Zapach dzieciństwa i zniszczonych klawiatur – Recenzja Cuphead

W dobie gier, które wymagają od nas klikania jednego przycisku, aby przejść przez całą rozgrywkę, pojawiła się ona. Produkcja, która mimo swej cukierkowej oprawy graficznej, potrafi jednym palcem wgnieść w ziemię i sprawić, że chcemy wyrwać wszystkie klawisze z klawiatury. Niech nie zwiedzie Was animacja rodem z pierwszych produkcji Disneya! To nie jest przejażdżka promem z Myszką Miki, ale rollercoaster z diabłem. Mowa tu oczywiście o debiutanckiej grze studia StudioMDHR Cuphead.

Pierwsze Wrażenia

Gdy pierwszy raz usiadłem do Cuphead, pomyślałem, że mam do czynienia z miłą grą w 2D, w której będę mógł się pobawić i postrzelać na spokojnie do kilku bossów, żeby ją przejść. Oj jak bardzo się myliłem. Gra wgniotła mnie w ziemię i przypomniała jak to było walczyć podczas każdej sekundy rozgrywki. Po przyjemnej sekwencji animacji jesteśmy rzuceni wprost do piekła pełnego bossów, których dusze musimy odzyskać dla diabła z którym przegraliśmy zakład. Jednak nie są oni chętni do oddania ich po dobroci. Przeciwnie! Każdy z nich postara się, żebyś znienawidził swój refleks i sprawi, że będziesz chciał wyrwać sobie włosy. Pozorna kropelka, która skacze i uśmiecha się, nagle stanie się bokserem, który z chęcią wybije nam zęby. Potem kilka warzyw będzie się chciało odwdzięczyć za lata krojenia i siekania w kuchni. To jednak dopiero początek całej „zabawy”, której możemy doznać podczas grania w tę produkcję.

Cuphead recenzja
Wygląda uroczo? Nic bardziej mylnego!

Świat

Fabuła? W grze akcji?

Jakże inaczej. Cuphead posiada swoją fabułę, która jak to w grach tego typu, stanowi jedynie tło akcji zawartej w produkcji. Jednak w tej prostocie jest też coś pięknego. Jak już wcześniej wspomniałem – dwaj bracia zakładają się z diabłem o własne dusze i oczywiście, jak to z diabłem bywa, przegrywają. Aby nie stracić swych dusz wyruszają w ogromną podróż, podczas której muszą odzyskać wszystkie dusze „osób”, które zalegają je naszemu antagoniście. Cała mapa posiada trzy wyspy oraz ostatni etap, w którym możemy się zmierzyć wpierw z poplecznikiem diabła, aby następnie walczyć z samym złem!

Cuphead recenzja
Oczywiście po drodze znajdziemy czas na ratowanie pięknych filiżankowych księżniczek

Rozgrywka

Poziom trudności – czyli jak zwariować

Jako człowiek, który naprawdę wysoki poziom trudności pamięta jedynie z dzieciństwa, musiałem mocno przyłożyć się, żeby przypomnieć palcom jak to było wysilać sie przy każdym najmniejszym ruchu. A mowa tu jedynie o poziomie „regular”, który moim zdaniem jest ukłonem od twórców w stronę dzisiejszych, banalnych produkcji. Poziom normalny, według twórców, sprawia każdemu graczowi ogromne problemy i tak właśnie powinien każdy poziom wyglądać. Podczas walki z każdym kolejnym bossem czujemy się jakby był on final bossem, lecz nie. Jest to tylko kolejny boss na drodze pełnej męki i zmęczonych rąk. Oczywiście, gdy uda nam się przejść całą kampanię, to zostaje odblokowany dodatkowy poziom.

Poziom ekspercki daje nam kilka nowych sekwencji oraz większe natężenie ataków, co sprawia, że przejście wymaga iście chirurgicznej precyzji. Po ponad kilkudziesięciu godzinach gry wciąż nie udało mi się przejść w pełni kampanii na tymże poziomie, co idealnie pokazuje, że gra stawia przed nami porządne wyzwanie i nie pozwala na spokojną podróż przez swoją fabułę. Na dodatek tego wszystkiego po każdej rozgrywce zostajemy uraczeni oceną, która po satysfakcjonującej wygranej zwykle szarga nasze nerwy jeszcze bardziej, co idealnie może opisać moja wypowiedź podczas rozgrywki: „CO?! B+ za to?! To co miałbym zrobić, żeby A otrzymać?!”. Oczywiście nie ma co się dziwić. Rozgrywka podsuwa nam tyle różnych wymagań, że osiągnięcie ich wszystkich podczas wyczerpującej walki z przeciwnikiem graniczy z cudem.

Cuphead recenzja
Ehhhh… znowu B.

Do tego wszystkiego dochodzi oczywiście czynnik RNG, który czasami daje nam porządnego plaskacza w twarz i pokazuje gdzie nasze miejsce. Ciekawe jest także to, iż twórcy podczas produkowania gry, dali swym pracownikom wolną rękę w sprawach tworzenia bossów, co sprawiło, że każdy z bossów jest unikalny, a ich ruchy niepowtarzalne, gdyż każdy był tworzony prosto z wyobraźni kolejnej osoby. Patrząc na to wszystko można się niesamowicie przerazić, summa summarum, pokonanie każdego bossa sprawia dzięki temu niesamowitą przyjemność. Dzięki tym wszystkim mechanikom gracz naprawdę czuje, że pokonanie przeciwnika jest zwycięstwem, a nie jedynie przejściowym poziomem.

Oczywiście nagrodą jest kolejny boss, którego mechanikę ponownie musimy dokładnie poznać, aby w ogóle przedrzeć się przez połowę jego etapów, ale to tylko kolejna okazja, aby postawić sobie poprzeczkę jeszcze wyżej. To jest właśnie subtelnie zaimplementowany mechanizm, którego gry w potrzebują, żeby utrzymać gracza w rozgrywce.

Cuphead recenzja
A BYŁEM TAK BLISKO!!!

Grafika

Oprawa klasyczno-komiczna?

Patrząc na pracę grafików w grze, możemy odnieść wrażenie, iż starali się ukłonić staremu dobremu stylowi tworzenia animacji, co w dzisiejszych czasach staje się co raz bardziej popularne. Jest tu jednak kilka ważnych różnic, które wynikają głównie z rozwoju technologicznego względem dawnych czasów i pierwszych animacji. Najważniejszym aspektem grafiki w Cuphead są postacie – bossowie, nasi dwaj protagoniści, sklepikarz i wiele innych pobocznych postaci. Jest to coś, co mogło zostać osiągnięte jedynie dzięki właśnie najnowszej technologii i to różni Cuphead od starych animacji. Pierwsze animacje większą precyzję odnajdywały w tle, gdyż było ono stałe, a postacie, których ruchy tworzono dzięki sekwencji setek tysięcy klatek rysowanych przez grafików, były czasami zniekształcone.

Tym razem tło jest czymś mniej ważnym, lecz nie rzuconym w kąt. Twórcy postarali się, abyśmy podczas walki z komicznymi bossami mogli od czasu do czasu spojrzeć na klimatyczny krajobraz za nami. Tu kilka pijanych pszczół w barze. Tam piękne niebo. Wszystko jest tak niesamowicie dopracowane, że zapiera dech w piersiach. Jednak, tak jak już powiedziałem, to nie tło jest głównym aspektem graficznym, lecz postacie. To właśnie one przykuwają naszą uwagę chociażby przez to, że ciągle musimy się skupiać nad najmniejszych ich ruchem, który sygnalizuje kolejny atak. W tym wszystkim twórcy mieli czas, aby wprowadzić nutkę komizmu.

Piękny uśmiechający się kwiatek, który zaraz zacznie nas atakować swoimi pnączami i uderzać „z bańki”, czy gwiezdna czarownica, która wpierw zmienia się w konstelacje, aby następnie stać się złowieszczym księżycem, który rzuca w nas gwiazdami i statkami ufo. To wszystko jest właśnie zasługą świetnego zespołu twórczego, który postarał się, aby żaden z bossów nie był ani trochę podobny do poprzedniego, lecz jednocześnie zachował pewną nutkę komizmu, która dzięki temu towarzyszy nam przez całą rozgrywkę. Warto też wspomnieć, iż twórcy posłużyli się starymi metodami tworzenia animacji, usprawniając je przy pomocy nowych technologii, dzięki czemu właśnie Cuphead posiada swój cudowny pazur.

Cuphead recenzja
Czyżby kwiatek zdenerwował się, bo go nie podlewaliśmy wystarczająco?

Dźwięk

Muzyka niczym ze starego dobrego baru jazzowego

Aż wreszcie docieramy do mojej ulubionej części tej gry. Oprawy muzycznej. Jako miłośnik klasyków – jazzu, kwartetów wokalnych i 8-bitowych utworów rodem z klasycznych gier, zakochałem się od pierwszego momentu, w którym Cuphead dotarł do moich uszu. Twórcy idealnie dobrali ścieżkę muzyczną do każdego bossa, a w niektórych sytuacjach nawet wrzucając pewną nutkę komizmu, z którym spotkaliśmy się już w oprawie graficznej. Tu piosenka o dwóch głupich braciach, którzy przegrali swoje dusze w grze w kości, tu piękny utwór jazzowy podczas walki z okropnym bossem, a jeszcze gdzie indziej spokojny motyw podczas podróżowania po mapie. Nic tylko zapętlić sobie soundtrack na słuchawkach po godzinach grania, aby trochę odpocząć, lecz nie zapomnieć o naszym ważnym zadaniu od diabła. Oczywiście poza muzyką na każdym poziomie wita nas old-schoolowy speaker, a dźwięki wydawane przez bossów idealnie dopasowane do postaci potrafią rozśmieszyć nawet w sytuacji, gdy jesteśmy już przy 20 podejściu.

Cuphead recenzja
Cóż. Akurat jej śmiech będzie mi się śnił po nocach.

Jakość

Ulubiony boss!

Czy jest możliwe powiedzieć, iż podczas tak męczącej i denerwującej rozgrywki jest coś, co możemy naprawdę polubić? Oczywiście, że tak! W całym tym bałaganie związanym z nauką każdego bossa był jeden, który mocno zapadł mi w pamięć i złapał za serce, ze względu na design i widoczną ogromną pracę w niego włożoną. Mówię oczywiście o poziomie z King Dicem, który otrzymał nawet własną piosenkę, wykonaną właśnie przez niego (Do teraz pamiętam cały utwór na pamięć). Życzę każdemu z graczy, aby mógł dotrzeć do tego właśnie etapu rozgrywki, albowiem jest to poziom, który jednocześnie szargając moje nerwy potrafił wprawić mnie w zaskoczenie, nad tym jak dobrze jest zaprojektowany. Sam pomysł kasyna, w którym głównymi bossami są cygara, drinki, whisky, animatory, a także sam król kości, to świetny pomysł i do tego wykorzystany w pełni!

Cuphead recenzja
I never play nice. I’m the devil righthand’s man!

Ocena

Podsumowanie

Cuphead jest grą, która zmusza gracza do wyciągnięcia wniosków z każdej kolejnej porażki. Z każdym kolejnym krokiem stajemy się co raz to lepsi i uczymy się reagować na kłody, które przeciwnicy rzucają nam pod nogi. Osobiście potrzebowałem takiej produkcji i uważam, że nie można się do niej zniechęcać po kilku pierwszych, poważnych porażkach. To właśnie one mają nas motywować do dalszej walki! StudioMDHR naprawdę postarało się, żeby w grze wszystko skakało i pasowało do siebie jak należy i to dlatego jest to niesamowicie przyjemna dla oka, ucha (może nie dla palców i klawiatury) produkcja. Ponadto cena nie jest wygórowana, gdyż sięga nie więcej niż 100 zł! Z czystym sercem jestem w stanie polecić tę produkcję każdemu wytrwałemu czytelnikowi.

Ocena Testera: 48/50

Platforma testowa:

  • Świat: 10/10
  • Rozgrywka: 9/10
  • Grafika: 10/10
  • Muzyka: 10/10
  • Jakość: 9/10
  • Procesor: Intel Core i7
  • Grafika: Geforce 1050
  • Ram: 8GB
  • Dysk: HDD 1 TB
  • System: Windows 10
  • Monitor: 15.6 cali Asus FullHd 3D

Plusy:

Minusy:

  • Oprawa graficzna
  • Oprawa muzyczna
  • Poziom trudności wreszcie pokazuje gdzie jest miejsce gracza
  • Świetny level design
  • Unikalność na każdym kroku
  • Wykorzystanie starej metody animacji (Szacunek za pracę ciężką pracę grafików!)
  • Niestety aspekt RNG czasem boli, aż za bardzo
  • Nie dla graczy o słabych nerwach i jeszcze słabszych klawiaturach
  • Bugi, które zostały szybko naprawione, lecz nie zapomniane. (Problemy z zapisem chociażby)

Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

One thought on “Zapach dzieciństwa i zniszczonych klawiatur – Recenzja Cuphead

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *