Romancing SaGa -Minstrel Song- Remastered International – recenzja [SWITCH]

Romancing SaGa to u nas niezbyt popularny role-play. Sam nigdy wcześniej nie miałem styczności z tą serią, ale za jej powstaniem stoi samo Square Enix – kto jak kto, ale oni wiedzą, jak zrobić dobry jRPG!

Romancing SaGa jest zdecydowanie mniej rozpoznawalną marką niż Final Fantasy, Dragon Quest czy Chrono Trigger, ale to wcale nie oznacza, że jest gorsza – jest po prostu inna! Prawdę mówiąc, trochę się temu dziwię, bo seria celuje w dosyć niszowe doświadczenie, a przecież wszyscy lubimy produkcje, które robią coś w sposób wyjątkowy i niepowtarzalny. A że „Kwadratowi” właśnie wydali odświeżoną wersję remastera z 2022 roku, który sam w sobie był remasterem gry z PlayStation 2 z 2005 roku, będącej z kolei remakiem oryginału z Super Nintendo z 1992 roku… Ciężko to ogarnąć, ale mniej więcej tak też pogmatwany jest to tytuł. Tak czy inaczej, grzechem byłoby nie sprawdzić, co też Romancing SaGa -Minstrel Song- Remastered International ma nam do zaoferowania!

Dziękujemy platformie Red Art Games za dostarczenie klucza do gry.

ŚWIAT

Trzeba mieć na uwadze, że Romancing SaGa -Minstrel Song- Remastered International nie jest produkcją liniową i wielu osobom może to stwarzać pewne problemy przy wsiąkaniu w fabułę. Jednym z nich jest brak jasno zarysowanego scenariusza i ciągu wydarzeń. Tutaj gra nie prowadzi nas za rączkę tak jak np. ma to miejsce w przypadku serii Final Fantasy – wręcz przeciwnie! Przez sporą część gry gracz zdany jest wyłącznie na siebie, bo gra w żaden sposób nie komunikuje, dokąd tak naprawdę mamy się udać i co zrobić. W poszczególnych mieścinach spotykamy NPC-ów, którzy zlecają nam proste zadania typu „przynieś, wynieś, pozamiataj”, inni mogą dołączyć do naszej bandy albo podzielą się z nami jakąś z pozoru nic nieznaczącą ciekawostką, a od lokalnych bardów możemy dowiedzieć się nieco o historii świata. Początkowo nic nie sugeruje nam żadnego celu, a my możemy czuć się mocno zagubieni – zwłaszcza gdy przypadkiem znajdziemy się w jakiejś lokacji, gdzie napotykane potwory przerabiają nam drużynę na mortadelę… i wierzcie mi, to wcale nie oznacza, że nie powinniśmy tutaj być! Dopiero z czasem ta z pozoru niemająca celu podróż zmienia się w wyprawę na ratunek światu! Romancing SaGa stawia na budowanie narracji kontekstem i opowieścią, a nie samymi wydarzeniami. Nasze wybory mają mniejszy lub większy wpływ na tę opowieść.

Świat gry zwany Mardias, nie jest tylko miejscem akcji. O ile w innych produkcjach Square Enix to my jesteśmy w centrum uwagi i wszystkie wydarzenia dzieją się zgodnie z ogólnie przyjętym scenariuszem, o tyle w Romancing SaGa czas płynie niezależnie od naszego postępu w grze. Nie jest to stricte czas w sensie zegarowym, bardziej są to cykle, w których znaczenie mają wykonane zadania, stoczone pojedynki, wizyty w gospodach czy nawet przejścia między pomieszczeniami itd. Dla przykładu: niektóre questy mają określone ramy czasowe, w których możemy je wykonać, więc jeśli nie stawimy się w danym miejscu przed upływem czasu (albo będziemy tam za wcześnie), to nie będziemy mogli podjąć się wykonania jakiegoś zadania. W Romancing SaGa świat jest czymś więcej niż tylko listą punktów i miejsc do „odhaczenia”. To żyjący twór, który zmienia się wraz z upływem czasu, a nie naszym postępem.

ROZGRYWKA

Na początku gry mamy do wyboru jednego z ośmiu głównych bohaterów, ale sam wybór nie sprowadza się wyłącznie do kwestii kosmetycznych czy klasy postaci – każda z nich ma swój własny udział w świecie gry, własne motywy i swoje momenty. Podczas rozgrywki będziemy kierować poczynaniami drużyny, a jej skład będzie się wielokrotnie zmieniać. Czasami weźmiemy pod opiekę bohaterów istotnych dla fabuły, a niekiedy po prostu drugoplanowych NPC-ów. Co istotne, poza klasycznymi punktami HP każda postać ma również określoną liczbę punktów LP, które mówią nam, ile razy może polegnąć w walce, zanim zostanie ostatecznie zabita. Tak, zabita. Jeżeli zapomnimy odnowić wspomniane punkty w gospodzie, to przyjdzie nam się srogo rozczarować, gdy dobrze doinwestowany wojak wyzionie ducha i na zawsze zniknie nam z drużyny. Wyjątkiem są tutaj postacie ściśle związane z fabułą gry – w tym przypadku przyjdzie nam wrócić do miejsca pierwszego spotkania. A to czasem całkiem spory kawałek drogi!

System walki jest turowy, ale stworzony został w taki sposób, abyśmy musieli nie tylko decydować o tym, co chcemy zrobić w danej turze, ale myśleli również o tym, co będziemy mogli zrobić w następnej – każda postać ma określoną liczbę punktów BP do wykorzystania, które zostają zużyte na poszczególne akcje, ale tylko część z nich jest odnawiana w kolejnych turach. Z tego względu nierozsądnie byłoby od razu wyłożyć wszystkie punkty na najpotężniejsze techniki – być może w drugiej turze będziemy potrzebowali ich do ratowania sytuacji! Poza tym broń również ma swoją trwałość. Lepiej nie szarżować! System walki posiada kilka intrygujących smaczków, których pełne zrozumienie zajmie trochę czasu. I bardzo dobrze! Na szczególną uwagę zasługuje sposób uczenia się poprzez tzw. Glimmer – w losowym momencie walki jedna z postaci może spontanicznie doznać olśnienia i opanować nową technikę. Zwykle jest to zależne od wielu parametrów i aktualnie używanej broni, ale system potrafi zaskoczyć, zwłaszcza w czasie trudnych potyczek.

Fani klasycznego grindowania mogą poczuć się rozczarowani – system rozwoju postaci nie opiera się na wbijaniu kolejnych poziomów, tylko na podbijaniu statystyk poprzez częste używanie umiejętności. Brzmi to trochę jak ten nieszczęsny system z Final Fantasy II, ale na nasze szczęście to tylko pierwsze wrażenie. Tutaj nie premiuje się masowego mordowania całej populacji potworów, tylko raczej walki z tymi, którzy są silniejsi od nas. Zasadniczo najgorsze, co możemy dla siebie zrobić, to tłuc przeciwników w jednej lokacji – walki oddziałują na upływ czasu w grze, a ten również na siłę napotykanych potworów. Najlepiej byłoby nie grindować w ogóle (!), a jedynie skupić się na wykonywaniu questów.

GRAFIKA I DŹWIĘK

Co do oprawy graficznej mam mieszane uczucia – rewelacji nie ma, ale nie jest znowu taka zła. Jest po prostu przeciętna. Zbroje i sylwetki postaci mają dużo szczegółów, ale niektóre animacje wyglądają tak, jakby ktoś bawił się pacynkami. W wielu miejscach świat gry jest naprawdę piękny, ale gdzie indziej znowu otoczenie jest wręcz przesadnie kolorowe, przez co zalatuje trochę taką infantylną produkcją dla najmłodszych. Gdyby „Kwadratowi” zdecydowali się jednak na bardziej ponury i poważny, a mniej cukierkowy art-style, to by to zdecydowanie wyszło grze na dobre. Albo może to ja się czepiam?

Za to ścieżka dźwiękowa w Romancing SaGa -Minstrel Song- Remastered International to bez dwóch zdań kawał solidnie zrealizowanej roboty! Za skomponowanie muzyki odpowiada Kenji Ito, który zresztą jest głównym kompozytorem serii w zasadzie od jej początków. Motywy muzyczne odgrywane w poszczególnych lokacjach dobrze zapadają w pamięć, w czasie walki świetnie zagrzewają do boju, szkoda jedynie, że niektóre utwory są mimo wszystko dosyć krótkie i szybko się zapętlają. Głosy postaci są już tylko przeciętne – niektóre linie dialogowe brzmią tak, jakby czytał je amator, a nie profesjonalny aktor głosowy.

JAKOŚĆ

Nie będę owijał w bawełnę: o ile wydana w 2022 roku Romancing SaGa -Minstrel Song- Remastered to bez wątpienia świetna gra, o tyle wersja International zdecydowanie nie jest warta ponownego wydania pieniędzy. Różnice w obydwu produktach sprowadzają się wyłącznie do dodania kilku wersji językowych: niemieckiej, francuskiej, włoskiej i hiszpańskiej. Polskiej wersji niestety nie uświadczymy, więc z naszej perspektywy i tak będziemy grali w to samo, angielskie wydanie. Drugą różnicą względem wersji z 2022 roku jest możliwość włączenia japońskiego dubbingu – marna to pociecha. Poza tym to dokładnie ten sam produkt, więc jeśli ktoś ma już remaster w swojej kolekcji, to może swobodnie do niego wrócić bez wydawania pieniędzy na wersję International.

OCENA

Powiem tak: jako wieloletni fan serii Final Fantasy nie czuję, żeby Romancing SaGa mnie rozczarowało – to była miła odmiana od doskonale znanych i utartych już schematów. Mardias jest całkiem nieźle zbudowanym światem, w którym czuć, że jest naprawdę dużo do roboty. Co prawda nierazbyłem delikatnie zagubiony, ale wiecie, jak to jest: łatwo się idzie wyznaczoną ścieżką, ale gdy z niej zbaczamy, jest o wiele zabawniej.

Romancing SaGa -Minstrel Song- Remastered International
8.0/10
  • Świat: 9/10
  • Rozgrywka: 9/10
  • Grafika: 7/10
  • Dźwięk: 8/10
  • Jakość: 7/10
Nietuzinkowy retro jRPG w świecie, który żyje własnym życiem? Romancing SaGa -Minstrel Song- Remastered International to właśnie to!

Platforma testowa NS

    • +Duży i ciekawy świat
    • +Spora swoboda w eksploracji
    • +Złożony system walki
    • +Ścieżka dźwiękowa
    • Brak jasnego celu rozgrywki
    • Nierówna oprawa graficzna
    • Wersja International rozczarowuje
  • .
  • .
  • .
  • .

Jak oceniamy gry?

Michał Jankowski

Kiedyś nałogowo grał w Tony Hawka, dziś miłośnik gier roleplay i rpg - grind to dla niego podstawa. Mimo słabości do ubiegłych generacji nie pogardzi czymś świeżym. Z wykształcenia andragog, prywatnie gracz z dwudziestoletnim stażem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *