Wizard of Legend na Nintendo Switch [recenzja]

Lubicie gry roguelike, zwane potocznie rogalikami? Uwielbiacie kląć podczas gry i przekraczać granice swoich możliwości?

Jeśli na przynajmniej jedno z tych pytań odpowiedzieliście twierdząco, to mam coś dla was.

Świat

Wizard of Legend, bo o nim mowa, teoretycznie nie ma zbyt rozbudowanej linii fabularnej. Jednak mimo wszystko nie chciałbym jej wam zbytnio zdradzać. Przyjmijmy więc, że budzimy się w magicznym świecie, gdzie jako jeden z czarodziejów staramy się powstrzymać trójkę złych magów przed zniszczeniem świata. Więcej nie będę wam opowiadał, ale początek gry nieźle was zaskoczy. Sam po uruchomieniu gry byłem niesamowicie zdziwiony kilkoma pierwszymi minutami rozgrywki.

Rozgrywka

Wizard of Legend jest do bólu typowym rogue-like (pozwólcie, że będę ten gatunek pieszczotliwie nazywał „rogalikiem”). Nasz bohater za każdym razem wchodzi do losowo generowanego układu pomieszczeń, w których czają się wrogowie. Co pewien czas protagonista zostaje zamknięty z adwersarzami do momentu, aż nie pokona wszystkich, ale zazwyczaj możemy zaryzykować ucieczkę. Pokonani wrogowie zostawiają po sobie złoto i kryształy. Tym pierwszym możemy płacić kupcom znajdującym się w labiryncie. Począwszy od krawca, który ulepszy naszą szatę, a kończąc na sprzedawcach zaklęć i artefaktów. Oczywiście możemy też utrudnić grę przez oddanie jednego z czarów do badań bądź wybranie przeklętej relikwii. Te ostatnie niczym zwykłe przedmioty dodają nam np. więcej zdrowia bądź jednorazową tarczę, ale jednocześnie zabierają połowę życia lub sloty na kolejne czary.

W walce możemy korzystać z jednego z czterech czarów. Podstawowy jest najsłabszy (z czasem da się dokupić możliwość rażenia prądem czy podpalenia wrogów); następnie jest dash, który służy do unikania ataków, oraz dwa potężniejsze czary do ataku. Lista tychże jest niezwykle rozbudowana i nasza postać może zamrażać, szatkować czy podpalać rywali na najróżniejsze sposoby. Niestety, by zwiększyć bazową pulę zaklęć, musimy zbierać wcześniej wymienione kryształy. Te są niezwykle cenne, bo najważniejsze czary potrafią kosztować krocie.

wizard of legend switch

Podobnie jak w większości „rogalików”, po śmierci trafiamy do nowego labiryntu, choć zostają nam wcześniej kupione czary i szaty. Za każdym razem tracimy całe złoto i przedmioty znalezione poprzednio. Czy jest to grywalne? Jak jasna cholera. Ten sposób premiowania postępów graczy powoduje, że dość szybko łapiemy się na tzw. „syndromie jeszcze jednej tury”. Niby spróbujemy tylko jeszcze raz pokonać bossa, a potem ze zdumieniem orientujemy się, że jest czwarta rano.

Grafika

Prawdopodobnie wiecie, że uwielbiam retro grafikę. Pixel-art to coś, co trafia do mojego znerdziałego serduszka, dlatego oprawa w tym stylu jest dla mnie niczym najpiękniejsze 4K. Wszelkie efekty ataków, kolce w podłodze i postacie, z którymi walczymy, wyglądają pięknie i widać, że twórcy włożyli sporo pracy w ich przygotowanie. Nieco żałuję, że są tylko trzy różne krainy do zwiedzenia, ale liczę, że zmieni się to w kontynuacji (bądź DLC).

wizard of legend switch

Dźwięk

Teoretycznie to najsłabsza część gry – co nie oznacza, że jest zła. Oprawa dźwiękowa stoi po prostu na dość przyzwoitym poziomie. Muzyka to proste, instrumentalne melodie przypominające mi motywy z Władcy Pierścieni, ale zazwyczaj grałem bez muzyki, zostawiając tylko dźwięki otoczenia. Są niezwykle przydatne, dlatego szczerze polecam grać w ten sposób. Część ataków da się uniknąć po prostu nasłuchując odgłosów otoczenia w grze.

wizard of legend switch

Jakość

Chwalę i chwalę tę produkcję, ale mimo wszystko twórcy nie ustrzegli się kilku błędów technicznych. Najważniejszym z nich jest dość dziwny problem z trybem wieloosobowym. Otóż po wybraniu stosownej opcji w menu gry nie możemy korzystać z zwykłego pada. Jedyną opcją akceptowaną przez grę są JoyCony. Niezależnie od tego, czy sparowaliśmy z konsolą jeden lub dwa pady, i tak musimy grać „połówkami”. To wybitnie irytujące rozwiązanie na pozór nie ma żadnego sensu i jak podejrzewam, zostało w kodzie gry przez przypadek. Niemniej potrafi doprowadzić do szewskiej pasji. Nieco mniej denerwujące jest klasyczne wypadanie za planszę czy długie czasy ładowania gry. To pierwsze występuje bardzo rzadko i przez kilkanaście godzin udało mi się wypaść może ze trzy razy, a do ślimaczego loadingu niestety musimy się przyzwyczaić.

Ocena

Wizard of Legend to niesamowicie grywalna produkcja. Jeśli lubujecie się w magii i trudnych grach, to po kilku minutach poczujecie się jak w domu. Wystarczy tylko przebiec kilka pomieszczeń, by zakochać się w pozornej prostocie tej gry. Polecam!

Za klucz do recenzji dziękujemy firmie Humble Bundle.

Wizard of Legend
8/10
  • Świat: 8/10
  • Rozgrywka: 10/10
  • Grafika: 8/10
  • Dźwięk: 8/10
  • Jakość: 6/10
Wizard of Legend to kolejny „rogalik”, jaki zdobędzie liczne grono fanów, bo jest jednocześnie bardzo trudny i nieziemsko grywalny. Gdy dodamy do tego klimatyczną oprawę graficzną, to sukces jest murowany.

Platforma testowa NS

  • +Niesamowicie trudna
  • +”Jeszcze tylko raz spróbuję”
  • +Klimatyczna oprawa graficzna
  • Wolne tempo rozwoju postaci
  • Wymuszone granie joyconami w co-opie

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *