Sieci neuronowe i gry – o tym, jak uczyłem grać komputer w Mario

Właściwie czym są sieci neuronowe?

W skrócie – sieci neuronowe są to struktury matematyczne. W mniejszym skrócie – Wikipedia podaje:

Ogólna nazwa struktur matematycznych i ich programowych lub sprzętowych modeli, realizujących obliczenia lub przetwarzanie sygnałów poprzez rzędy elementów, zwanych sztucznymi neuronami, wykonujących pewną podstawową operację na swoim wejściu.

Czyli czarna magia.

Oględnie wyjaśniając, jest to program, który uczy się i próbuje rozwiązać zadany mu problem. Chcę tu też zaznaczyć, że nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, dlatego wypowiadam się bardziej jako osoba zafascynowana tematem. Na Youtube można znaleźć wiele filmów, które pokazują jak sieć neuronowa „uczy się” rozpoznawać język, jak chodzić czy jak pisać własną barokową muzykę (Link).

Ale co to ma do gier?

Pierwszy raz na temat sieci neuronowych w kontekście gier trafiłem przez film SethBling’a i jego MarI/O. Na filmie prezentuje on działanie skryptu w Super Mario World. Pomyślałem że super to wygląda i wziąłem się za sprawdzanie.

Odpaliłem emulator, wybrałem Mario i… chwilę mi zajęło zrozumienie, jak odpalić skrypt. Po paru minutach wszystko hulało aż miło. Siedziałem tak dobre dziesięć minut i patrzyłem w monitor jak program w kółko resetuje grę przy czym w ogóle nie rusza się z miejsca słynnym hydraulikiem. Stwierdziłem, że dobrze, trzeba mu dać trochę czasu. W miedzy czasie zgłodniałem od tych emocji, więc wybrałem się do sklepu, zostawiając Mariana samego sobie.

Gdy po kilkunastu minutach wróciłem uzbrojony w zdrowe jedzenie, z wypiekami pobiegłem do komputera żeby sprawdzić jak mój dzielny hydraulik sobie radzi i… walka Mario trwała może 10 sekund, do czasu, aż spotkał na swojej drodze pierwszego Goombę. Pomyślałem, że SethBling wspominał że nauka zajmuje skryptowi nawet kilka godzin, a miałem też w pamięci naukę muzyki, która zajęła podobnemu skryptowi około doby.

Małe sukcesy

Niezrażony porażkami bohatera zająłem się czymś innym, co jakiś czas zerkając na zmagania (a raczej biegi samobójcze) Mario. Po chwili zauważyłem że coś się zmieniło – program zrozumiał, że nad przeciwnikami należy przeskoczyć. Jednak moja radość nie trwała długo, gdyż na Mariana czekał nowy przeciwnik. Rura. Po kolejnych kilkunastu minutach skrypt pokonał i tę przeszkodę, lecz za nią czekała kolejna, tym razem większa rura. Mijały minuty, a Mario nie wychodził za barierę ~400 kroków (co do kroków, jest to system liczenia postępu przez program, przez co rozumie on czy idzie mu dobrze czy źle). Jednak, po chwili nieuwagi z mojej strony, gdy popatrzyłem na licznik maksymalnej ilości kroków widniało tam nie 500 czy nawet 600 ale całe 1312 kroków. Szybko odkryłem funkcję „Play Best” i oglądałem dalej wyczyny hydraulika.

Miejsce mojej udręki

Po zobaczeniu całego biegu bohatera pełen nadziei zostawiłem go na kolejne minuty. Jednak gdy co jakiś czas zerkałem na grę, Mario stale zatrzymywał się na pierwszych schodach. Jak się potem okazało była to dla niego i dla mnie przeszkoda nie do przejścia. Stwierdziłem, że widziałem już wystarczająco i wyłączyłem emulator.

Co o tym wszystkim myślę?

Wydaje mi się, a raczej jestem tego pewny, że jeśli zostawił bym grę samą sobie na dłuższy czas (czyli pewnie kolejne kilka godzin) czerwony hydraulik kończyłby szybciej pierwszy poziom niż ja. Prawdopodobnie kiedyś znowu odpalę grę i tym razem zostawię ją na dłużej, może doczekam upragnionego zamku i księżniczki. Im więcej czytam i oglądam na ten temat, tym bardziej wydaję się to fascynujące. Tymczasem, co myślicie o „grach przechodzących się samemu” i czy choć trochę zainteresowałem was tym tematem? Dajcie znać w komentarzach i podawajcie wyniki swoich nauk.


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

raNn

Od młodości zakochany w grach, wychowany na FPSach. Gram głównie na PC i PS4, ale jestem też dumnym posiadaczem kolekcji sprzętów Sony od PS1 do PS4 i handheldów. Poza grami interesuje się serialami, muzyką i horrorami.

2 komentarze do “Sieci neuronowe i gry – o tym, jak uczyłem grać komputer w Mario

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *