Gra, która nie wie, czym chce być, a i tak robi wrażenie – SpellForce 3 [RECENZJA]

Są takie gry, które postanawiają na jakiś czas z nami zostać. Pewna marka zapada w pamięć, dlatego chętnie do niej wracamy. SpellForce 3 próbuje być jednocześnie RPG i RTS, ale czy mu się to udaje?

Dzięki życzliwości GOG.com udało mi się zdobyć klucz do SpellForce 3. Nie grałam w jej poprzednie części (czego żałuję – ale teraz jest co nadrobić), ale ponieważ sam tytuł jest prequelem, to nie czułam się rzucona na głęboką wodę. Świat przedstawia się sam, a ja powoli, acz wytrwale, mogłam przemierzać kolejne lokacje i podziwiać fakt, że da się jeszcze zrobić dobrego RPG-a. RTS-a. No właśnie, co z tego wyszło?

Świat

Świat poznajemy w dość przystępny sposób. Gra nie marnuje czasu na niepotrzebne ekspozycje, dlatego musimy uważnie czytać dialogi postaci, opisy lokacji, a także – opcjonalnie – książki, które wpadną nam w ręce. Poznajemy bardzo ciekawą historię świata, w którym sytuacja magów nie należy do godnej pozazdroszczenia. Jak to zwykle w gatunku bywa, są oni prześladowani przez kościół (nie jest to przesadne novum). Jak łatwo się domyślić, ponieważ akcja dzieje się przed wydarzeniami z części pierwszej, bawimy na ogromnym kontynencie Eo. Najpierw poznajemy Sentenzę Norię, generała wojsk, a następnie tworzymy własną postać. Nasz bohater zostaje nam przedstawiony w bardzo interesujących okolicznościach, a jego pochodzenie będzie nam przysparzać sławy… i kłopotów. Dość, by powiedzieć, że gra bardzo wciąga. Szybko, rzecz jasna, wplątujemy się w kolejne konflikty, żeby dotrzeć prosto do serca tajemniczego spisku. Tutaj muszę dodać, że historię postaci też będziemy poznawać w trakcie opowieści. Interesujące rozwiązanie.

spellforce 3

Przyznam, że konstrukcja przypominała mi z początku trochę Warcrafta III. Tajemnicza zaraza, która nęka ludność? Oho, brzmi znajomo. Ludzie, elfy, krasnoludy, orkowie? Skąd my to znamy! Z kolei konflikt magowie-kościół jest jak żywcem wyjęty z serii Dragon Age. Nie przypomina to ordynarnej kopii, raczej jest jak przyjemne nawiązanie.

Minusem fabuły jest to, że jest w gruncie rzeczy liniowa. Ja wiem, że to w zasadzie RTS (choć dalej jestem zdania, że więcej w nim RPG – zwłaszcza w trybie opowieści, gdzie nie potrzebujemy praktycznie armii do rozwalania wrogom łbów), ale nawet wtedy, kiedy wydaje nam się, iż mamy iluzję wyboru, to… jej nie mamy. Ostatecznie wszystko prowadzi do takiego, a nie innego rozwiązania – przynajmniej na początku. Przekonacie się o tym w momencie, w którym zdecydujecie, czy chcecie wykonać rozkaz, czy nie. Podpowiem: to nie ma znaczenia.

Rozgrywka

Gra jest dość intuicyjna, ale samouczek po prostu nas zamęcza. Jeśli go nie wyłączymy, nawet w środku gry będzie nam podpowiadał, że możemy budować różne rzeczy. Hurra, jakbyśmy nie słyszeli tego za pierwszym razem. Niemniej, jeśli ktoś zapomni, jak to się wszystko robiło, może sobie spokojnie w ten sposób dać radę.

spellforce 3

Nasi bohaterowie posiadają rozbudowane drzewko umiejętności, możemy wyposażać ich w coraz to lepszy ekwipunek, posiadają także statystyki. Każdy przydaje się do czegoś innego, jeśli dobrze wybierzemy zdolności. Stosujemy mikstury i przedmioty jednorazowego użytku, które często potrafią ocalić nam skórę w trakcie długiej potyczki. Jest to całkiem przyjemne. Odpowiednio zbalansowane postacie potrafią zrobić prawdziwe spustoszenie w szeregach wroga. Z kolei kiepsko dobrana drużyna będzie przegrywała raz za razem.

Walka sprawia dużo frajdy, ale brakuje pauzy taktycznej. Jeśli nie zdążymy na czas z miksturą lub zaklęciem, możemy stracić bohatera, czasem na dłuższy czas. Wymaga to od nas pewnej zachowawczości, zręczności i myśli strategicznej, dlatego trzeba się wyposażyć w coś więcej, niż refleks szachisty. Albo przełączyć poziom trudności na tryb opowieści – to również działa. Różnorodność w rozgrywce jest zauważalna – to na wielki plus. (tajne hasło: niech moc będzie z Wami)

Grafika

Grafika przypomina mi troszeczkę Divinity: Original Sin (zarówno pierwszą, jak i drugą część). Ot, rzut izometryczny i lekko rozmyte kontury w miejscach, które nie są nam potrzebne do oglądania. Lokacje zbudował ktoś, kto doskonale wiedział, jak powinien wyglądać świat fantasy. Zależnie od tego w jakim miejscu się znajdujemy, czujemy wyraźnie jego klimat.

spellforce 3

U elfów możemy poczuć ten rodzaj jedności z naturą. U orków jest topornie i groźnie. Tajemne ruiny naprawdę przyciągają mistycyzmem. Kolorystyka jest bardzo dobrze dobrana, a wszystko w doskonały sposób współgra ze sobą i pozwala na pełną immersję. Nie jest to może nadzwyczajne 3D, ale ogląda się miło. Grafiki na loadingscreenach cieszą oko, kinowe przerywniki są naprawdę świetne, efekty miłe dla oka. Nie ma nic do zarzucenia.

Dźwięk

Grę zaczynamy Geraltem… poważnie. Sentenza Noria, nasz pierwszy główny bohater, przemawia do nas głosem Douga Cockle’a. To bardzo interesująca dla niego rola. Postacie są udźwiękowione, dzięki czemu możemy poznać je nie tylko od strony wizualnej, ale też osłuchać się z tonem ich głosów. Również nasza postać do nas przemówi. Jej żeński odpowiednik brzmi naprawdę władczo, toteż jesteśmy w stanie uwierzyć w to, kim jest.

Muzyka jest przyjemna, nienatrętna, często pozwala przetrwać nudę ładowania się danej lokacji. Zasadniczo, pod tym względem ogromny plus. Dobrze pasuje zarówno do starć, jak i do dłuższych podróży. Ktoś, kto ją robił, pamiętał czasy Baldur’s Gate i wyciągnął lekcję z tego, jak powinno się komponować soundtracki do gier.

Jakość

Cóż mogę rzec… najwyraźniej od wersji beta wiele się nie zmieniło. Bugów w samej rozgrywce nie uświadczyłam zbyt wielu (były drobne i nie rzutowały jakoś na całość rozgrywki), natomiast do szału doprowadza mnie optymalizacja tej gry. Nie dość, że ładuje się bardzo długo, to pożera tyle zasobów systemu, ile tylko znajdzie. Potrafi wyłączyć się godzinami, a największy szok przeżyłam w momencie, w którym zawiesiła mi się w trakcie chodzenia po jednej lokacji. Nie dość, że monitor zrobił się na chwilę ciemny, to na stosunkowo nowym komputerze zobaczyłam niebieski ekran śmierci. No dziękuję bardzo!

spellforce 3
To moja reakcja na niebieski ekran

Z tego co zdążyłam zauważyć, ludzie narzekają na większą ilość bugów. SpellForce 3 potrzebuje zdecydowanie dopracowania i pewnego zoptymalizowania, bo momentami zwyczajnie nie da się grać. Są takie chwile, na przykład, kiedy zwyczajnie muli. Trzeba wtedy czekać na to, aż przestanie. Można sobie w tym czasie zrobić herbatę, kanapki, posprzątać pokój i wyprowadzić psa na spacer. Tak, tyle to trwa. Chociaż przyznam, że gra odpalona w oknie staje się odrobinę wydajniejsza… ale ciągle to nie jest to.
Wady da się również zauważyć w samej polonizacji – polskie znaki zwyczajnie znikają z niektórych nazw, co sprawia, że zwiedzamy „Iskanderską Guszę”, dla przykładu. Niby drobiazg – ale jest.

Ocena

SpellForce 3
44/50
  • Świat: 9/10
  • Rozgrywka: 9/10
  • Grafika: 9/10
  • Dźwięk: 10/10
  • Jakość: 7/10
Gra jest zasadniczo dobra. Fabułę ma interesującą (choć momentami liniową i przewidywalną), przyjemną rozgrywkę, muzyka wpada w ucho, a grafika jest zwyczajnie pyszna. Niestety, bugi potrafią momentami naprawdę człowieka zdenerwować. Szkoda, bo gdyby nie to, ocena byłaby znacznie wyższa.

Platforma testowa PC

  • Procesor: Intel Core i5-7400 3.00GHz
  • Grafika: NVIDIA GeForce GTX 1050
  • Pamięć: 8 GB RAM
  • System: Windows 7 64 bit
  • +Ciekawa, wciągająca historia
  • +Wpadająca w ucho muzyka
  • +Ciekawe spojrzenie na połączenie RPG i RTS
  • +Warta swoich pieniędzy
  • Fabuła momentami liniowa
  • Potrafi się zawiesić w nieoczekiwanym momencie
  • Długo się wyłącza
  • Drobne, kosmetyczne bugi

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Emilia Wyciślak

Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.

3 komentarze do “Gra, która nie wie, czym chce być, a i tak robi wrażenie – SpellForce 3 [RECENZJA]

  • 15 grudnia 2017 o 21:17
    Permalink

    „Zgarnij z nami worek z grami”- niech moc będzie z Wami

    Odpowiedz
  • 24 grudnia 2017 o 21:21
    Permalink

    Nie do końca rozumiem… jak fabuła może NIE BYĆ liniowa? Nieliniowa to może być raczej gra. Nie podoba mi się też do końca stwierdzienie, że gra nie wiem czym chce być. No jak nie wie? Od zawsze Spellforce to połączenie RTS i RPG i to najlepiej odwzorowane.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *