[Recenzja] Persona 5 – Odrodzenie gatunku jRPG?

Persona 5 nareszcie dotarła do Europy, po perturbacjach z tłumaczeniem i odkładaniem premiery międzynarodowej z września 2016 na kwiecień tego roku. Czy warto było zacisnąć zęby, patrząc na horrendalne ceny importów z Japonii i czekać na zachodnie wydanie? Czy spełnia oczekiwania fanów i czy przyciągnie nowych graczy? Czy może w końcu przełamie stagnację w sferze japońskich RPG, którą obserwujemy od kilku lat?

Fani serii z pewnością znają początek historii – wcielamy się w rolę przeprowadzającego się ucznia, w związku z czym jesteśmy w kompletnie nowym otoczeniu, nowej szkole, bez znajomych, przyjaciół. Główny bohater jest dodatkowo wyrzutkiem z kartoteką – ponieważ stanął w obronie napastowanej kobiety i uderzył napastnika, który go za to pozwał, a ponieważ był wpływowy, wygrał. Warto tutaj wspomnieć,  że poprzednie gry działy się na wsi (Persona 4) lub w mniejszym mieście (Persona 3), dlatego możecie sobie wyobrazić jak bardzo odświeżającym i żywym otoczeniem jest teraz dla odmiany Tokio. Jest to świetny zabieg, ponieważ miasto jest bogate w billboardy, ulotki, ławki, sklepy oraz ludzi. W porządku, ale co tam się robi – spytacie.

Historia zaczyna się od końca – czyli momentu, gdy nasz główny bohater jest złapany przez policję i przesłuchiwany. Wspomina zaś wszystko od początku, abyśmy my, jako gracze, mieli szansę przeżyć tę przygodę. Nie chcąc zdradzić fabuły, powiem tyle, że nasz bohater wraz z grupą Phantom Thieves ma coś, co pozwala mu zmieniać ludzi i dzieje się to w świecie zwanym Metaverse. W świecie tym przenosimy się do wnętrza złych ludzi, którym należy ukraść coś dla nich ważnego. Powoduje to zmianę nastawienia i przyznanie się do swoich win, zazwyczaj poprzez oddanie się w ręce władz. Oczywiście bohaterowie sami nie poradzą sobie z tym zadaniem, dlatego w walce z hordami przeciwników pomagają im tytułowe Persony – przywoływane przez bohaterów moce będące odzwierciedleniem ich duszy. Walka odbywa się w formie turowej, a przeciwników przed walką spotykamy w korytarzach lokacji które zwiedzamy. Przestarzała mechanika? Może się tak wydawać, ale biorąc pod uwagę, że walka jest tylko wisienką na torcie, to tutaj zwyczajnie działa. Mamy do dyspozycji różną broń oraz Persony, które mogą używać swoich umiejętności. Jeśli przeciwnik jest słaby wobec jakiegoś ataku, zostanie nim oszołomiony dając dodatkową turę bohaterom i vice versa. Jest to prosty ale niezwykle satysfakcjonujący system, który jest łatwy do zrozumienia. Phantom Thieves nie są tacy, jakimi ich malują, prawda? Dlaczego w takim razie nasz bohater znalazł się w sidłach władzy? O tym nie powiem – bo do tego dąży fabuła i na pewno będzie to zaskoczeniem. O fabule dalej w ogóle nie mogę mówić zbyt wiele, gdyż jest pełna dramatycznych zwrotów akcji i wątków pobocznych. Jest świetnie napisana, a największą przyjemnością z gry jest jej odkrywanie.

Mogę natomiast powiedzieć o sprawach, które będą zawracać nam głowę w międzyczasie, gdy główny wątek nieubłaganie się toczy. Otóż gra w dużej mierze polega na dobrym zarządzaniu czasem – rozgrywa się w cyklu dnia i nocy, gdzie o określonych porach możemy decydować co zrobić. Na przykład rano, jeśli jakimś cudem znajdziemy miejsce w metrze, możemy się pouczyć przed zajęciami. W szkole możemy zwiększyć swoją popularność odpowiadając poprawnie na pytania nauczycieli. Zaś po ostatnim dzwonku możemy spędzić czas w klubie zainteresowań lub ze znajomymi w jakiejś restauracji. Można pomyśleć: „po co mi to wszystko? To jest RPG, chcę siekać potwory i zdobywać levele”. Rzecz w tym, że gra w świetny sposób przedstawia problemy pobocznych postaci i nasze interakcje z nimi sprawiają,  że naprawdę zaczyna nam na nich zależeć. Ich perypetie potrafią być bliskie nam, Europejczykom, mimo różnic kulturowych.

Dodatkowo musimy jeszcze znaleźć czas na “dungeony” – a jak możecie się domyślać, nie jest łatwo pogodzić życie bohatera i ucznia. Z jednej strony trzeba postrzelać do potworów, z drugiej masz do zrobienia pracę domową. Gra nie wymusza na nas niczego. Nie chcemy spędzać czasu z ludźmi? Nie ma problemu. Oczywiście wszystko ma swoje konsekwencje, nasze decyzje nie są jałowe, a gra nagrodzi nas za dobre wybory czymś lepszym, niż tylko cut-scenką. Ogrom możliwości na spędzenie czasu w Personie umożliwia pracę nad naszymi społecznymi statystykami – wiedzą (knowledge), odwagą (guts), biegłością (proficiency), urokiem (charm) i empatią (kindness). Pozwalają one na poznanie nowych osób, inne wybory w dialogach, oraz wiele innych czynności. Pamiętajmy jednak, że wszystkie mają realne konsekwencje, oddziałujące na najróżniejsze aspekty życia naszego bohatera.

Skoro przy cut-scenkach jesteśmy, to trzeba powiedzieć, że stylistyka gry jest ABSOLUTNIE PRZEPIĘKNA. Silnik znany z Catherine jest idealnie zoptymalizowany zarówno pod PS4 jak i PS3. Animacje postaci są świetne, cut-scenki widowiskowe, animowane przerywniki klimatyczne, a walki absolutnie oszałamiające. Jest to zdecydowanie najlepiej wyglądająca gra JRPG w jaką przyszło mi grać – i nie chodzi tu nawet o modele postaci czy otoczenia ale o wszystko, co składa się na oprawę graficzną. Wszystko jest efekciarskie, animowane i kolorowe, a jednocześnie nadal czytelne i przemyślane. Na przykład taki detal, gdzie będąc w sklepie z broniami, ich statystyki pokazywane są na ruchomych kwadracikach. Jeśli się podnoszą, oznacza to, że broń ma statystyki wyższe od obecnie posiadanego oręża lub opadają, jeśli ma niższe. To dobrze, że jest na czym zawiesić wzrok – szczególnie w grze tego gatunku, który nadal w oczach graczy kojarzy się z nudnymi prostokątnymi okienkami pełnymi statystyk, niczym w tabelce Excela u księgowego.

Grafika jest mocno komiksowa i dynamiczna, dzięki czemu jesteśmy w stanie przymknąć oko na pewne uproszczenia. Na przykład tłumy w mieście nie mają twarzy, są jedynie przemykającymi się między nami figurami – niczym trzecioplanowa postać w mandze, gdzie autorowi już nie chciało się dodawać jej cech szczególnych. Nieco bolą niskiej jakości tekstury, ale mimo to tekst na nich jest czytelny i nie utrudnia to odbioru bogatego świata gry.

Muzyka ma mocno jazzowy klimat i świetnie pasuje do sytuacji. Czy jest wybitna? Niekoniecznie, ale na pewno jest nadzwyczaj dobra. Kompozytorem jest znowu Shoji Meguro, który ma już historię komponowania muzyki do tej serii. Tutaj mogę się nieco przyczepić do soundtracku, który z czasem robi się nieco oklepany, gdy słyszymy go z dnia na dzień. Nie znaczy to, że zaczyna przeszkadzać. Zwyczajnie wryje się w pamięć i gra straci na świeżości. A skoro już przy audio jesteśmy, to warto dodać, że gra posiada darmowe DLC japońskich głosów. Jest to pierwsza taka akcja Atlusa, ponieważ wszystkie wcześniejsze gry były dostępne tylko zdubbingowane. Polecam oczywiście pobrać, ponieważ aktorzy angielscy to jest misz-masz akceptowalnego brzmienia i absolutnego dramatu.

Mógłbym pisać ściany tekstu o tym, jak dobra jest to gra i czemu każdy powinien w nią zagrać. Jednak byłem wyjątkowo czuły na spoilery w tym tekście – ponieważ największą zabawą jest poznawanie tej gry samemu. Szczerze polecam zakup gry, czy to na PS4 czy PS3, ponieważ jej cena szybko nie spadnie. To obecnie najlepszy jRPG na konsole PlayStation i nie jestem odosobniony w tym przekonaniu (chociażby zerkając na Metacritic). To o czym powinienem napisać na samym początku to to, że gra ta jest absolutnie dla każdego, nieważne czy nie zna serii Persona czy jest jej miłośnikiem. Każdy gracz powinien w tę grę zagrać, bo każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Jest to pierwsza część Persony, na którą jest taki hype i jest to w pełni uzasadnione.


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Azi

Inżynier elektroniki i telekomunikacji, magister marketingu i PRu, trudni się funkcjonalnym testowaniem gier. Miłośnik MMO, retro i wszelkiej japońszczyzny.

One thought on “[Recenzja] Persona 5 – Odrodzenie gatunku jRPG?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *