Kobiety w grach kością niezgody pomiędzy graczami

Wiele można mówić na temat sporów, które rozgrzewają środowisko graczy. Czasami to zwykłe skandale, czasem nieco poważniejsze sprawy, które przeradzają się w ciągnące latami kłótnie. Jednak jak świat światem, gry – jak każde inne medium – będą obiektem niesnasek światopoglądowych.

Twórcy zazwyczaj stosują zasadę „tu jest moje dzieło i ani kroku dalej”, biorą jednak pod uwagę te czy inne argumenty – rzecz nie do pomyślenia dawnymi (dziesięć lat temu!) czasy. Niegdyś nie było szans na to, by producent wycofał się z raz już obranej ścieżki. Dzisiaj nie jest to już jednak takie oczywiste.

O czym mowa? Ano, o Call of Duty: World War II.

Kobiety na czołgi

Kilka dni temu w fandomie CoD zawrzało. Jeden z fanów zapytał, czy w multiplayerze do tej gry pojawią się kobiety i dostał odpowiedź twierdzącą. Zaraz pojawiły się głosy krytyczne – jakże to, niewiasta z karabinem ruszy wraz z kompanią?

Przypomina mi się scena z „Rozmów z katem”. Moczarski indaguje Stroopa o kolejne jego zbrodnie wojenne i dowiaduje się, że Wehrmacht swego czasu pochwycił kilka Rosjanek. Rosjanki w mundurach, wot, sołdaty. Stroopowi nawet przez chwilę nie przychodziło na myśl, że mógł mieć w rękach wrogich oficerów, co zresztą Moczarski wyłuszczył mu bardzo dosadnie. Zawstydzony rzeźnik żydowskiego getta przyznał niechętnie, że Rosjanki owe służyły im czas jakiś jako sprzątaczki. Zachodnia kultura ani bowiem myślała posłać na front kobiety. Zachodnia kultura ani bowiem myślała upokorzyć wrogiego oficera każąc mu czyścić buty (co innego wsadzić mu kulkę w łeb, to już było jak najbardziej zgodne z kanonem prowadzenia cywilizowanej wojny, hell yeah). Kiedy Stroop dowiaduje się od Moczarskiego, że prawdopodobnie zrobił z sowieckich oficerów zwykłą pomoc domową, czuje zauważalny wstyd. I dysonans poznawczy.

Tej opowieści nie przywołają wam jednak obrońcy tezy, jakoby w Call of Duty: World War II mogły i powinny pojawić się przedstawicielki płci pięknej. Dowodzą oni bowiem, że ni mniej, ni więcej, kobiety na froncie walczyły. Wspominają tutaj właśnie sowieckich żołnierzy, oraz, z niezrozumiałych powodów, polską partyzantkę. Ktoś chyba nie powiedział im, że Polki, w zasadzie, na wojnie były głównie (podkreślam: głównie) łączniczkami i sanitariuszkami. Za broń (której nie mieliśmy) chwytały w ostateczności.

Multiplayer niezgody

Oczywiście, to nie tak, że zapytano (bo wszak było to tylko niewinne pytanie) o pojawienie się kobiet w trybie single player. Cała kwestia rozbija się o tryb gry wieloosobowej, która, jak dowodzą obrońcy tezy, rządzi się innymi prawami. Multiplayer jest ahistoryczny, co więcej, dowodzą oni, że kobiety pojawiały się we wcześniejszych odsłonach gry. Co więcej – przecież to gra o zombie! Kto się przejmuje historycznością, kiedy dookoła biegają żywe trupy (zabawne, przypomina mi to argumenty obrońców Wiedźmina 3, które były przez teraz wywodzących tak krytykowane).

kobiety w grach
Płeć Sheparda to „komandor”

To, jednakże, nie przekonuje przeciwników tej idei. Ci z kolei twierdzą, że immersja zostanie zaburzona. Że skoro trzymamy się jednej estetyki, powinniśmy już w niej zostać.

Obie grupy, co do zasady, okopały się na swoich pozycjach i prowadzą wojnę. Światową. Choć, jeśli okopy, to raczej tę pierwszą. Pozostaje więc ważne pytanie:

Prawda historyczna czy reprezentacja?

W porządku – ahistoryczność multiplayera sprawia, że mogą w nim brać udział różne osoby. To zrozumiałe i do pewnego stopnia nawet przyjemne, ponieważ miło jest, gdy wszyscy ze sobą współpracują (nawet w celu zabicia wrogów, prawda). Z drugiej strony, jak widzę, przeciwnicy tej idei obawiają się dość przykrego procederu zakłamywania historii w niektórych grach.

W czterech odsłonach Hearts of Iron flaga Trzeciej Rzeszy jest historycznie niepoprawna. Wynika to z tego, że – laboga, przerażająca swastyka! Owszem, jest to symbol nazistowski. Noszą go naziści, hitlerowcy. Pojawi się on w każdej grze historycznej opowiadającej o Drugiej Wojnie Światowej. Nie można go uniknąć i nie można nikogo w ten sposób urazić.

No dobrze, można. W Niemczech wytną niemal każdy nazistowski symbol z gry, nie przejmując się, czy wpłyną na jej odbiór czy nie.

kobiety w grach
Idź sobie, zły nazisto!

Smutny był również los Civil War, który zniknął ze sklepów Apple za używanie flagi Konfederacji, jak twierdzili twórcy (i jak twierdziło Apple, nie tylko za to).

Pozostaje pytanie, które dręczy część graczy: czy w pewnym momencie w imię tego, co nazywa się polityczną poprawnością, faktycznie dojdzie do wyraźnych przekłamań w grach historycznych? Czy rynek zaoferuje im jedynie to, z czym może się utożsamić każdy, niezależnie od tego, czy jest to zgodne z historią czy nie?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Z pewnością w intencji twórców nie tkwi krzywda kogokolwiek, oni chcą po prostu sprzedać ludziom fajną grę. Z drugiej strony, kłótnie o takie rzeczy mogą sprawić, że producenci wycofają się rakiem z próby przeniesienia na platformę gier co bardziej kontrowersyjnych wydarzeń. Zaczną przedstawiać je jednostronnie, płytko, albo wcale. Wokół takich awantur zwykle narasta zamieszanie większe, niż powinno się pojawić. Jedni głuchną na argumenty drugich i zaczynają do siebie krzyczeć coraz głośniej.

Gry historyczne bez kobiet? Non possumus!

Potrafię zrozumieć graczy i graczki, którzy są zmęczeni nieprzerwanym graniem białymi mężczyznami o kaukaskich rysach. Z pewnością chcieliby oni wcielić się w postać bardziej odpowiadającą ich oczekiwaniom. To oczywiste, że mają do tego prawo. Mają prawo zagrać w grę historyczną, w której będą mogli się wcielić w wybraną, idealną postać.

Problem w tym, że niekoniecznie musi być to ta gra.

Nie jest sztuką wstawić do danej gry wszystko, co się chce. Nie można jej wtedy na pewno nazwać taką, która ma, poza estetyką, cokolwiek wspólnego z historią. Tym niemniej, istnieje przecież szereg świetnych rozwiązań, za sprawą których można pogodzić zwaśnione strony. Widzicie, taki truizm: historia dotyczy nas wszystkich. Mężczyzn i kobiet. Dzieci i dorosłych. Ludzi o różnych wyznaniach, kolorach skóry, kulturach i językach. Dotyczy nas, dzieli i łączy, w zależności od danego wydarzenia. Ale jest na tyle ciekawa, że nie warto jej zmieniać. Nie warto próbować kolorować jej na nowo.

kobiety w grach
Trochę w tym racji

Jest tyle wydarzeń, tyle opowieści, tyle możliwości – nie twórzmy gier uniwersalnych historycznie, ale gry historycznie tematyczne. Nie musimy cały czas rozgrywać konfliktu pomiędzy Aliantami a Osią, prawda? Przenieśmy się do czasów chińskich cesarzy, ruszmy na podbój Europy na koniu Czyngis-chana, poprowadźmy Joannę d’Arc do zwycięstwa – dobra, dobra, wiem, Age of Empires II. Historii jest jednak znacznie więcej i znajdziemy wiele takich, w których to kobiety chwyciły za topór.

A na kłótnię o Call of Duty: World War II spojrzyjmy z własnej perspektywy.


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Emilia Wyciślak

Polonistka, entuzjastka fantastyki, graczka RPG. W wolnym czasie, którego nie posiadam, pochłaniam dziesiątki książek, gier, filmów i seriali.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *