Jak rabować, żeby nie palić, a przede wszystkim nie gwałcić

Internet od pewnego czasu obiega zdjęcie, które pierwotnie wstawiła na swój fanpage Inicjatywa Feministyczna. Rzecz tyczy się jednej z wystaw na warszawskich Targach Książki, gdzie jedna z uczestniczek przyuważyła koszulkę z napisem „I <3 RPG – Rabować, Palić, Gwałcić”. Z tego wszystkiego wybuchła awantura o to, jak można z gwałtu żartować. Klasycznie już internet podzielił się na dwa obozy, które stanęły przeciwko sobie w boju na śmierć i życie. Nie mam zamiaru się mądrzyć, dlatego dzisiaj porozmawiamy sobie o wolności słowa nie tylko w grach, ale również w fandomie i Internecie jako takim.

Każdy ma swój trigger

Co do zasady każdy człowiek posiada coś, co w odpowiednich warunkach doprowadzi go do szału. Są rzeczy, które siedzą gdzieś mocno w głębinach naszego umysłu i wcale się nam nie widzi, żeby ktoś je sobie dotykał. Każdy z nas ma coś, co uruchamia w nim swoisty wyzwalacz negatywnych emocji – wystarczy niewinny żart, a świat zamienia się w piekło.

koszulka rpg
Koszulka niezgody

Poza Siecią staramy się to szanować. Nie mówimy starszej sąsiadce, że nie chcemy cholernego cukierka, a poza tym, to pewnie mąż umarł przez nią. Nie trącamy krańcem buta żebraka, chichocząc pod nosem z jego doli i niedoli. W zasadzie, nie robimy celowo całego mnóstwa świństw. Potem jednak pojawia się Internet i rzeczy ulegają zmianie. Bo Sieć jako taka to istna piaskownica do tego, by wyrzucić z siebie całe mnóstwo humoru tak czarnego, że mógłby sam w sobie zakrzywiać czasoprzestrzeń.

Kto ma prawo się śmiać

Przyjmujemy zasadę, że do żartów w Internecie należy się przyzwyczaić. Są momentami tak brutalne, że szybko stępia się nam percepcja na te grzeczniejsze, łagodniejsze i do pewnego stopnia ucywilizowane. Każdy posiada jednakże pewien pułap poczucia humoru. Jedni uwielbiają złośliwe żarty pod adresem nieżyjącego Jana Pawła II, drudzy przeglądają Sok z buraka, jeszcze inni doskonale bawią się przy wysublimowanych dowcipach. Należy jednak zauważyć, że żadna z tych grup nie będzie akceptowała poczucia humoru innej grupy. Wtedy też zaczynają się zgrzyty.

Zresztą, przypomnijmy sobie wakacje nad morzem. Stoiska pełne koszulek w rodzaju „Pier/nie robię”, „Lubię piwo”, „Cycki są fajne” i tym podobne napisy, których normalnie nie mielibyśmy ochoty zakładać na ulicy, a kiedy widzimy delikwenta paradującego w czymś takim momentalnie przeszywa nas zimny dreszcz zażenowania. Jasne, były czasy, kiedy nas to bawiło.

koszulka rpg
Serio, kto chciałby nosić coś takiego?

Pójdźmy dalej – nasi rodzice albo dziadkowie uwielbiają Noce Kabaretowe, Kubę Wojewódzkiego (o którym jeszcze za chwilę) lub innych ludzi, którzy starają się rozśmieszać konkretną grupę odbiorców. Jako, że raczej do niej nie należymy, konieczność oglądania festiwalu sucharów doprowadziłaby nas do śmierci z odwodnienia. Gdzieś głęboko w naszym umyśle porusza się klapka pod tytułem „dobry wujek Stalin”, który podpowiada nam, niczym diabełek na ramieniu, że można byłoby ich wszystkich przekreślić wielkim napisem CENZURA. Problem jednak w tym, że kogoś to bawi, nawet, jeśli nie bawi nas. My zawsze możemy wyjść z pokoju, wyłączyć telewizor, albo powiedzieć struchlałej babci, że Tadeusz Drozda nie tylko przestał, ale nigdy nie był śmieszny.

Podobnie jest z naszą przestrzenią w Internecie. Usuwamy treści, które nas nie bawią lub żenują. Robimy to jednak w ramach miejsc, w których jesteśmy władni to zrobić, na własnych profilach i grupach, w przestrzeni, w której możemy sobie na to pozwolić. A nawet wtedy musimy liczyć się z krytyką, że to, co nie bawi nas, może bawić innych.

Dzisiaj grają żarty o gwałcie

To nie jest tak, że pewnego dnia grupa Internautów postanowiła żartować z tabu, jakim jest trauma po zgwałceniu. To jest okrzepłe w naszej (i nie tylko w naszej!) kulturze do takiego stopnia, że to normalny temat do chichotów przy rodzinnym stole. Wujek Janusz i wujek Andrzej przy wtórze zakłopotanych śmiechów cioci Grażyny i cioci Jadzi powtarzają utarte szlagiery o podtekście seksualnym, często dotyczącym potraktowania kobiety przedmiotowo… i przemocowo. Kuba Wojewódzki i Michał Figurski swego czasu śmiali się w kułak z gwałcenia Ukrainek. Niby nowocześni, postępowi, oświeceni, a w gruncie rzeczy tacy sami z nich byli Janusze i Andrzeje, którym teraz się przyklaskuje, bo stoją okoniem nielubianej władzy. Fakt, Figurski wyleciał za to z radia, nikt go nie żałował, ale Wojewódzkiego dalej nosi się na rękach. To nie jest tak, że grupie anonimowych internautów nagle puściły wszystkie hamulce i postanowili sobie żartować z gwałtów. Koszulka, o której mówimy, ma proweniencję znacznie starszą. A przykład poszedł z góry.

koszulki rpg
Nowoczesny, postępowy celebryta sprzeciwiający się ciemnogrodowi

Przykład, który mówi, że żartować z gwałtów nie tylko wolno, ale się powinno.

W kontrze do tego pojawia się zawsze tekst: ok, ale nikt nie oburza się na „rabować” i „palić”. I w sumie słusznie się to zaznacza, bo jest na to taka sama znieczulica.

Czas Zaorać Seksualizm

Na fanpage gry karcianej „Czas Zaorać Socjalizm” pojawił się post nieprzychylnie traktujący całą awanturę. Jak się szybko można było spodziewać, dyskusja, zamiast ucichnąć, rozwlekła się jeszcze bardziej i trwa do dzisiaj. Ludzie przerzucają się coraz gwałtowniejszymi komentarzami i oskarżeniami. Gdzieś w tle pojawiają się groźby karalne. Jedna ze znanych w środowisku fandomowym kobiet głośno krytykuje postawę twórcy gry i apeluje do Comic Con Warszawa, ażeby go nie wpuszczać na teren gry. Zostaje nazwana donosicielką. Opary absurdu unoszą się wszędzie, a żadna ze stron nie wie już właściwie, o co się sprzecza.

Uściślijmy.

Koszulka „I <3 RPG; Rabować, Palić, Gwałcić” jest koszulką o dość głupkowatym charakterze, ale jej powstanie nie wynikało z celowej pogardy wobec zgwałconych kobiet, tylko z ogólnego przyzwolenia na dowcip żenujący i słaby, podobny takim, które na co dzień serwują nam śniadaniowi celebryci. To koszulka nadmorska, taka, którą w sumie wstyd założyć na ulicy, nie mówiąc o pierwszej randce. Koszulka, z której wyrasta się razem z pryszczami i do której się nie wraca – bo po co?

Jesteśmy poważnymi graczami, ta dyskusja jest poważna

W toku nieustających konfliktów o to, czym jest gra i w co grać należy, ludzie zapominają, że w imię wolności słowa każdy ma prawo powiedzieć, co tylko chce. Ma prawo nosić koszulkę z Che Guevarą, z napisem „I <3 RPG”, „Gierojam sława”, „Stalin bohaterem”, „Ich liebe Pinochet”, koszulki z orłem urywającym łeb kaczce i tym podobne. Z wymienionych przykładów większość moich czytelników znajdzie taką ilustrację, która jego osobiście by zirytowała. Nie ma jednak prawa odmówić noszącemu takiej koszulki. Może nie wpuścić go do domu, nie pójść z nim na piwo, zablokować go na Facebooku, zabanować na administrowanej grupie… i, oczywiście, musi przyjąć recepcję swojej krytyki. Albo i nie. Banned men tell no tales.

koszulka rpg
Taki jest zazwyczaj skutek

Wolność słowa oznacza jednak prawo. Także do bycia głupim, żenującym i obrzydliwym. A także prawo do skrytykowania takiej postawy. Bo, umówmy się, kto dobrowolnie założyłby taką koszulkę, mając lat więcej niż szesnaście?

Czy cierpi na tym wizerunek graczy? Nie bardziej niż zwykle. Przerażone komentarze o tym, że kiedy taką koszulkę zobaczy mama lub babcia, to natychmiast znienawidzi gry, jest raczej nieuzasadniona. Babcie bardziej boją się o dusze wnuków, które niechybnie pożre sam Belzebub po kolejnej rundce w Diablo, mamy zaś załamują ręce nad bardziej trywialnymi rzeczami – na przykład nad ceną takiego ubioru. Nie mówiąc o tym, że obie zazwyczaj partycypują w żartach wujka Janusza i wujka Andrzeja przy rodzinnym stole. I na 99% nie zrozumieją kontekstu.

Wszyscy przegrali

To jasne, że gry zawsze będą wywoływały dyskusje. Kilka lat temu trwał ożywiony spór o gwałty na sesjach RPG. Nie wszystkim podobało się to, co zrobiono Larze Croft. Do czerwoności rozpalał klawiatury wątek miejskiej elfki z Dragon Age: Origins. A takie RapeLay w ogóle zostało zakazane (co tylko przełożyło się na jego popularność). W przypadku tej ostatniej gry znajdziemy pewnie całe mnóstwo ludzi, którzy co prawda nie grali, ale kolega opowiedział fabułę. Słowem: przyznanie się do tego, że w sumie gwałt na ekranie sprawił komukolwiek przyjemność jest analogiczne do puszczenia głośnego bąka w towarzystwie, tak skutecznego, że jego smród zostaje z nami na zawsze i nikt więcej się do nas nie zbliży. Jednakże w przypadku tej konkretnej koszulki sprawa jest, jak już mówiłam, spłycona do ogólnej znieczulicy.

W dyskusji nad tym tematem nie wygrał nikt, przegrali zaś wszyscy, bo ciągle zwracają uwagę na skutek, nie przyczynę. Bardzo wątpię, żeby ludzie, którzy bronili prawa tej koszulki do istnienia nienawidzili w duchu kobiet. Oni po prostu buntują się przeciwko temu, by ograniczano ich wolność słowa – nawet tę ohydną. Co prawda do nich samych też mam pytanie: co zrobilibyście, gdyby na analogicznych targach książki pojawiła się koszulka wysławiająca dobroć wujka Stalina, opiewająca mądrość Kim Dzong Ila, albo też chwaląca UPA? Zakładam, że nie pialibyście z zachwytu.

Nic się nie zmieni

W ograniczaniu wolności słowa – nawet tego żenującego i ohydnego – na większą skalę zawsze tkwi ukryty haczyk. Jeśli wycofamy jedną koszulkę, wycofamy też kilka innych (choćby tego nieszczęsnego Che Guevarę). Potem jeszcze kilka i jeszcze, aż wszyscy będziemy chodzić w jednolitych t-shirtach, żeby przypadkiem nie zamanifestować czegoś, co mogłoby się komuś nie spodobać. Byłby to może świat bezpieczny, ale w gruncie rzeczy nie opłaciłby się on nikomu.

„Czas Zaorać Socjalizm” pojawi się na Comic Conie i zapewne zbierze jeszcze większe grono fanów niż dotychczas. Koszulka „I <3 RPG” pewnie rozejdzie się jak świeże bułeczki. Spora część ludzi mocno się pozłości na siebie w Internecie i nikt niczego nie ugra. A problem tkwi gdzieś zupełnie indziej – w tej przaśnej, durnowatej świadomości, która pokazała, że tylko niektóre tematy trzeba traktować z delikatnością. Ponownie – może to tylko moja naiwna wizja, ale jestem zdania, że nikt nikogo nie chce tak naprawdę celowo obrazić. Problem pojawia się wtedy, gdy zrobi to nieumyślnie (i bezmyślnie), po czym zostanie odsądzony od czci i godności, zostanie mu zasugerowana zła wola.

Wtedy wracamy do okopów.


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Emilia Wyciślak

Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.

One thought on “Jak rabować, żeby nie palić, a przede wszystkim nie gwałcić

  • 1 czerwca 2017 o 15:05
    Permalink

    Wydaje mi się, że problem jest tutaj trochę bardziej złożony. Cały wic polega na tym, że gwałt to w znacznej większości przypadków przemoc dokonana przez mężczyznę na kobiecie. Dżender nie dżender, społeczne role istniały i wieków tej nieszczęsnej dominacji nie wymaże się ot tak. Psychologii też można nie lubić za wysnuwanie czasem zbyt daleko idących wniosków, ale bądź co bądź, podatni jesteśmy na te same mechanizmy.
    Mężczyźni zwierzętami nie są, to jasne jak słońce. Ale niedowartościowani mężczyźni, od których oczekuje się wnoszenia dziesięciu lodówek na setne piętro i własnoręcznego oprawiania jelenia co rano, po uprzedniej walce z dzikimi świniami, mogą w „zwierzęcości” szukać rozwiązania własnych problemów – i żeby było jasne, mam tu na myśli już faktycznych gwałcicieli.
    Więc striggerowane kobiety muszą zrozumieć, że facet nie chce prawa do gwałtu, chce zdjęcia z siebie odpowiedzialności za czyny całej płci. A faceci muszą zrozumieć, że kobietom od zawsze wpajano, żeby nie łaziły same po nocach. Korona wam z głowy nie spadnie jak przestaniecie się uwieszać na głupiej koszulce i zrozumiecie, dlaczego część kobiet może się na jej widok się po prostu bać, a co najmniej poczuć nieswojo.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *