Eldest Souls – recenzja izometrycznego spadkobiercy Dark Souls [PS5]

Do premiery Elden Ring jeszcze długo, a fani Soulsów wciąż spragnieni są nowych bossów do pokonania. Na szczęście najnowsza gra Fallen Flag Studios na pewien czas powinna zaspokoić głód każdego fana!

Eldest Souls czerpie inspiracje z dzieł studia From Software nie tylko pod względem nazewnictwa. Swoisty boss rush, jakim jest tenże tytuł to jeden z ciekawszych projektów, jakie miałem okazję w tym roku ograć. Przyjrzyjmy się więc, jak na tle konkurencji radzi sobie ten izometryczny soulslike.

Świat

W historię świata Eldest Souls wprowadza nas całkiem klimatyczny filmik, dość mocno inspirowany tym z Dark Souls 3. Dowiedzieć się z niego możemy, że ludzie i bogowie zrodzeni zostali w tym samym momencie z odłamków ciała niebieskiego znajdującego się nad planetą. Lata pokoju i równowagi między dwoma rasami zakończone zostały, gdy jeden z bogów — Eksyll — zdołał nakłonić swoich braci i siostry do zniewolenia rasy ludzkiej.

Stulecia minęły, nim ludzkość przystąpiła do buntu. Wszystko to nastąpiło za sprawą nieznanego sojusznika. Wielka Krucjata, albowiem tak nazwany został ten okres, doprowadziła do pokonania bóstw i uwięzienia ich w murach Cytadeli. Wojna ta opłacona została niezliczoną ilością istnień, ale doprowadziła do upragnionego pokoju. Nie trwał on jednak długo. Eksyll powrócił i dopuścił się strasznych eksperymentów na swych pobratymcach, które ponownie sprowadziły na świat mrok. Rzeki wyschły, ziemia obumarła, a ludzkość wymierała. Księżyc ponownie wysłał odłamek siebie, z którego zrodził się on, bohater, którym przyjdzie nam grać.

Postać ta przez całą grę pozostaje bezimienna, choć gwarantuje, że w tym wypadku nie jest to nawiązanie do Gothica. Odziany w czerwoną pelerynę heros dzierży w dłoniach gigantyczny miecz, którego nie powstydziłby się żaden bohater anime.

A w ten róg zajrzałeś?

Więcej szczegółów historii poznajemy, zwiedzając lokacje i czytając ukryte gdzieniegdzie notatki. Warto tu zaznaczyć, że sama budowa każdego etapu opowiada, co się w nim stało i całkiem dobrze przekazuje graczowi niewerbalnie historię swojego zniszczenia. Każda lokacja w grze wygląda ślicznie i nadaje tytułowi bardzo wyróżniający się klimat. Nie zmienia to oczywiście faktu, że inspiracja Dark Souls jest tutaj bardzo widoczna. Mnie osobiście nie przeszkadzało to ani trochę. Ciężki klimat sprawiał, że chciałem poznać dokładną przyczynę takowego stanu rzeczy.

Nieco prostsza w interpretacji jest forma przedstawiania historii na piśmie. W Eldest Souls na niemalże każdej planszy znaleźć możemy coś do przeczytania. Będzie to choćby list, czy plakietka na podniszczonym pomniku. Poznać dzięki temu możemy nie tylko aktualną sytuację, ale i także zasięgnąć nieco do historii świata. Nie jest ona co prawda wyjątkowo odkrywcza, ale poznawanie jej skrywanych aspektów jest całkiem przyjemne.

W tym momencie chciałbym wspomnieć też nieco o zakończeniu gry. Oczywiście nie zdradzę żadnych szczegółów, ale i tak sugeruje ten akapit pominąć, jeżeli sami chcecie doświadczyć pełnej opowieści. No więc gra oferuje nam łącznie aż 6 zakończeń, jednakże nie są to zakończenia skrajnie różne. Różnice między nimi zależą oczywiście od podejmowanych przez nas wyborów, ale sprowadzają się jedynie do zmiany ostatniego ekranu i kilku innych zdań po nim wyświetlanych. Co by nie mówić, trochę małe zróżnicowanie i spodziewałem się czegoś więcej w tym aspekcie.

Skoro świat mamy już za sobą, przejdźmy więc do rozgrywki.

Rozgrywka

Tak jak wspominałem wcześniej, Eldest Souls przekazuje nam w ręce sterowanie nad zakapturzonym bohaterem z wielgachnym mieczem. Krótki samouczek na początku zapoznaje nas z najważniejszymi technikami i elementami rozgrywki. Poznajemy tu między innymi podstawowy atak, który jest równie słaby co szybki, naładowany atak, który stanowić będzie większość wyprowadzanych przez nas ciosów, unik oraz całkiem potężny „bloodburst” wykorzystujący nasz pasek naładowanej energii.

Walka bardzo mocno przypomina mi tę z Bloodborne. Każdy otrzymany przez nas atak jesteśmy w stanie uleczyć, wyprowadzając własne ciosy. Jest to o tyle ważne, iż taka forma leczenia jest jedyną dostępną dla gracza. Oczywiście później dochodzą pewne umiejętności, które nieco nam w tym aspekcie pomogą, jednak przez całą grę nie uświadczymy żadnego odpowiednika flaszek estusa czy innych fiolek z krwią.

Taki system zmusza nas do ciągłej wymiany ciosów i agresywnej gry. Zbyt pasywny styl walki bardzo często karcony jest przez przeciwników, którzy potrafią nas zabić za pomocą zaledwie kilku uderzeń. Osobiście uważam, że taka rozgrywka wpływa bardzo dobrze na tytuł. Eldest Souls nie jest dużą grą, a pasywna rozgrywka nudziłaby się równie szybko co gra pod magię w Dark Souls 3.

Zainwestuj w skilla

Dużym urozmaiceniem walki w Eldest Souls jest system drzewek umiejętności. Trzy podstawowe drzewka różnią się od siebie znacząco i ich odpowiednie wykorzystanie stanowić będzie o naszym sukcesie. Zaczynając od początku, drzewko berserkera odpowiadać będzie za zwiększenie obrażeń na sekundę, drzewko kontry podniesie nam ilość możliwych do przyjęcia obrażeń, a drzewko wietrznego wślizgu sprawi, że poruszać będziemy się szybciej, niż przeciwnik będzie w stanie zaatakować. Warto tutaj zaznaczyć dwie rzeczy; wybór jednego drzewka blokuje dostęp do innych, ale w każdym momencie poza walką jesteśmy w stanie przenieść zdobyte punkty umiejętności na inne drzewko. Warto to robić, gdyż każdy boss wymagać będzie od nas zupełnie innych umiejętności. Dodatkowo, po pokonaniu każdego bossa otrzymujemy przedmiot, który wykorzystać możemy do zwiększenia pewnych umiejętności, bądź nauczenia się czegoś zupełnie nowego.

A skoro już przy bossach jesteśmy, łącznie jest ich w grze dziesięciu. Tylu jest też łącznie przeciwników. W przeciwieństwie do gier From Software, po drodze do bossa nie czeka na nas żaden inny przeciwnik. Tak też punkty umiejętności otrzymujemy jedynie po pokonaniu jednego z bossów. Każdy z nich natomiast jest bardzo różnorodny i jak wspominałem, wymaga opracowania konkretnej strategii. Przykładowo, walcząc z Eosem skupiłem się na drzewku berserkera, które pozwoliło mi non stop zadawać obrażenia i ignorować zadawane mi obrażenia z powodu osiąganego leczenia. Zupełnie inną strategię przyjąłem natomiast, gdy na mej drodze stanął wyjątkowo szybki i agresywny pół bóg, pół jeleń. W tej walce skupiłem się na drzewku zwiększającym moją mobilność. Wyprowadzane przeze mnie ataki wieńczone były pojawiającymi się liśćmi, które dokładały obrażeń w momencie, gdy ja uciekałem już od kolejnego ataku.

Próba zabicia bossa numer 53

Walka w Eldest Souls sprawiła mi ogółem całkiem dużą frajdę, choć niekiedy również frustrowała. Gra ma niekiedy problem z oddaniem rzeczywistego pola, jakie zajmuje atak czy dany przeciwnik. Sam najbardziej odczułem to w czasie walki z Azikielem, gdy to próbowałem obejść go od tyłu, tylko po to, by zablokować się na jego skrzydłach, które ewidentnie przecież były wysoko nad ziemią.

Na szczęście wszystkie porażki można bardzo szybko przekuć w sukces, gdyż powrót do walki jest niemalże natychmiastowy. Nie musimy na szczęście ponownie podążać na arenę z bossem, gdyż gra sama nas tam wyrzuca po każdej śmierci. Oszczędziło mi to mnóstwo czasu i frustracji w przypadku niektórych walk.

Wracając jeszcze na chwilę do tematu umiejętności, gra nie daje nam wystarczającej ilości punktów, aby wymaksować choćby jeden fragment drzewka. Zmusza nas ona tym samym do wkroczenia na teren zwany „New Game +”. Na ten moment zdaje mi się, iż nie ma ograniczenia na ilość plusów znajdujących się przy “New Game”, tak jednak aby w pełni poznać historię gry, potrzebować będziemy łącznie sześciu przejść.

Pogadajmy!

Wykorzystać je możemy choćby do tego, aby lepiej poznać wszystkie postaci niezależne. W grze znajduje się parę NPC-tów, którzy uraczą nas rozmową czy zadaniem związanym z konkretnym zakończeniem. Nie jest ich wielu, a ich kwestie są raczej bardzo mocno ograniczone. Nie mniej jednak są całkiem miłym urozmaiceniem rozgrywki.

Podsumowując kwestie rozgrywki, Eldest Souls spełniło każde moje wymagania. Walka jest satysfakcjonująca i responsywna, a szybki powrót po porażce tylko jeszcze bardziej napędza poczucie “jeszcze jednej próby”

Grafika i Dźwięk

Eldest Souls stworzony został za pomocą prześlicznego pixelartu. Każdy element na ekranie prezentuje się wyjątkowo ślicznie. Zdecydowanie nie jestem w tym aspekcie obiektywny, gdyż osobiście uwielbiam taki rodzaj grafiki. Tym bardziej cieszy mnie to, z jaką pieczołowitością przygotowane zostały wszystkie grafiki. Nawet najmniejsze elementy składają się na całkiem mroczną i klimatyczną całość.

Bardzo podobnego klimatu nadaje grze ścieżka dźwiękowa. Została ona bardzo dobrze skomponowana i dobrana, chociaż nie zapada ona tak w pamięć, jak chociażby utwory z Bloodborne czy Dark Souls. Nie zmienia to jednak faktu, iż akompaniuje ona rozgrywce dostatecznie dobrze i nie wybija się nie potrzebnie na pierwszy plan.

Dźwięki otoczenia i walki także są całkiem dobre i również nadają ponury klimat lokacjom. Nawet tym, które z pozoru wydają się spokojne, kolorowe i bezpieczne.

Jakość

Do gry nie mam tutaj żadnych zastrzeżeń, oprócz tych momentami niefortunnych hitboxów. Tytuł ani razu nie wyrzucił mnie do ekranu głównego konsoli, a liczba klatek zawsze stała na ślicznie wyglądającej sześćdziesiątce. Czasy ładowania dzięki dyskowi SSD są króciutkie, a przejście od momentu śmierci do ponownej walki trwa około sekundy. Nie ma więc co niepotrzebnie więcej się na tym rozwodzić, jest po prostu dobrze.

Ocena

Eldest Souls to jeden z lepszych przedstawicieli gatunku soulslike. Rozgrywka oparta na walce jedynie z bossami sprawdziła się świetnie, a lekkie momenty frustracji szybko znikały, gdy ponownie stawałem w szranki ze zróżnicowanymi przeciwnikami. Gra może i nie jest długa, ale aby w pełni poznać wszystkie jej aspekty, poświęcić trzeba będzie przynajmniej paręnaście godzin. I warto to zrobić!

Przy okazji, jeżeli nie widzieliście jeszcze naszego artykułu o pierwszych wrażeniach z bety Splitgate, to możecie przeczytać je tutaj!

Splitgate — pierwsze wrażenia z bety romansu Halo i Portala!

Eldest Souls
8.4/10
  • Świat: 8/10
  • Rozgrywka: 9/10
  • Grafika: 9/10
  • Dźwięk: 8/10
  • Jakość: 8/10
Eldest Souls to jeden z lepszych tytułów jakie miałem okazję ograć w tym roku. Świetne połączenie mechanik z Dark Souls oraz Bloodborne przyprawione śliczną pixelartową grafiką sprawdza się lepiej niż można by się spodziewać. Mimo względnie małej zawartości, tytuł ten przyniesie wiele godzin dobrej i trudnej rozgrywki.

Platforma testowa PS5

    • +Responsywność
    • +Śliczna grafika
    • +Zróżnicowanie przeciwników
    • Niekiedy źle zarysowane hitboxy
    • Cena: 84 zł
    • .
    • .
    • .
    • .
    • .
    • .

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Robert Pytlak

Konsolowiec z dziada pradziada. Grę uznaje za skończoną, dopiero gdy wbije platynę. Pisał już o wszystkim oprócz modzie. Git Gud and Praise the Sun!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *