rzecz biorąc, gameplay nie jest jakoś zły. Jednak w połowie kampanii strzelanie zaczyna już być nużące. Wielka szkoda, bo pierwsze pięć etapów (w całej grze jest ich osiemnaście) trzyma mocny poziom – jednak każda kolejna misja zaczyna być powtarzalna. Lepiej za to chyba sprawuje się multiplayer. Chyba, bo serwery co prawda już dawno zostały wyłączone; ale można bez problemu zagrać z kolegą przez sieć lokalną lub… samemu z botami. Do wyboru jest jakiś tuzin map i kilka trybów gry, w tym DM i CTF. Do gry został także dołączony edytor poziomów. Miło – i piszę to nieironicznie.

GRAFIKATytuł jest napędzany silnikiem Unreal Engine 2.5. W dniu premiery, w 2005 roku, grafika trzymała poziom, a i dziś nie wygląda to specjalnie tragiczne. Tekstury są ostre, modele jak najbardziej w porządku, a widoki żywej natury – włącznie z liśćmi i trawą kołyszącymi się na wietrze – nawet ładne. Co więcej, zaimplementowano silnik fizyczny Havok, dzięki czemu możemy przetoczyć i sturlać wybrane przedmioty, a ciała, w wyniku pobliskich eksplozji, ładnie fruwają po niebie.

Jestem jednak zmuszony przyznać tutaj ledwie szóstkę, a to z powodu filmików. Cut-sceny zostały nagrane na silniku gry, ale zgrane do osobnego formatu filmowego. Nie to jednak jest wadą; tak samo nie można się przyczepić do rozdzielczości wideo – ta raczej jest wysoka, jak na standardy 2005 roku. Ale na filmach są mocno wyeksponowane poszarpane krawędzie, co w dobie ośmio- i więcej krotnego antyaliasingu razi po oczach. Serio, już pliki wideo z gier połowy lat 90. albo filmiki nagrane 15-letnią komórką wyglądają lepiej. Kolejnym minusem cut-scenek w recenzowanym tytule jest to, że nie da się ich pominąć za Chiny Ludowe.

pariah gra
Źródło: OLD PC Gaming

DŹWIĘKCo mogę napisać o warstwie audio? Jest – i tyle. Dźwięki otoczenia są poprawne, nic więcej. Muzyka to ani kakofonia, ani miód na uszy. Za to tragicznie zrealizowane są nagrania dialogów i monologów. Filmy brzmią za cicho, a gra aktorów dubbingowych nie porywa. Słowem, kwestia dźwiękowa to ledwie poprawny temat.

JAKOŚĆChyba jedyna rzecz, która stoi naprawdę wysoko w Pariah, to kwestia techniczna. Nie uświadczyłem żadnych rażących błędów. Tylko raz gra nie chciała się uruchomić, a w trakcie rozgrywki kilkukrotnie wyskoczył mi pulpit (na szczęście bez awarii aplikacji czy systemu).

OCENATytuł, który ukazał się trzynaście lat temu na pecetach i pierwszym xBoksie, nie porywa. Fabuła jest mglista i niejasna, filmy słabo wyreżyserowane i nie najlepszej jakości wizualnej, a rozgrywka po kilku poziomach nie daje satysfakcji. Polecam właściwie tylko spróbować swych sił w trybie wieloosobowym.

Pariah
5.2/10
  • Świat: 3/10
  • Rozgrywka: 5/10
  • Grafika: 6/10
  • Dźwięk: 4/10
  • Jakość: 8/10

Pariah nie jest grą z najniższej półki, ale po współtwórcach Unreala spodziewałem się znacznie więcej. Recenzowany produkt – zarówno gameplayem, jak i światem – jest w klimatach Unreala właśnie albo Halo, ale nie polecałbym tytułu fanom tych serii. Natomiast jako umilacz czasu w multiplayerowych potyczkach Pariah może się sprawdzić.

Platforma testowa PC

  • Procesor: Intel Core i5-4460 3.2 GHz
  • Monitor: 17″ LCD NEC LCD170V
  • Grafika: nVidia GeForce GTX 950, 2 GB VRAM
  • Pamięć: 8192 MB RAM Goodram
  • System: MS Windows 7 Home Premium SP1
  • Myszka: A4Tech XGame Laser Oscar X750 EF
  • Klawiatura: Art
  • +Skojarzenia z Unrealem
  • +Grafika wytrzymała próbę czasu
  • +Dorzucony edytor poziomów
  • +Upgrade broni (?)
  • +Multiplayer (?)
  • Słaba, niewciągająca fabuła
  • Przerywniki filmowe
  • Im dalej w grze, tym większa nuda
  • Cała warstwa audio ni grzeje, ni ziębi

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Przemysław Bednarski

Z wykształcenia politolog i dziennikarz, z zamiłowania bloger. Oprócz grami, interesuje się także kinem i astronomią. Propagator krytycznego myślenia i poprawnej polszczyzny – czy też, pisząc z duchem języka internetowego: gramatyczny nazista – tak dobry, że może sprawdzić Twoją pracę dyplomową lub inny tekst, a także udzielić korepetycji z WOS-u. Swoje felietony na temat historii, problemów społecznych i memów internetowych publikuje na blogu bednarskiprzemyslaw.pl – tam też można znaleźć szczegóły oferty usług korektorskich i korepetytorskich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *