Czas na mroczną legendę o Morrowindzie – mod jvk1166z.esp

W poprzednim wpisie przywołałam wam straszliwą historię syndromu Lavender Town, ale jak sami wiecie – strasznych historii o duchach nigdy dość. Tym razem rozprawimy się z paskudną legendą, która z jakichś powodów przykleiła się do marki The Elder Scrolls – a w tym przypadku do Morrowinda.

Cała opowieść rozpoczyna się wraz z modem o wdzięcznej nazwie jvk1166z.esp. W rzeczywistości był to wirus, który po prostu psuł wszystkie pliki gry i trzeba było ją reinstalować. Bardzo przykra sprawa, sporo osób mocno się zdenerwowało. Ale z jakichś powodów komuś przyszło do głowy coś innego.

Podobno grę dało się odpalić przez DoSBox. Niby nic szczególnego, bo grafika w dalszym ciągu była taka sama. Kiedy pojawialiśmy się w rozgrywce, mogliśmy korzystać tylko z szybkiego zapisu albo z szybkiego odczytu. Co więcej, po włączeniu się pokazywała nam, że wszystkie postacie istotne dla fabuły są martwe, poza ostatnim Dwemerem, Yagrumem. Z czasem tracimy życie, za co odpowiedzialny jest jakiś mroczny, okrutny zabójca. W miarę postępu grania okazuje się, że pozostali bohaterowie niezależni powtarzają tylko hasełko „patrz w niebo”. W istocie, gracz, który spogląda w niebo na tym modzie widzi jakby to, które znajduje się nad jego głową w czasie realnym. Jak się potem okazuje, czas mija w proporcjach: jeden dzień u nas, jeden rok u nich. Aż do czasu, kiedy niepokojąco zaczyna się on zbliżać do naszej własnej daty.

Ofiary straszliwego jvk1166z.esp!

W owej strasznej historii znajduje się, oczywiście, więcej szczegółów. Użytkownicy twierdzą, że po pewnym czasie tropem naszej postaci w modzie zaczyna podążać dziwny, powykrzywiany zabójca o pajęczych nogach. Skupia się na naszym bohaterze głównie wtedy, kiedy zdarzy mu się umrzeć. Co więcej, w miarę upływu czasu, ów zabójca zaczyna pokrzykiwać jakieś straszne rzeczy. Co więcej, ci, którzy dokonali progresu, twierdzą, że zaczął im się pojawiać w niezmodowanym Morrowindzie

Pikanterii tej opowiastce dodaje fakt, że gracz dotrzeć może do jednego lochu z zamkniętymi drzwiami. Do miejsca tego prowadzi specyficzna galeria stworzona z obrazów, które mamy w Moich Dokumentach. Podobno jednego z użytkowników doprowadziło to do co najwyżej histerycznego śmiechu, ponieważ to, co miał na swoim dysku, mogłoby wypełnić parę stron o treści, którą można byłoby wypełnić dział „rozmnażanie” w podręczniku do biologii. Wesołość jednakże nikogo nie zabiła.

Całą istotą owego moda było spróbować wytrzymać tyle czasu, by dotrzeć do obecnej daty. Wiązało się to z cokolwiek trudnym wyzwaniem – trzeba było bowiem w Morrowindzie spędzić bardzo dużo godzin bez snu. Rzecz jasna, ci, którzy się tego podjęli, nie wytrzymywali długo. Zabójca biegał za nimi i krzyczał, a potem szli spać. Jeden śmiałek jednakże spróbował wytrzymać i dotrzeć do końca, słuch po nim jakkolwiek zaginął. W ostatnich swych mailach do głównego bohatera opowieści wspominał o tym, że coś stuka w jego okno.

Lovecraft byłby dumny.

Stek bzdur podszyty toną kłamstw, ale przyjemnie się bać

Tyle na temat mrocznej legendy. W internecie aż roi się od prób odnalezienia legendarnego moda, który podobno gdzieś istnieje i straszy. Jak się szybko okazało – raczej bezskutecznie. Jeśli powstał, to został stworzony już po tej strasznej historii. Od czasu do czasu wzmianki o tym „legendarnym” modzie pojawiają się na różnych forach. Część ludzi twierdzi jednak, że to historia w stu procentach prawdziwa.

Sprawdziłam. Nie jest. Możecie sobie ściągnąć gdzieś plik jvk1166z.esp, ktoś może zadał sobie dość trudu, by zepsuć wam Morrowinda, albo też spróbować was wystraszyć, jeśli otworzycie go w inny sposób. Zaręczam wam jednak, że nikt nikogo nigdy nie próbował zamordować za pomocą moda do gry.

Podobnie jak w przypadku opowieści o Lavender Town, dowodów brak. Odrobina psychozy podszytej strachem jest jednak czymś, czego najwyraźniej graczom potrzeba. Internet pełen jest zwodniczych opowiastek, historii, których nijak potwierdzić nie możemy, bardzo łatwo tu o stworzenie opowieści, która mrozi krew w żyłach. A wyobraźnia graczy to wdzięczna sprawa…

Jednakże, jedynym czego trzeba się tu bać, jest wirus, który zeżre nam pliki.

Takich opowieści jest więcej. Chcielibyście usłyszeć, na czym polegały?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Emilia Wyciślak

Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *