Niby Zimne Wody, a jednak Wojna Gorąca – recenzja Cold Waters
Lata 80. to okres dość trudny w historii stosunków Układu Warszawskiego i NATO. Z jednej strony, Sowieci najeżdżają na Afganistan, z drugiej, polityka Reagana i przepychanki słowne, m.in. „imperium zła” i manewry „Able Archer ’83”, które początkowo odczytano jako wypowiedzenie wojny. Co by się stało, gdyby Związek Radziecki nie wytrzymał napięcia i postanowił wypowiedzieć wojnę NATO, rozpoczynając wojnę na wszystkich frontach?
Dzięki grze Cold Waters, autorstwa studia Killerfish Games, mamy możliwość poznania odpowiedzi na to pytanie z perspektywy kapitana atomowego okrętu podwodnego, walczącego po stronie NATO. Klucz do produkcji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości gog.com.
Świat
Lata Zimnej Wojny mogły być gorące
Cold Waters pozwala nam na wybranie jednej z dwóch kampanii, podczas których walczymy na obszarze Północnego Atlantyku. Obie kampanie dają nam solidne wprowadzenie do sytuacji politycznej i odpowiedniego wyposażenia. Główna kampania stanowi okres lat 80., której wstęp opisałem we wprowadzeniu do tekstu. Druga to kampania roku 1968, po interwencji w Czechosłowacji. Inspiracją dla świata i tematyki jest gra Red Storm Rising z roku 1988, studia Microprose. Podczas rozgrywki będziemy eskortować okręty wsparcia, zatapiać wrogą flotę i pomagać w desancie oddziałów specjalnych do okupowanych miast. W zależności od sytuacji, mogą zmienić się nasze rozkazy w ciągu godziny.
Rozgrywka
Cold Waters to wciągające bitwy na wielu głębokościach
W momencie, gdy wybierzemy swoją kampanię, musimy określić klasę naszego okrętu podwodnego. Od tego wyboru zależy, jak będziemy grać. Możemy być zwinni i cichutcy, ale za to prawie bezbronni. Możemy również pływać głośno, nieco wolniej i z ładunkiem wielu torped. Możemy też grać jako zrównoważona klasa. W zależności od epoki, dostajemy również stosowne uzbrojenie z odpowiednim odwzorowaniem realizmu działania. W latach 60. okręty miały tylko „głupie torpedy”, które pędziły wyłącznie w kierunku wystrzelenia. Lata 80. pozwalają na większą finezję zniszczenia, dzięki torpedom kierowanym, ale wystarczy naruszenie kabla łączącego pocisk z komputerem okrętowym i nasz pocisk kierowany głupieje i leci przed siebie. W Cold Waters przyjdzie nam zmierzyć się z wieloma typami okrętów. Od zwyczajnych łodzi kupieckich po okręty podwodne.
Gra nawet na niskim poziomie trudności nie daje nam forów. Walkę możemy toczyć, oglądając ekran taktyczny albo korzystając z widoku trzeciej osoby (okrętu?). Widok taktyczny pozwala nam na szybkie określenie kierunku i prędkości. Widok z innej perspektywy pozwala nam na samodzielne doprecyzowanie toru pływu pocisku. Podczas bitew musimy pilnować kursu, planować nasz fortel i pilnować, by z łowcy nie stać się zwierzyną.
Możemy oszukiwać wroga, korzystając z dźwiękowych flar i wprowadzać się w ciszę radiową tak, by przeciwnik ścigał i strzelał w nicość, pozwalając nam na ucieczkę i odgryzienie się. Interfejs pozwala nam również na możliwość klasyfikowania typów okrętów w oparciu o otrzymywane sygnały radiowe. Musimy zwracać uwagę na każdy mały szczegół; potencjalne naruszenie kadłuba może nam utrudnić ucieczkę, a woda w pobliżu reaktora może nas kompletnie sparaliżować, dopóki nie naprawimy problemu. Każda naprawa zajmuje czas i wymusza skupienie się na tej jednej awarii.
Co się stanie, jeżeli przegramy i nasz okręt zatonie? Jeżeli uda nam się przeżyć, mamy szanse otrzymać kolejny okręt. Gra skończy się w momencie, gdy umrzemy albo stracimy wszystkie okręty. Oczywiście wymusza to zmiany w stylu rozgrywki i podejściu do rozkazów.
Grafika
Aż chciałoby się nagrywać kroniki bitew, żeby podziwiać widoki
Cold Waters rozpieszcza nas w kwestii oprawy audiowizualnej. Okręty wyglądają bardzo szczegółowo, tak samo pociski. Gra działa bardzo płynnie, nawet jeżeli dzieje się wiele na ekranie. Podoba mi się także dobre oddanie skali okrętów i wielkość pola walki. Fajnie wygląda bitwa, gdy siedzimy w ciemnościach i ścieramy się z okrętami wroga na ślepo.
Dźwięk
Fajnie jest słuchać, jak przeciwnik obrywa i kontakt się urywa
Twórcy rozpieszczają nas także pod kątem udźwiękowienia. Motyw przewodni jest intrygujący, zapada w pamięć i nie irytuje. Ale prawdziwą wisienką są dźwięki okrętów. Miłym uczuciem jest słuchać odgłosy sonaru w ciemności, raporty radiowe oraz meldunki pokładowe. Sfera audio jest wykonana bardzo porządnie, dzięki czemu ma się wrażenie przebywania w środku podwodnej maszyny, co jeszcze dodaje większych emocji.
Jakość
Solidna jakość to dobra rozgrywka
Cold Waters to dobrze dopracowany symulator bitew morskich. Jedynie raz napotkałem sytuację, gdzie przeciwnik już w pierwszej godzinie konfliktu z jakiegoś powodu koło mojego portu miał okręty, których nie powinno tam być. Dodatkowo wróg odznaczył się perfekcyjną znajomością mojej lokalizacji, przez co po sekundzie od wejścia na teren bitwy miałem trzy alarmy torpedowe i zostałem okrążony. Nie udało mi się tego powtórzyć, więc uznaję to jako losowego buga, co się gdzieś zdarza. Nie stwierdzono błędów stabilności. Jeden z najlepiej dopracowanych tytułów w jakie miałem okazję zagrać (bardziej dopracowane niż Trele-Morele).
Ocena
Wirtuozi bitew morskich znowu pokazali jak to się robi
Killerfish Games zrobiło kolejny raz dobry tytuł. Gra oddaje ducha swojego „inspiratora” oraz wymownie pokazuje nam, jak wygląda wojna z perspektywy jednostek, które wiele gier o tej tematyce omija. Wymaga główkowania, ale jednocześnie daje dużo satysfakcji, kiedy wygramy swoją pierwszą walkę i upolujemy wroga. Z wielką radością polecam Cold Waters fanom gier z wysokim realizmem.
- Świat: 10/10
- Rozgrywka: 8/10
- Grafika: 10/10
- Dźwięk: 10/10
- Jakość: 10/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i3-2120
- Monitor: 19 cali BenQ G925HDAL
- Grafika: Sapphire Radeon HD7850
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 10 Pro
- +Dobre odwzorowanie okrętów
- +Grafika oddaje realizm
- +Wymagające bitwy
- +Wymaga główkowania
- +Trzy style rozgrywki
- –Wysoki próg wejścia
- –Ilość wskaźników może przyprawić o zawrót głowy
Fan gier strategicznych, symulatorów wojennych oraz gier wyścigowych. Z zamiłowania fan początków przemysłu growego i pseudo znawca historii technologii i gier. Gracz konsolowy pecetowy. Do niedawna sprzedawca gier konsolowych. Prywatnie fan seriali i książek z rosyjskiego nurtu Post-Apo.