RETROMANIAK #84: Jade Cocoon – Story of The Tamamayu [PSX]

Jeśli lubicie łapanie i trenowanie potworów, to się świetnie składa! Jade Cocoon – Story of The Tamamayu rzuci was w wir polowań na dzikie bestie!

Dzisiaj chciałbym przedstawić wam coś specjalnego. Jest to jedna z gier, które robią coś inaczej niż wszystkie. Jade Cocoon – Story of The Tamamayu jest tytułem, do którego cyklicznie wracam od czasu do czasu; zawsze usatysfakcjonowany z rozrywki! Gra wydana została w 1998 roku przez Genki Co. na konsolę Sony PlayStation.

ŚWIAT

Mamy do czynienia ze światem Cocoon Masterów – ludzi zdolnych do ujarzmiania mocy bestii. Kraina, którą poznajemy w Jade Cocoon, jest w głównej mierze pokryta lasami, w których żyją dzikie potwory: miniony. My natomiast mieszkamy w małej wiosce. Sielankę codzienności przerywa plaga przyniesiona przez demony Onibubu, w następstwie której część osadników zapadła w śpiączkę. Jako syn Riketza – zaginionego przed laty Cocoon Mastera – wyruszamy na ratunek mieszkańcom. Nasz bohater jest jedyną osobą w wiosce, która jest w stanie stawić czoła tym bestiom. W akcie desperacji zostajemy zmuszeni do inicjacji oraz poślubienia (!) naszej dobrej przyjaciółki Mahbu. Jako nowy, niedoświadczony jeszcze Cocoon Master zapuszczamy się do lasu w poszukiwaniu lekarstwa. Na dodatek, naszego bohatera dręczą koszmary związane z nadchodzącą wyprawą. Nie brzmi jak wycieczka po parku krajoznawczym? W późniejszych etapach robi się już tylko mroczniej.

Jade Cocoon recenzja

Większość relacji z NPC-ami jest bardzo wymuszona, a wszyscy w wiosce zachowują się tak, jakby nasz bohater był najmniej lubianym mieszkańcem. Jeśli będziemy dostatecznie dociekliwi, to w czasie gry usłyszymy bardzo dużo podań i legend o świecie. Niestety musimy sami połączyć to sobie w spójną całość. Jade Cocoon ma też trochę mroczniejszy ton niż kolorowe Pokémony. W przeciwieństwie do milusińskich kieszonkowych potworów, miniony są krwiożerczymi bestiami.

ROZGRYWKA

Trzonem rozrywki jest łapanie i trenowanie potworów. W pierwszym lesie poznajemy Korisa, który szybko wprowadzi nas w tamtejsze przepisy BHP. Pozwali nam również złapać swojego pierwszego potwora – Arpatrona. Jako ciekawostkę dodam, że mając specjalną kartę pamięci (PocketStation) mogliśmy w tym miejscu złapać o wiele ciekawszą bestię: Vatolkę. Po krótkim wprowadzeniu, zostajemy tylko my i dzikie miniony. Podobnie jak w Pokémonach, odpowiednio obite potwory można łapać do kokonów. W tym miejscu jednak kończą się podobieństwa.

Złapane stworki możemy wykorzystać do walki dopiero po „oczyszczeniu” przez Mahbu. Ta natomiast odczuwa fizyczne cierpienie za każdym razem, gdy odprawia rytuał. Po wszystkim decydujemy, co zrobimy z naszymi zdobyczami. Poza oczywistą możliwością użycia w walce, możemy też zamienić je w jedwab i sprzedać w lokalnym sklepiku. Jade Cocoon pozwala też na coś zupełnie niespodziewanego – potwory można ze sobą łączyć! Wybieramy dwie bestie i… voilà! Powstaje zupełnie nowa bestia! Mechanika ta pozwala na uzyskanie jednego z dwóch wariantów, w zależności od kolejności łączenia potworów: jeden z nich zapewnia statystyki, drugi odpowiada ze posturę i możliwości bojowe.

Jade Cocoon recenzja

Warto zauważyć, że nasze stworki rosną. Wystarczy wbić kilka poziomów, aby zobaczyć, jak robią się większe i zaczynają przypominać dojrzałe osobniki. Każdy napotykany potwór ma przypisany żywioł: wodę, ogień, powietrze oraz ziemię. Ich bazowe słabości są logiczne i oczywiste, ale prawdziwa zabawa zaczyna się, gdy zaczniemy mieszać potwory ze sobą. Możemy dla przykładu stworzyć hybrydę wodnego i ognistego. Ba, możemy stworzyć mieszankę wszystkich czterech żywiołów, czy takiego, w którym jeden element ma przewagę nad drugim!

Od strony technicznej, sterowanie przypomina manewrowanie czołgiem – fani klasycznych odsłon Resident Evil z pewnością odnajdą się i tutaj. W grze nie ma losowych walk – pośród drzew poruszają się potwory, które możemy w razie potrzeby ominąć. W przypadku „wdepnięcia” zostajemy przeniesieni na ekran walki. Tutaj mamy do czynienia z klasycznym RPG-iem. Menu komend pozwala na atak i obronę, łapanie i przyzywanie potworów, użycie przedmiotu i ucieczkę. Gra umożliwia też walkę między dwoma graczami; każdy z nich operuje drużyną zapisaną na swojej karcie pamięci.

GRAFIKA I DŹWIĘK

Wizualnie gra reprezentuje bardzo wysoki poziom jak na możliwości konsoli. W Jade Cocoon do generowania otoczenia wykorzystano prerenderowane tła. Zabieg ten znamy również z serii Resident Evil. Różnica jest taka, że nie uświadczymy tak klaustrofobicznych ujęć. W tym przypadku odległość kamery od naszego bohatera świetnie maskuje małą szczegółowość jego sylwetki. Modele postaci są nieco kanciaste, ale gorsze widywaliśmy w erze pierwszego PlayStation.

Świat Jade Cocoon pokryty jest w dużej mierze lasami, ale nie oznacza to, że jest monotonny. Podczas rozgrywki przemierzamy ich kilka i każdy z nich ma swoją charakterystyczną scenerię. W większości znajdziemy w nich pozostałości po obecności ludzi – zniszczone posągi, opuszczone budowle czy podmurowane korytarze. Szkoda tylko, że interaktywne elementy otoczenia nie wyróżniają się – łatwo je przeoczyć. Warto zwrócić uwagę na przerywniki filmowe: są kapitalnie wyreżyserowane! Zostały zrealizowane dzięki współpracy ze studiem Ghibli, które słynie z wysokiej jakości filmów animowanych!

Jade Cocoon recenzja

Warstwa dźwiękowa przywodzi na myśl rdzenno-plemienne brzmienia. Królują bębny i lutnie. Świetnie uzupełnia to klimat, podkreślając dziki charakter lasów. Istotnym motywem w grze jest nasz flet – narzędzie, dzięki któremu łapiemy potwory. Wraz ze zdobywanym doświadczeniem, zmieniać się będzie wygrywana przez nas melodia. Jest to stały element gry, więc miło, że programiści pomyśleli, jak uprzyjemnić nam ten aspekt.

JAKOŚĆ

Kompozycja scenariusza w Jade Cocoon ssie – nie można tego inaczej ująć. Opowiadana historia ma bardzo duży potencjał – ale co z tego, skoro interesujące wątki nagminnie się urywają? Wioska aż prosi się o jakieś side questy; a tych nie ma w ogóle! Poza domem starej Garai, nie ma nawet jednego powodu, dla którego mielibyśmy do niej zajrzeć. Tutejszy kowal robi raczej pamiątkowy oręż, a na straganie możemy co najwyżej kupić roślinki do leczenia, bo reszta jest stanowczo za droga. Nawet wspomniany wcześniej handel jedwabnikami robi się opłacalny dopiero po ukończeniu głównego wątku. Ekonomia w recenzowanej grze leży plackiem.

Mechanika wbijania kolejnych poziomów również jest kiepska; po jednej walce nasze małe, potulne zwierzątko może błyskawicznie stać się pokaźnym i silnym bydlęciem – wystarczy ubić coś silnego i po temacie. Miłośnicy napakowanych doświadczeniem potworów będą lekko rozczarowani.

Jade Cocoon recenzja

OCENA

Jade Cocoon – Story of The Tamamayu jest grą specyficzną. Z jednej strony jest liniowa i prosta aż do bólu, z drugiej wciągająca i satysfakcjonująca jak mało która gra z gatunku. Mechanika łączenia sprawia dużo frajdy i daje ogromne możliwości budowania drużyny. Ostatecznie jest też w stanie przesłonić wiele niedociągnięć. Tytuł przyjemnie pcha do dalszego grania i dzięki niemu nabawiłem się syndromu jeszcze jednego potwora. Polecam sprawdzić!

Jade Cocoon – Story of The Tamamayu
7.0/10
  • Świat: 7/10
  • Rozgrywka: 8/10
  • Grafika: 7/10
  • Dźwięk: 7/10
  • Jakość: 6/10
Jade Cocoon – Story of The Tamamayu jest przyzwoitym RPG opartym na hodowli złapanych potworów. Tytuł skierowany jest jednak do dojrzalszych odbiorców, serwując prostą, ale interesującą przygodę w świecie dzikich bestii.

Platforma testowa PSX

  • +Klimatyczne lokacje
  • +Mechanika łączenia
  • +Różnorodność łapanych potworów
  • +Możliwość walki między dwoma graczami
  • Liniowa fabuła
  • Brak zadań pobocznych
  • Pourywane wątki fabularne
  • .
  • .
  • .
  • .

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Michał Jankowski

Kiedyś nałogowo grał w Tony Hawka, dziś miłośnik gier roleplay i rpg - grind to dla niego podstawa. Mimo słabości do ubiegłych generacji nie pogardzi czymś świeżym. Z wykształcenia andragog, prywatnie gracz z dwudziestoletnim stażem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *