
SYBERIA – Remastered to miły powrót do klasyki gatunku. Recenzja [STEAM DECK]
Czas ponownie wyruszyć na Syberię! Tylko że tym razem zmodernizowanym pociągiem.
Muszę przyznać, iż Syberia mogła być jedną z pierwszych przygodówek, jakie poznałem. Tytuł pokazał mi mój kuzyn, nic z tej gry wtedy nie zrozumiałem, ale zapamiętałem niesamowity klimat i świetny styl graficzny. „Dwójkę” odpaliłem już sam, jednak mnie tak przeraziła (początek gry w chatce!), że nigdy jej nie skończyłem – już nie wspominając o tym, że była dość wymagająca pod względem zagadek. Dopiero niedawno zagrałem w średnią „trójkę”, a do nienumerowanego sequela jeszcze nie miałem okazji przysiąść.
Jako że z oryginału niewiele pamiętałem, do remastera podszedłem z czystą głową. Czy powrót po latach przykuł mnie swoją otoczką tak samo jak wtedy? Zapraszam do recenzji.
Dziękujemy wydawcy Microïds za dostarczenie klucza do gry.
Świat
Fabuła nie została zmieniona w żadnym aspekcie. Wcielamy się w Kate Walker, amerykańską prawniczkę, która dociera do małego alpejskiego miasteczka, aby podpisać umowę na kupno fabryki automatów. Na miejscu okazuje się, że obecna właścicielka zakładu zmarła, powierzając go swojemu bratu. Tak zaczyna się długa podróż, tym razem w głąb Rosji, w poszukiwaniu Hansa Voralberga, który nawet nie wiadomo, czy żyje.

W przygodówkach fabuła to niezwykle ważny element układanki i Syberia postawiła wszystko właśnie na nią. Świat stworzony przez Benoîta Sokala może zachwycić i dziś. Hans miał bowiem dryg do mechanicznych zabawek, które stały się z czasem prawdziwym cudem inżynierii. Co krok odnajdziemy automaty służące w roli pracowników lub jako pomoc, a także na przykład jako wizjer przed drzwiami. Syberia to też raczej ponury, postkomunistyczny obraz zwyczajów czy doświadczeń wyciągniętych podczas wojny. Choć gra rozgrywa się w wymyślonych miejscach, a sam świat jest lekko steampunkowy (tylko zamiast pary są zębatki), to gra czasami odwołuje się do prawdziwych postaci i miejsc. A jak to wygląda w samej grze, opowiem później w niniejszej recenzji, przy opisie grafiki.
Byłem zaskoczony, jak dobrze napisana jest postać Kate. Może nie jako całość, bo nadal to tylko jedna gra z czterech części, ale twórcy wiedzieli, jak ją poprowadzić. Użyli małej, ale genialnej sztuczki – a jest nią telefon. Do prawniczki przez całą grę będą dzwonić jej mąż, matka, przyjaciółka i szef. Właśnie za pomocą tych dialogów głębiej poznamy Kate oraz dostrzeżemy jej przemianę z każdą kolejną stacją. Może nie nazwałbym tych rozmów nazbyt ciekawymi, ale i tak to jedna z najlepszych metod opowiadania historii, jakie ostatnio widziałem. Drugą sprawą jest już sama fabuła – przede wszystkim muszę pochwalić, jak napisano historię Voralbergów. Poznamy ją bardzo obszernie za pomocą dziennika Anny (10 minut czytania!) i za pomocą rozmów z innymi postaciami. Dodatkowo czasami zbierzemy coś w stylu nagrań audio o losach rodzeństwa. Jest to naprawdę kawał dobrze napisanej, wzruszającej historii. A więc oto trójca święta tej gry, która wzajemnie się zazębia. Świat Syberii wypełniony jest mechanizmami autorstwa Hansa, którego musimy znaleźć, a podróż ta sprawi, że Kate zmieni zdanie o swoim dotychczasowym życiu. Syberia to nadal topka wśród historii w grach przygodowych – bomba!

Rozgrywka
Nadal zastanawiam się, czy uwspółcześnioną Syberię można nazwać remasterem czy już remakiem. Otóż zmieniło się tu na tyle dużo, że aż ciężko postawić te gry obok siebie i powiedzieć They’re the same picture. Co pierwsze się rzuca w oczy, jeśli chodzi o rozgrywkę, to uwolnienie statycznych ekranów w pełne środowisko 3D. Nadal oczywiście nie możemy obracać się w każdą stronę, ale twórcy przedstawili kawał terenu wcześniej nie do dostrzeżenia. Zresztą już „trójka” to zapoczątkowała, więc fana nie powinno to zdziwić. We wspomnianej odsłonie sterowanie było jednak fatalne, w tym remasterze działa już w większości przypadków bezproblemowo. Upierdliwością są już jednak ekrany ładowania, które występują praktycznie co chwilę. Patrząc na stan techniczny, do którego potem przejdę, pewnie otwarcie wszystkich lokacji w jeden „świat” byłoby wybuchowe dla komputera. Dosłownie.
Idąc dalej, wszystkie zagadki i interakcje zostały lekko zmodyfikowane; trochę ułatwiono, trochę utrudniono, czasem dodano parę nowych, kolejnych kroków do ich rozwiązania, jednak ciężko nazwać to przełomem. Na plus na pewno będą podświetlenie interaktywnych elementów oraz poprawiony system dialogów. I tak naprawdę to wszystko – jak dawniej akcja toczy się w klasycznym przygodówkowym stylu. Zwiedzamy obszar, zbieramy przedmioty, rozwiązujemy zagadki, rozmawiamy z postaciami i przechodzimy do kolejnej osoby. Tytuł starcza na jakieś 7-8 godzin i nie jest nazbyt trudny, choć ostatnie zagadki mogą was zatrzymać na dłużej.

Grafika i dźwięk
Umówmy się, grafika to najważniejsza zmiana odświeżonej Syberii. Muszę przyznać, że gra jest nie do poznania, każda miejscówa została gruntownie przemodelowana, jednak nie zmieniając wiele, jeśli chodzi o np. położenie przedmiotów. Znakomicie wypadło tu oświetlenie, szczegóły na ekranie i „urealistycznienie” zwiedzanych lokacji. Tu może się pojawić veto fanów, którzy będą narzekać na tak drastyczną zmianę barw. Fakt, trochę brakuje srebrnej, wyprutej z ciepłych barw kolorystyki, ale czy to aż taka wada, zważywszy na to, jak dobrze te niegdyś pustawe lokacje dziś wyglądają? Według mnie jest to zmiana na plus. Trochę gorzej wygląda „nowa” Kate, a i animacje nie zachwycają, jednak ma to swój urok. Syberia to gra starej daty – spokojna, z wolnymi dialogami i postawieniem na budowanie klimatu.
Nie można też pominąć dobrej ścieżki muzycznej. Świetnie buduje ona nastrój, choć przeszkadza to, że na dany poziom jest przyszykowany tylko jeden, powtarzający się utwór. Jest też polski dubbing… z roku 2002, przypomnę – dużo się od tamtego czasu zmieniło w branży growej. Nie ma co nastawiać się na wyżyny aktorskie, a nawet na lip-sync. Są tu głosy tragiczne, średnie, jak i też dobre — ot, na tamte czasy spoko, dziś jest to świadectwo dawnych czasów. Czuć to w niekiedy cringe’owych odzywkach Kate.
Jakość
W parze z niezłą grafiką niestety nie idzie wykonanie. Od razu powiem, że nie miałem takich problemów, jak co poniektórzy. Mój znajomy grał równolegle ze mną i u niego dwa razy zdarzył się mały softlock, który wymagał restartu gry. Co za to ja uświadczyłem, to psujący grę alt + tab oraz zanikający kursor (jeśli dobrze pamiętam, to problem nienaprawiony od „trójki”). Zdarzają się też błędy tłumaczeniowe: w oryginale notatki były przetłumaczone jako tekstura, tu notatki są po angielsku lub – uwaga – po niemiecku! Największy problem jest jednak z przerywnikami filmowymi. Nie mogę uwierzyć, jak kompletnie spartaczono cut-scenki. Ich rozdzielczość co chwilę się różni, raz zobaczymy okropnie wyglądające 4:3, raz 16:9, a jeszcze innym razem stworzone od podstaw na silniku remastera (reszta jest wzięta wprost z oryginału). Do tego dźwięk jest kompletnie spierdzielony i wyłącza się w połowie filmiku. Bardzo mocno widać, że Syberię Remastered tworzono tylko po to, by zdążyć do deadline’u lub po kosztach.
Zdziwiłem się, że całość stworzono na silniku Unity – tak dobra wydawała mi się grafika. Gorzej, że on zdecydowanie nie daje rady z taką grafiką. Gra zawiera mizerne ustawienia (na Steam Decku jeszcze bardziej je ograniczające), a zmiana z trybu wydajności na jakości prawie nic nie daje. Sporo tu małych błędów graficznych i problemy z niedoładowywaniem się cieni oraz tektur. Gra na Decku działa tak samo jak poprzedniczka, czyli słabo – w około 30 klatkach, więc warto użyć Lossless Scaling. Brakuje swoją drogą ręcznych zapisów, ale autosejwy są za każdym razem gdy na przykład wyjdziemy z budynku.
Ocena
Ostatecznie Syberia – Remastered ma tyle plusów, ile minusów. Bardzo ciężko polecić mi oryginał: sprawdziłem go parę lat temu i poddałem się zaraz po starcie. Kate mówiąca „Nie chcę tego robić” doprowadziła mnie do szału. Remaster to naprawił, jak i wiele innych rzeczy. Parę rzeczy niepotrzebnie jednak ruszano, a do tego doprawiono wieloma nowymi problemami. Patrząc jednak na uwspółcześnioną grafikę i rozgrywkę, wersję Remastered uważam za udaną, a przy tym potrzebną. Przede wszystkim dla samej fabuły ten tytuł warto poznać, jednak z tym zastrzeżeniem, że musicie lubić przygodówki. Retro to jednak retro i remasterowi nadal daleko do tego, aby trafił do współczesnego pokolenia. I to pomimo tego, że historia i przedstawiony świat są ponadczasowe.
- Świat: 9/10
- Rozgrywka: 8/10
- Grafika: 8/10
- Dźwięk: 8/10
- Jakość: 6/10
Platforma testowa SD
- Steam Deck 64 GB
- +Hipnotyzujący świat
- +Dobrze napisana główna bohaterka oraz postaci poboczne
- +Nietrudna, klasyczna rozgrywka
- +Mocno uwspółcześniona grafika
- +Niezmieniona muzyka
- +Sporo poprawek
- –Sporo też błędów
- –Stan przerywników filmowych
- –Optymalizacja


