Warplanes: WW2 Dogfight – recenzja [Switch]

II wojna światowa jest to jeden z najpopularniejszych okresów historycznych, w których osadza się gry wojenne, a w szczególności te związane z walkami w przestworzach. W Warplanes: WW2 Dogfight na Nintendo Switch chwycimy za ster samolotu w samym środku bitwy. W niniejszej recenzji sprawdzę, czy port gry ze smartfonów jest w stanie sprostać oczekiwaniom fanów lotnictwa.

W czasach kiedy firmy minimalizują ryzyko, natomiast maksymalizują zyski, porty gier na inne platformy stają się chlebem powszednim. Po czasach kiedy gry komputerowe i konsolowe otrzymywały porty na smartfonach, nadszedł czas na tworzenie portów gier w drugą stronę. Tak, dożyliśmy czasów, w których gry z komórek są przenoszone na komputery osobiste i konsole nowej generacji. W związku z popularnością Switch’a, konsola od Nintendo przeżywa dosłownie oblężenie przez wydawców gier, bowiem wszystkie gry (w tym mobilne), które japońska konsola jest w stanie udźwignąć, pojawiają się na tę właśnie platformę. Jaki jest efekt końcowy w przypadku przeniesienia stosunkowo popularnego Warplanes: WW2 Dogfight z urządzeń mobilnych? Zobaczmy!

Warplanes: WW2 Dogfight w wersji na platformę Nintendo Switch to dzieło dwóch krakowskich firm – Studia Home Net Games, które pierwotnie stworzyło grę na Androida i iOS oraz studia 7Levels, które było odpowiedzialne za wykonanie portu gry na najnowszą konsolę Nintendo. Gra jest dostępna w sprzedaży w Nintendo eShop od dzisiaj i można ją zakupić za 39 złotych.

Premiera Warplanes: WW2 Dogfight na platformie Nintendo Switch nastąpiła 21 lutego 2019. Za klucz do recenzji gry dziękuję firmie PR Outreach.

Jak już wcześniej wspomniałem Warplanes: WW2 Dogfight jest to port gry typu freemium, która jest już dostępna od jakiegoś czasu na urządzeniach mobilnych w sklepach Google PlayApple Store. Jak to w grach opierających się na systemie monetyzacji free to play, pobierając grę za darmo, spodziewajmy się reklam. Dodatkowo, od początku jesteśmy bombardowani „okazjami” na zdobycie złota w promocyjnej cenie, pakietami startowymi oraz możliwościami zarobienia płatnej waluty oglądając proponowane nam waluty. Oczywiście można również kupić wersję bez reklam za kilka złotych lub też zakupić subskrypcję, która przyśpieszy zdobywanie przez nas nagród. Klasyka „gatunku”.

warplanes switch recenzja
Gra potrafi ładnie wyglądać (źr. fot prasowe)

W takim razie zapytacie, czy od gry kupionej na Nintendo Switch również możecie spodziewać się tego samego? Otóż nie! W grze udostępnionej w eShop cenna waluta, jaką jest złoto, jest znacznie dostępniejsza, dzięki czemu możemy w rozsądnym tempie dokonywać postępów w grze. Śladów mikropłatności brak! Jeszcze jedną różnicą rzucającą się w oczy pomiędzy wersją na konsolę a urządzenia mobilne jest wsparcie języka polskiego. Na smartfonie uświadczymy komunikaty oraz napisy w naszym ojczystym języku, natomiast w wersji na Nintendo próżno jest szukać wsparcia języka polskiego. Co prawda wielu linijek tekstu w grze nie zobaczymy, ale mimo wszystko jest to istotna różnica. [dop. mea culpa, język polski jest wspierany razem z 11 innymi językami]

ŚWIAT

Warplanes: WW2 Dogfight jesteśmy wrzuceni w sam środek konfliktu pomiędzy najpotężniejszymi państwami świata. Wcielamy się w rolę pilota i dowódcy eskadry elitarnej jednostki powietrznej, jednej z trzech nacji do wyboru: Wielkiej Brytanii, ZSRR i Niemiec.

warplanes switch recenzja
Możemy latać samolotami trzech nacji

Po wyborze strony, którą będziemy reprezentować, jesteśmy przywitani prostym slajdem informującym nas o trwającej wojnie oraz o tym, że właśnie objęliśmy dowodzenie. W serii misji szkoleniowych, rozpoczynanych krótkimi dymkami tekstowymi, uczymy się wszystkich niezbędnych czynności, czyli np. tego, jak poruszać się po menusach czy rozwijać bazę, na jakie surowce zwracać uwagę, jak szkolić naszych pilotów, a przede wszystkim, jak sterować samolotem. Na wstępie poznajemy także rodzaje misji jakie będziemy wykonywać oraz to, jak dowodzić naszym zespołem podczas wykonywania zadań.

warplanes switch recenzja
Wątek fabularny w pigułce…

Niestety fabuła gry i jej prezentacja po przejściu samouczka ogranicza się jedynie do krótkiego nakreślenia celów misji przed każdym jej rozpoczęciem, a po jej zakończeniu – otrzymaniem gratulacji. Natomiast naszym głównym zadaniem jest rozwój naszej bazy oraz zdobywanie co raz to kolejnych samolotów, które możemy ulepszać wraz z załogą. Właśnie to jest naszym jedynym i ostatecznym celem w Warplanes: WW2 Dogfight.

ROZGRYWKA

Rozgrywka w Warplanes: WW2 Dogfight składa się z dwóch głównych komponentów – zarządzania bazą oraz dowodzenia eskadrą podczas misji. Jeżeli do tej pory graliście w jakąkolwiek grę mobilną polegającą na rozwoju miasta, bazy, drużyny itp., to już możecie sobie wyobrazić co będzie należało do waszych zadań.

Zarządzanie bazą w Warplanes polega na rozbudowie hangarów (zwiększając tym samym możliwość powiększania floty), kupowaniem dodatkowych silosów (aby móc magazynować większe ilości paliwa), a także budowaniem armat przeciw powietrznych (aby pomagać w obronie bazy przed atakami). Dodatkowo będziemy musieli się martwić o gospodarkę zasobów oraz rozwój drzewka technologicznego. Ponadto, będziemy musieli nie tylko zapewnić i wytrenować załogę dla każdego z samolotów, który posiadamy, ale także ulepszyć samoloty, które znajdują się już w naszym hangarze. Aby móc wykonywać misje, potrzebujemy odpowiednie ilości paliwa, z kolei po powrocie z misji będziemy musieli dokonywać napraw, a w razie potrzeby hospitalizować pilotów. Sporo tego. Ale dość o zarządzaniu, przejdźmy teraz do konkretów, w końcu uruchomiliśmy tę grę, aby polatać, prawda?

warplanes switch recenzja
Nie samym lataniem dowódca eskadry żyje

Przed wyruszeniem do boju wybieramy jeden rodzaj misji z czterech. Do wyboru mamy misję ofensywną, defensywną, morską oraz misję specjalną. Przed wyborem zadania decydujemy się jakie samoloty wykorzystamy i ruszamy do boju. W każdym rodzaju misji mamy najczęściej do zniszczenia cele powietrzne oraz cele naziemne, dlatego w skład naszej floty będzie wchodzić co najmniej jeden myśliwiec i jeden bombowiec.

Kiedy usiądziemy na fotelu pilota, to każda misja rozpoczyna się już od razu w powietrzu, bez zbędnych ceregieli. Do kontaktu z przeciwnikiem dochodzi w ciągu pierwszych kilkunastu sekund. Ruch naszego stalowego ptaka wykonujemy za pomocą lewego analoga (jest też możliwość włączenia sterowania żyroskopem) poruszając się nim w lewo, w prawo, w górę, w dół. Natomiast prawy analog wykorzystywany jest wyłącznie do zwiększenia prędkości samolotu wychylając gałkę do przodu. Do tego mamy przycisk odpowiedzialny za celowanie, które automatycznie namierza i śledzi naszego przeciwnika, a także przycisk strzału. Możemy również rozejrzeć się dookoła. Jeśli latamy bombowcem, to podczas rozglądania się sterujemy dodatkowo stanowiskiem strzelca, przez co możemy ostrzeliwać śledzących nas wrogów. Ponadto, jako bombowiec możemy włączyć widok nalotu, dzięki czemu z łatwością wykonamy ataki bombowe.

Podczas walki w każdej chwili (jeśli w bitwie bierze udział więcej niż jeden samolot) możemy przełączać się pomiędzy pilotami oraz wydawać polecania z okna dowódcy. Przyznam się, że byłem całkiem miło zaskoczony aspektem dowodzenia zespołem. Możliwość przełączania się pomiędzy wszystkimi samolotami biorącymi udział w bitwie, a także wydawanie poleceń pozostałym samolotom sterowanym przez komputer wzbogacała rozgrywkę o kolejną mechanikę. Niestety, ostatecznie kończyło się to na tym, że sztuczna inteligencja była na tyle nieefektywna, że aby spełnić wymagania misji nie mogłem liczyć na jej pomoc i za każdym razem byłem zmuszony przełączać się pomiędzy samolotami i niszczyć cele samemu.

warplanes switch recenzja
Auto-aim w akcji

Nie podobała mi się natomiast sama walka myśliwców. Do wyboru mieliśmy tryb normalny oraz tryb zaawansowany, który można zmienić w opcjach. W trybie normalnym akcja odpowiadająca za celowanie przybliżała obraz do naszego celu oraz go automatycznie śledziła, przez co walki powietrzne w tym trybie ograniczały się do przytrzymania przycisku celowania wraz ze strzałem. Przy czym jedynym naszym zmartwieniem jest uważanie, aby nie przegrzać dział. W połączeniu z uproszczonym modelem lotu bez możliwości robienia obrotów, beczek czy innych akrobacji, walka jest wyjątkowo nudna.

Naturalnie uważając automatyczne celowanie za zbyt duże ułatwienie możemy ustawić tryb zaawansowany. Różni on się tym, że akcja odpowiedzialna za celowanie staje się całkowicie niedostępna. Niestety rezygnując z automatycznego celowania, nie mamy także możliwości przybliżenia widoku, bo przycisk odpowiedzialny za przybliżenie jednocześnie spełniał funkcję auto-aima, dlatego w trybie zaawansowanym celowanie jest tak nieprecyzyjne, że ten tryb jeszcze bardziej zniechęcił do rozgrywki. Szkoda, że zabrakło złotego środka i np. pozostawienia możliwości przybliżenia obrazu bez automatycznego naprowadzania.

warplanes switch recenzja
W bombowcu możemy ostrzeliwać przeciwników z tylniego działka

GRAFIKA

Oprawa graficzna Warplanes: WW2 Dogfight w wersji mobilnej stoi na bardzo wysokim poziomie. Wydanie na konsole grając w trybie przenośnym nie odbiega od oryginału (testowane na Samsung Galaxy Note 8). Grając w trybie TV odniosłem wrażenie, że gra wygląda ładniej, prawdopodobnie jest to spowodowane wyższą rozdzielczością i dodatkowym wygładzaniem, przez co widoki są naprawdę miłe dla oka.

Osoby, które podzielają mój zachwyt nad grafiką, otrzymują do dyspozycji tryb robienia zdjęć dostępny w hangarze. Jeżeli chcecie umieścić sobie zdjęcie waszego ulubionego samolotu na tapecie to nic nie stoi na przeszkodzie!

Niestety w grze są też rażące braki, bowiem nie uświadczymy w niej kolizji. Nie uda nam się zderzyć z innymi samolotami oraz, co gorsze, nie uda nam się rozbić, czy to o ziemię, o drzewa, czy przy próbie zatopienia samolotu. W momencie podjęcia próby rozbicia samolotu o ziemię suniemy po solidnym gruncie tak, jakbyśmy zjeżdżali ze śnieżnej górki.

Galeria zrzutów ekranu

DŹWIĘK

W menu posłuchać możemy nieprzeszkadzającej melodii. Odgłosy wystrzałów i spadających bomb podczas bitew są satysfakcjonujące, a podczas wykonywania misji towarzyszą nam komunikaty przez radio, które tworzą odpowiednią atmosferę. Na duży plus – w ustawieniach istnieje możliwość przełączenia języka komunikatów radiowych na język odpowiadający wybranej nacji. Niestety przy dłuższej rozgrywce zaczynamy zauważać, że komunikatów nie jest zbyt dużo i zaczynają się powtarzać. Nie mniej, udźwiękowienie zdecydowanie wzbogaca tę produkcję i dzięki temu możemy poczuć się jak prawdziwy pilot podczas II wojny światowej.

JAKOŚĆ

W kwestii wykonania portu, zastrzeżeń nie mam żadnych. Porównywałem działanie gry na Nintendo Switch z wersją mobilnej na smartfonie Samsung Galaxy Note 8. Poza różnicami wynikającymi z odpowiedniego zbalansowania rozgrywki pod grę bez mikropłatności nie zauważyłem żadnych anomalii. Gra działa płynnie i bez zastrzeżeń, grając w trybie przenośnym jak i w stacji dokującej. Możliwość pilotowania myśliwców i bombowców przy pomocy joystick’a to ogromny plus w porównaniu do sterowania żyroskopem lub ekranowym joyem na smartfonie. Pomimo wsparcia kontrolerów, sterowanie dotykowe jest zachowane.

warplanes switch recenzja
Wróg zawsze jest na wyciągnięcie ręki

OCENA

Warplanes: WW2 Dogfight na Nintendo Switch jest to udany port gry mobilnej, który w żaden sposób nie stara się wykorzystać potencjału platformy. Systemy i mechanika zawarta w grze może i znajduje miejsce na smartfonach, ale ich prostota szybko odstraszy każdego fana podniebnych wojaży. W Warplanes: WW2 Dogfight gra się przyjemnie, aż do momentu, kiedy pozna się jej wszystkie tajemnice… czyli przez kilkadziesiąt minut. Niezdecydowanych kieruję do wypróbowania gry na smartfonie, kto wie, może gra przypadnie Wam do gustu, a możliwość zagrania na joysticku oraz bez mikropłatności będzie atutem. Fanom symulatorów lotów nie polecam!

[Aktualizacja 21-02-2019 19:10, język polski jest dostępny jako jeden z języków do wyboru, finalna ocena skorygowana, przepraszam za tę pomyłkę!]

Warplanes: WW2 Dogfight
5.8/10
  • Świat: 3/10
  • Rozgrywka: 4/10
  • Grafika: 7/10
  • Dźwięk: 6/10
  • Jakość: 9/10
Warplanes: WW2 Dogfight na Nintendo Switch jest to udany port gry mobilnej, której prostota oraz monotonność skutecznie zniechęcają do dłuższej gry.

Platforma testowa NS

  • Stacja dokująca
  • Tryb przenośny
  • Joy-cony
  • +Udany port
  • +Ładna grafika
  • +Płynna rozgrywka
  • Uproszczone sterowanie
  • Brak konkretnej kampanii
  • Brak różnorodności misji
  • Niewykorzystany potencjał

Jak oceniamy gry?

Dołączcie do naszej grupy Facebookowej – Testerzy Gier, aby dzielić się ciekawymi promocjami z naszą społecznością; zachęcamy także do polubienia naszego fanpage, aby być na bieżąco z newsami ze świata gier. Jeżeli lubicie także oglądać recenzje z gier, koniecznie włączcie subskrypcję naszego kanału YouTube.


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

k0ster

Pasjonat gier od komputerowych, po planszowe. Z przyjemnością śledzę nowinki technologiczne. Uwielbiam biegać, jeździć na rolkach oraz uczyć się nowych rzeczy.

One thought on “Warplanes: WW2 Dogfight – recenzja [Switch]

  • 9 grudnia 2020 o 21:52
    Permalink

    super ze polska wersja jest a obrazki dawacie z angielskiej wersji. dziekuje za poświecenie

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *