Captain Marvel – recenzja filmu

Osoby, które oglądały „najambitniejszy crossover w dziejach” i przesiedziały do scen po napisach, na pewno wiedzą, czemu teraz Marvel wziął na tapetę filmową nową postać do puli bohaterów nadchodzącego „Końca Gry”, czyli tytułową Captain Marvel.

Marvel na potrzeby MCU (skrótowe określenie na Uniwersum Filmowe Marvela) stworzył specjalne filmy wprowadzające tło postaci oraz podzielił wszystko na fazy. Tak jak w fazie pierwszej, w której każdy poprzedni film scenami końcowymi zapowiada kolejny tytuł kinowy, tak tym razem zapowiedziano Kapitan Marvel. Od niedawna film zaczął tworzyć wiele kontrowersji ze względu na aktorkę Brie Larson, która bardzo niefortunnymi słowami na temat krytyków filmowych i ich rasy czy płci spowodowała bombardowanie filmu w serwisie Rotten Tomatoes.

W poszukiwaniu siebie

Kapitan Marvel opowiada historię Vers (Brie Larson), dziewczyny z kosmicznej rasy wojowników Kree. Walczą oni od lat ze Skrullami, zmiennokształtnymi kosmitami niszczącymi planety. Tytułowa bohaterka jest członkiem oddziału specjalnego, który podczas jednej z misji wpada w pułapkę. Wówczas nasza bohaterka odkrywa, że coś jej nie pasuje i po widowiskowej ucieczce, oczywiście przypadkowo, ląduje na Ziemi, tej Ziemi. W tym momencie na scenę wkracza Fury (Samuel L. Jackson), jeszcze mając pełen zestaw oczu. Para, choć początkowo nieufna wobec siebie, z czasem zaczyna się coraz lepiej dogadywać. Po drodze Vers zmieni się w prawdziwą Kapitan Marvel, przyjmie imię Carol Danvers i zmieni barwy. Po drodze poznajemy starą znajomą naszej bohaterki, która razem z nią służyła w lotnictwie. Zapowiada to ciekawy duet, choć w głowie od razu przypomniał mi się Iron Patriot. Ale takie skojarzenia będą się ciągle pojawiać w głowie widza, który widział wszystko w MCU.

Oś fabularna, poza kilkoma momentami, jest bardzo przewidywalna. Relacja Fury-Danvers jest bardzo fajna, mimo swojej generalnej płaskości i przewidywalności. Jak zwykle w filmach Marvela, akcja jest początkowo powolna. Nabiera tempa, rozpędza się do prędkości wysokich, po czym na chwilę zwalnia i dociera do zakończenia. Jak zwykle widowiskowego. Choć mam wrażenie, że nieco za szybko to wszystko idzie. Oczywiście, nie mogło zabraknąć gagów czy odniesień do Stana Lee. Tym razem mamy do czynienia z hołdem w jego stronę już na samym początku filmu.

kapitan marvel recenzja
Przedstawiciel rasy Skrull w naturalnej wersji. [źródło: materiały prasowe]

Nowa bohaterka – nowe moce

Umm, sceny batalistyczne. Nie ma Marvela bez jakiegoś potłuczenia. Kapitan Marvel ma duże pokłady mocy w sobie, którymi może gotować wodę czy dorzucać mocy do uderzeń. Powoduje to, że nie bije się tylko na pięści, ale również uderza dosłownie mocą. I jak zwykle, choreografia ruchów tworzy zgrabny taniec przemocy.  Nie jest to widowisko na miarę starcia garstki Avengersów z Thanosem czy walki Iron Mana/Starka z Buckym i Kapitanem Ameryką, ale daje satysfakcję i przyciąga do ekranu dynamiką. Gra aktorska w Kapitan Marvel jest jak najbardziej okej.

Mimo tego wszystkiego, mam wrażenie, że można było pomysł superbohaterki zrobić lepiej. Jest za mocna już na samym starcie. Rozumiem szkolenie bojowe i inne takie rzeczy, ale właściwie już od początku jest wyjątkowo silną bohaterką. O ile poprzednie filmy wprowadzające bohatera pokazywały protagonistów jako słabiaków, którzy dopiero wchodzą w „biznes” superwojownika i rosną w siłę powoli, o tyle Kapitan Marvel właściwie od razu ma zestaw talentów, który pozwala jej nakopać każdemu bez większego problemu. Choć jest to wyjaśnione fabularnie, nadal uważam, że stworzono ją zbyt mocną.

kapitan marvel recenzja
Scena w kolejce jest jednym z najfajniejszych fragmentów tego filmu. [źródło: materiały prasowe]
Warstwa audiowizualna jest przyjemna. Ujęcia są dynamiczne i nadążają za bohaterami. Wiele scen wygląda tak pięknie, że myślałem o nich w kategorii estetycznych tapet na komputer. Przykładowo: scena z samochodem ze słońcem w tle. Muzyka oczywiście też występuje, ale nie zapadła mi w pamięć jakoś mocno. Po prostu jako dobrze dopasowana do scen, ale nie wyskakująca przed szereg.

Kapitan Marvel to film, który na pewno mogę polecić fanom Marvela i tym, którzy czekają na kolejnych Avengersów. Jeżeli lubisz oglądać filmy o superbohaterach oraz uwielbiasz wybuchy i walkę w dużych ilościach, a nie przeszkadzają ci typowe dla tego gatunku elementy fabuły czy logiki, wybierz się do kina. To jest bardzo dobry film, który jest przyjemny w oglądaniu. Mam nadzieję, że Kapitan Marvel w przyszłości będzie częściej pokazywana; ma potencjał na bycie dobrym członkiem drużyny Avengers.


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Adrian Kozicz

Fan gier strategicznych, symulatorów wojennych oraz gier wyścigowych. Z zamiłowania fan początków przemysłu growego i pseudo znawca historii technologii i gier. Gracz konsolowy pecetowy. Do niedawna sprzedawca gier konsolowych. Prywatnie fan seriali i książek z rosyjskiego nurtu Post-Apo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *