Fronda szuka szatana w RPG – i chyba nawet znajduje

Nie powinniśmy linkować artykułów z Frondy. Dyskusja z nimi to jak próba przekonania przeciętnego kota do kąpieli. Mimo to, pozwólmy sobie na chwilę tej – jakże masochistycznej – rozrywki.

Na portalu pojawia się artykuł tysiąclecia o grach. Tym razem gry jednak nie zniewalają, ale zabijają. Pozwolimy sobie na skrótową analizę wypowiedzi „Eweliny”, która z wielkim przejęciem opowiada nam o tym, jak to granie zawładnęło jej życiem. Jest doskonale.

Tego tekstu nie trzeba ośmieszać, on ośmiesza się sam. Właściwie w pierwszej wersji tego artykułu w istocie zastanawiałam się nad treścią… ale oryginał sam w sobie jest szczególnym dobrem narodowym i w zasadzie nie powinnam go ruszać.

Do czego zmierzamy: inkryminowana „opętana grami” Ewelina spędza dużo czasu przy RPG. Z czasem robi się coraz bardziej agresywna, wyobcowana, gubi kontakt z rówieśnikami i, rzecz jasna, Bogiem. Rodzice co prawda próbują ją zaciągnąć do kościoła, ale ta myśli tylko o grach, traci kontakt z rzeczywistością, a cała historia nabiera szczególnej urody. Mianowicie, Ewelina rzuca hasłami w rodzaju „gdyby mi ktoś kazał wtedy skoczyć pod auto, to bym skoczyła”. Opis jako żywo przypomina spektrum manii albo innej psychozy, ale tego chyba nie zauważa nikt, z autorką włącznie.

Oczywiście, musi pojawić się motyw boski (toż to Fronda!). Pan Bóg stał się dla Eweliny odległym bytem, swoistą myślą filozoficzną. Z jakich powodów tak myślała? Tekst nie mówi nam tego wprost przez długi czas, aż do momentu, w którym pojawia się konkluzja „w grze RPG to ty jesteś bogiem”. Hmmm. Dziecko Bhaala? Komandor Shepard? Szary Strażnik? Inkwizytor? Hawke? Dovakhiin? No nie. Nieszczególnie. Niespecjalnie nawet.

Pada też hasło o tym, że gry pochłonęły ją bez reszty na dziesięć miesięcy. W co ona grała? W mmorpg jakiegoś może? Ale tam nie ma poczucia „bycia bogiem”, chyba.

Cały artykuł sprowadza się do jednego – dziewczyna uciekła w gry w okresie dorastania, przeżyła w nich swój okres buntu i szuka sobie winnego. Wirtualna rzeczywistość nadaje się do tego najlepiej, bo nic nie odpowie.

I o to cała afera.

Jakież to smutne. Widzicie, moi drodzy, w tym całym katolicyzmie nie chodzi o okładanie kogoś krucyfiksem po głowie, ale w wierzeniu Frondy wina zawsze leży po stronie kogoś innego. Gier, używek, diabła. Na Złego zwalić najlepiej, wskazać palcem i powiedzieć, że to on mnie podkusił. Mamy smutną opowieść o dziewczynie, która uciekła w nieco inne medium od własnych problemów. Fronda postanowiła opublikować ten artykuł chyba tylko dlatego, że liczyła na ożywioną dyskusję – w końcu portal sam się nie utrzyma.

Problem w tym, że istnieje minimum szansy, że jakiś zmartwiony rodzic zabłądzi na tę stronę, po czym jednak użyje krucyfiksa jako pałki. Rzecz w tym jednak, że zamiast namawiać do swoistej czujności – bo maniackie granie w gry faktycznie psuje wiele rzeczy, choć raczej na gruncie społecznym – to Fronda postanawia sprytnie zrobić z gier potwora.

Widzicie – jej czytelnicy zazwyczaj w gry nie grają. Ich odbiorcy żyją, jak zresztą cała ta sitwa, w silnym syndromie oblężonej twierdzy. Poczucie, że gdzieś tkwi Zły, a oni, zewsząd osaczeni, walczą z nim niczym Longinus Podbipięta otoczony kozackimi mołojcami. Marzy im się męczeństwo w obronie sprawy, wyszukują więc to, co nieznane, by nałożyć mu rogatą koronę i przestrzegać przed nią wszystkich. Podjęcie przez nich dialogu z owym nieznanym byłoby zaprzedaniem się idei.

Tworzenie takich tekstów ma jeden cel – wskazanie konkretnego przeciwnika, koniecznie w sposób, który jednocześnie odstręcza od próby poznania go.

W jednym ze swoich artykułów (tu) przywoływałam opinię Merkeya i Fergusona o tym, że uzależnienie od gier komputerowych jest stosunkowo łagodniejsze, niż to, którego miarą są używki. Gracze nie stają się bowiem agresywni, nie szkodzą innym, po prostu mają problem ze zorganizowaniem czasu dla swoich bliskich, bo chce im się grać. Są pewnie i tacy, którzy przed komputerem porośli już mchem. Potrzeba grania jest jednak skutkiem, nad którym labidzą „eksperci z Frondy”. Przyczyny nie szukają – nie ma potrzeby. Zwłaszcza, że w bajecznej historyjce rodzice są dobrzy, wspaniali i cudowni (chociaż tata gra w gry – to ja nie wiem).

Stawiam diamenty przeciw orzechom, że cały ten artykuł to bujda wyssana z palca, napisana przez kogoś, kto o grach RPG przeczytał dwa artykuły o tychże, po czym postanowił wyczarować żałosną opowiastkę. Co więcej, mam wrażenie, że odpowiadam na trolling, którą ktoś wysłał Frondziakom.


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Emilia Wyciślak

Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *