Rustler – średniowieczny średniak z humorem – recenzja [PS5]

Rustler na papierze wygląda jak coś naprawdę dobrego. Połączenie klasycznych GTA, sprzed ery 3D, i średniowiecznego settingu. No, portfel otwiera mi się sam.

Dziękujemy Jutsu Games za dostarczenie klucza do recenzji!

Jednakże w rzeczywistości nie jest tak kolorowo. A szkoda, bo tytuł ten miał nie lada potencjał. No, ale jedno muszę przyznać: niekiedy w trakcie gry pod mym wąsem pojawił się uśmieszek. Choć częściej był to grymas złości czy znużenia. Sprawdźmy więc, co Rustler robi nie tak, jak powinien.

Na szybko jednak zanim przejdziemy dalej. Rustler już raz zawitał na naszym portalu. Wrażenia z ówczesnej wersji alfa możecie przeczytać tutaj, za sprawą artykułu mojego redakcyjnego kolegi, Raciatka.

Rustler – pierwsze wrażenia [PC]

Świat

Fabularnie gra wrzuca nas w buty średniowiecznego draba zwanego Guyem. Ot, jest to pospolity rzezimieszek, który wraz z biegiem akcji wplątuje się w coraz to bardziej zawiłe intrygi możnowładców, rycerzy i pospólstwa. Na początku, naszym głównym zadaniem jest dostać się na turniej rycerski i zdobyć główną nagrodę – złoto i rękę księżniczki. Na swej drodze do tego celu napotkamy wiele barwnych postaci, takich jak choćby rycerze poszukujący Graala czy niespodziewanie hiszpańską inkwizycję.

rustler recenzja

Świat, który przyjdzie nam eksplorować, ciężko określić jest jako coś pozytywnego czy czysto negatywnego. Wiele lokacji jest w miarę ciekawych i zawiera w sobie niekiedy parę śmiesznych żartów. Szczególnie podoba mi się motyw naśmiewający się z płaskoziemców, choć w wydaniu średniowiecznym ich miejsce zajmują osoby wierzące w jej kulistość. Żarty takie mają miejsce zarówno w misjach, jak w samym świecie. Przykładowo, na murach ujrzeć możemy graffiti o treści „Przejrzyjcie na oczy, ziemia jest okrągła”. Podobało mi się również to, że z kościoła podczas misji wydobywa się chóralna aranżacja „Barki”. Złapałem się nawet na tym, że w trakcie misji mimowolnie podśpiewywałem pod nosem słowa tego utworu.

Z mocnych stron świata to by było na tyle. Słabe strony to natomiast wyjątkowa pustka mapy. Większość terenów to z grubsza bezużyteczne lasy czy lokacje, w których nie można wykonać nic ciekawego. Pierwsze ich odwiedzenie może być ciekawe, ale mapa jest na tyle mała, że cały czas przejeżdżać będziemy przez te same lokacje. Dobrze chociaż, że w grze istnieje mapa, bo inaczej łatwo byłoby się zgubić.

rustler recenzja

Nie lepiej jest, jeżeli weźmiemy pod uwagę iluzję żyjącego świata. NPC-e podróżują po drogach czy ulicach miast i od czasu do czasu natkniemy się na jakieś mordobicie. Co do tego ostatniego natomiast, mam wrażenie, że miejsca te są z góry określone, gdyż walczących ludzi spotykam w tym samym miejscu. Szkoda, że NPC-e nie mogą wchodzić w większą ilość interakcji z otoczeniem. Chciałoby się zobaczyć, jak rozmawiają między sobą, przeglądają stoiska na targu czy jakkolwiek reagują na wdepnięcie w końską kupę. Tego niestety nie ma.

Rozgrywka

Rozgrywka w Rustler opiera się na tym samym, co znane jest nam choćby z GTA 2. Tak samo i kamera, która w zależności od sytuacji jest lekko nad nami nachylona bądź znajduje się prosto nad naszą głową. Bardzo fajnym sposobem twórcy sprawili, że nasza postać jest zawsze widoczna. Pewien okrąg wokół bohatera zawsze podkreśla sylwetkę bohatera, nawet jeżeli coś mogłoby go zasłaniać. Lepiej zobaczyć możecie to na screenie poniżej.

Możemy więc kraść konie, wdawać się w potyczki i walki oraz wykonywać misje. Po kolei więc. Kradnięcie koni to rzecz bardzo prosta i opiera się na jednym przycisku. Jazda na koniu natomiast jest już nieco bardziej urozmaicona. Każdy koń, czy to wolny, czy ciągnący coś, ma trzy prędkości. Podstawową, powolną i idealną do miasta; średnią, która najlepiej sprawdza się do małych wsi czy podczas regenerowania staminy; oraz najszybszą, która zużywa wcześniej wspomnianą staminę. Każdym koniem jeździ się inaczej, co akurat twórcom wyszło bardzo dobrze. Wierzchowce nie kontrolują się jak kompletny czołg, ale ewidentnie coś w sobie z niego mają.

rustler recenzja

Zdecydowanie mniej dobrego mogę powiedzieć o systemie walki. Potyczki w Rustler odbywają się w większości z wykorzystaniem broni białej. Co prawda mamy również kuszę, ale jej użycie w boju piechotą bywa problematyczne. Wracając jednak, walka w recenzowanej grze opiera się na wciskaniu jednego przycisku odpowiadającego za wymierzanie ciosów oraz drugiego służącego nam za blok. Wszystko niby brzmi dobrze, ale wykonanie tego systemu jest co najmniej złe. Wielokrotnie zdarzyło mi się, że ciosy przechodziły przez przeciwników, nie zadając im obrażeń. To samo jednak tyczy się także i naszej postaci. W trakcie jednej z potyczek w ramach MMA, ciosy wyprowadzane przez mojego oponenta przelatywały przeze mnie, nie powodując żadnych obrażeń. Bardzo ubolewam też nad faktem, że tytuł ten nie posiada żadnej możliwości zablokowania kamery na przeciwniku. Czuję, że coś takiego mocno poprawiłoby ogólną przyjemność płynącą z walki.

Przynieś, pozamiataj

Porozmawiajmy teraz o misjach. Sam osobiście najbardziej lubię wykonywać te poboczne, gdy tylko się pojawią, tak też od nich zacznę. W grze misje poboczne podzielić możemy na te od postaci niezależnych, jak i te związane z wykonywaniem konkretnej czynności. Tak przykładowo wcześniej wspomniane MMA (Miejskie Mordobicie Ascetów) to misja poboczna rozgrywana na niewielkiej arenie. Przychodzi nam tu walczyć z przeciwnikami i w ramach nagrody otrzymujemy stałe miejsce na konkretny oręż czy zbroje oraz pewną ilość pieniędzy po każdej walce.

rustler recenzja

Podobnie działają misje związane z konkretnymi wierzchowcami. Gdy zdobędziemy odpowiedniego konia, możemy przykładowo odbierać i dostarczać listy na czas. A skoro o czasie mowa, limity czasowe w trakcie misji są bardzo rygorystyczne, ale idzie się w ich limicie zmieścić. W grze występują także takie minigry jak wyścigi konne czy oranie pola. To drugie to wyjątkowo nudna minigra. Dodatkowo, jeżeli dobrze pamiętam, to właśnie te dwie małe aktywności pojawiły się dzięki zebraniu konkretnej sumy pieniędzy w trakcie zbiórki. Jak wyścigi są okej, tak oranie pola nie? Czy naprawdę nie dało się tego jakoś bardziej urozmaicić lub wprowadzić czegoś ciekawszego?

Drugi typ misji pobocznych związany jest z postaciami niezależnymi i jest on właściwie identyczny do tego, co oferują nam zadania główne. W większości przypadków jest to po prostu archetyp „pojedź gdzieś, znajdź coś / sklep kogoś, wróć”. Zaledwie kilka misji głównych nieco bardziej to urozmaica, ale zanim do nich dojdziemy, to znużenie może już nas dość mocno objąć swymi łapskami.

Kup pan skilla

Za wykonywanie misji natomiast dostajemy nie tylko pieniądze, ale także punkty zdolności. Wydać możemy je w czterech różnych drzewkach, które odpowiadają za rozmaite rzeczy. Tak kupić możemy choćby ulepszenie do ilości HP, zadawanych obrażeń, szybszego przeładowania kuszy, szybszego gubienia „policji” w lesie czy sprawić możemy, że uliczni grajkowie będą dla nas grać za darmo. Zdecydowana większość tych umiejętności sprawia wrażenie mało przydatnych. Zastanawia mnie zwłaszcza obecność umiejętności sprawiającej, że nie spadamy z najszybszych koni. Cóż, nigdy w nią nie zainwestowałem, a z konia nie spadłem ani razu.

rustler recenzja

Skoro poruszony został już temat „policji”, to wspomnieć trzeba, że jest ona dokładnie taka sama jak w pierwszych GTA. Jeżeli zrobimy coś złego, strażnicy zaczną nas gonić. Im więcej złego robimy, tym więcej jednostek straży będzie nas atakować i będą lepiej wyposażeni. Warto tutaj jednak wspomnieć, że strażnicy nie pojawiają się tuż za naszymi plecami jak w pewnej innej grze, również polskiego studia. Niepotrzebnego ogona pozbyć możemy się dzięki stajni Pimp a Horse, która działa jak Pay ’n’ Spray z GTA.

Grafika i Dźwięk

Co by o Rustler nie mówić, grafika w grze jest całkiem ładna. Żywe kolory terenów wiejskich ładnie kontrastują z szarością dwóch głównych miast. Tekstury prezentują się dobrze i z łatwością można domyślić się, co dokładnie przedstawiają. Dobrze wyglądają też obrazki ukazujące naszych rozmówców czy samego głównego bohatera. Bardzo podoba mi się, że grafika przedstawiająca Guya w dialogach zmienia się w zależności od tego, co akurat na sobie mamy. Tutaj akurat grze nie mam nic do zarzucenia, pisząc tę recenzję.

Nieco inaczej sprawa ma się z oprawą dźwiękową. Zdecydowana większość dialogów to jedynie chrząknięcia, które bardzo szybko nudzą. Co ciekawe jednak, niektóre kwestie posiadają pełne udźwiękowienie. Nie występują one jednak w trakcie dialogów między postaciami, a w trakcie eksploracji świata. Przynajmniej raz słyszałem, w trakcie pościgu ze stróżami prawa słyszałem, jak wypowiadali parę kwestii.

rustler recenzja

Jeżeli natomiast chodzi o muzykę, to tutaj jest różnie. Niektóre utwory bardzo ładnie pasowały do klimatu gry i słuchałem ich z przyjemnością. Częściej jednak zdarzało się, że wygrywane przez bardów utwory były dla mojego ucha nieprzyjemne. A szkoda, bo utwór otwierający rozgrywkę jest bardzo udany i oczekiwałem podobnej ścieżki dźwiękowej.

Jakość

No, tu jest źle, nie ma co ukrywać. Wspominałem już wcześniej w recenzji o broniach, które nie trafiają w cel, ale to jedynie wierzchołek góry lodowej. W trakcie rozgrywki zasypany byłem masą bugów czy innych błędów. Niektóre nawet uniemożliwiły mi ukończenie zadania. Dwa najgorsze przypadki opiszę wam z przyjemnością.

Pierwszy raz gra uniemożliwiła mi kontynuowanie zadania, gdy w trakcie walki MMA pokonałem wszystkich przeciwników. Wtedy załączyć powinien się skrypt, który uznaje zadanie za wykonane i wyrzuca mnie z areny. Cóż, skrypt ten nie zadziałał. Po pokonaniu przeciwników stałem jak kołek na środku areny i czekałem, aż coś się stanie. Niestety nie stało się nic i zmuszony byłem grę restartować.

rustler recenzja

Drugi błąd miał miejsce, gdy w trakcie jednej z misji polecone zostało mi przyniesienie ciała pewnej osoby. Zrobić to trzeba poprzez najechanie odpowiednim wozem na ciało i zostanie ono wtedy automatycznie zebrane. Niestety ciało to z niewiadomych mi przyczyn znajdowało się w teksturze pagórka. Co za tym idzie, było kompletnie poza moim zasięgiem. Zadania nie dało się ukończyć i jedynie restart gry pomógł.

Nieco mniejsze błędy miały miejsce, gdy ponownie, w innym zadaniu, musiałem zebrać ciała. Tym razem jedno z nich w ogóle się nie pojawiło. Tutaj na szczęście wystarczyło zacząć misję od początku. Innymi razem w jednej misji rozbić musiałem pewien kamień, ale znajdował się on na środku jeziora, a Guy nie potrafi pływać. Oryginalnie kamień ten po krótkiej cut-scence powinien znaleźć się na lądzie, ale gra najwidoczniej o tym wtedy zapomniała. Tutaj również pomógł reset misji.

rustler recenzja

Krótko mówiąc, jest źle, ale przynajmniej gra nie wywala do ekranu głównego na konsoli.

Ocena

Recenzowany tu Rustler to gra z dużym potencjałem, który niestety zmarnowany został przez wiele niedociągnięć czy niekoniecznie słusznych decyzji. Grę teoretycznie nadal można odratować poprzez darmowe aktualizacje, ale nie zapowiada się na to. Mam nadzieję, że w tym aspekcie się mylę. Na ten moment Rustler to bardziej gra ciekawostka niż pełnoprawny tytuł.

Rustler
5.4/10
  • Świat: 6/10
  • Rozgrywka: 6/10
  • Grafika: 7/10
  • Dźwięk: 5/10
  • Jakość: 3/10
Rustler to w udany koncept, który niestety nie przerodził się w udaną grę. Rozgrywka jest monotonna, a jakość wykonania woła o pomstę do nieba. Niestety ogromna ilość błędów skutecznie niszczy przyjemność płynącą z rozgrywki.

Platforma testowa PS5

    • +Niekiedy humor
    • +Grafika prezentuje się całkiem dobrze
    • Monotonia rozgrywki
    • Makabrycznie duża ilość błędów
    • Odgłosy dialogów
    • Oranie pola? Dlaczego akurat taka minigra?
    • Cena: 124 zł
    • .
    • .
    • .
    • .
    • .
    • .

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Robert Pytlak

Konsolowiec z dziada pradziada. Grę uznaje za skończoną, dopiero gdy wbije platynę. Pisał już o wszystkim oprócz modzie. Git Gud and Praise the Sun!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *